Wada to nie powód do chluby!

5 maja

Było już o cnotach, a teraz nieco o ich przeciwieństwie, czyli o wadach. Nowy Katechizm Kościoła Katolickiego nie formułuje specjalnego tematu, ale krótko wspomina o wadach w ramach rozważań o grzechu.

Bowiem każdy kolejny grzech powoduje skłonności do kolejnego grzechu. A powtarzanie tych samych złych czynów – grzechów rodzi wady. Wady zaciemniają sumienie oraz zniekształcają właściwą ocenę dobra i zła. W ten sposób grzech rozwija się i umacnia. Może doprowadzić do całkowitej zatraty zmysłu moralnego.

Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Ma rozum, wolę i uczucia. Został stworzony jako dobry. To oznacza, że sam z siebie nie może chcieć zła. Dopiero wtedy, gdy zło zostanie mu przestawione jako dobro (tak uczynił wąż okłamując Prarodziców), jest w stanie je uczynić.

Jako ludzie, czasem popełniamy błędy widząc dobro tam, gdzie go nie ma. Wtedy mówimy pomyłce, o czynie niesłusznym, ale nie o złu moralnym. Chyba, że nasza ignorancja powstawała na wskutek naszego zaniedbania (np. lekarz nie nauczył się, a powinien umieć i mieć sprawność; na skutek zawinionej niewiedzy uczyni zło).

Jak odróżnić pomyłkę od czynu moralnie złego? Grzech popełniamy świadomie i dobrowolnie. Jeżeli więc wiemy, że coś jest złem oraz nikt nas do tego nie zmusza, ale pomimo wolności wyboru i przekonania o złu moralnym popełniamy czyn – czynimy grzech. Jeżeli to będzie się powtarzać, tworzy się wada, nawyk, a nawet nałóg. W ten sposób następuje dezintegracja człowieka i degradacja jego godności. Ten ogólny proces przedstawiają poniższe punkty, stopnie, etapy upadku człowieka.

  1. Pokusa, sugestia do grzechu. Rodzi się poprzez zmysły, wyobraźnię, pamięć. Pokusa nie jest jeszcze grzechem, ale drogą, która do grzechu może zaprowadzić. Kiedy jednak odrzucamy pokusę, mamy zasługę i rozwija się w nas cnota męstwa. Ale należy pamiętać, by nie narażać się na pokusy i unikać ich. Dlatego potrzebujemy wiedzy i prawego sumienia, aby umieć odróżnić pozorne dobro od prawdziwego.
  2. Nie odrzucona pokusa prowadzi do odczucia, które mami, łudzi i kusi pewną przyjemnością płynącą z możliwości wykonania czynu grzesznego. Tu człowiek nie podjął jeszcze decyzji, ale coś go ciągnie ku grzechowi. Jest to pozostałość po grzechu pierworodnym – naturalna skłonność do zła (nie zniweczył tego nawet chrzest święty, bo to skutek głębokiej rany grzechu pierworodnego; owszem grzech pierworodny zgładzony, ale skłonności do zła pozostają). Musimy pamiętać, że dopóki nie podejmujemy decyzji o świadomym uczynieniu zła – grzechu nie ma. Nic nas nie może zmusić do grzechu.
  3. Decyzja. Zgadzam się! Wiem, że coś jest złe, nikt mnie do tego nie zmusza – decyduję. Tu zaczyna się grzech! W decyzji! Nawet jeśli grzechu nie wykonam, on już wydał owoce w moim sercu i umyśle. To dlatego w spowiedzi powszedniej na Mszy św. mówimy: „Spowiadam się (…), że zgrzeszyłem myślą (…)”.
  4. Efektem decyzji jest czyn zły. Owszem, grzech już popełniłem myślą, decyzją, ale w czynie grzech prowadzi nas głębiej – angażuje całego człowieka. I na tym etapie pojawiają się wyrzuty sumienia. Przekonanie, że coś jest nie tak jak być powinno.
  5. Jeden grzech osłabił sumienie, a to sprawia, że odczuwanie pokusy będzie silniejsze, a opór za każdym razem słabszy. Następuje łatwość grzeszenia. Tak jak z dzieckiem – pierwsze kłamstwo to ogromny wysiłek, ale kolejne prowadzi do większej „sprawności w kłamstwie”. Człowiek przyzwyczaja się do grzechu. Tu utrwala się wada. Sumienie jest przytłumione i oszukane.
  6. „Konieczność w grzeszeniu” – ogromne osłabienie woli, to już nie wada, ale nałóg. Tu pojawia się zatwardziałość serca i „chełpienie się złem” oraz nazywanie zła dobrem.

Oczywiście zmartwychwstanie Jezusa złamało hegemonię Złego i jego oręża – grzechu, a ofiarowana łaska Zbawiciela jest w stanie wydobyć człowieka z każdej niewoli. Ale im mocniej degradacja następuje, tym otwarcie się na tę łaskę jest coraz trudniejsze. Dlatego nie można lekceważyć pokus, nawet najsłabszych, bo to staje się równią pochyłą…