Czy chcielibyśmy być nazywani „chodzącą cnotą”?

2 maja

Nauczanie Kościoła cnotą określa stałą skłonność, sprawność, umysłu i woli, w czynieniu dobra.

Starożytni filozofowie mówili wręcz to dzielność, mężność i siła, więc cnotliwym był ten, kto rozwinął w sobie w najwyższym stopniu przymioty ludzkie, które pozwalały innym nazywać go dobrym. Dziś określenie cnotliwy rodzi delikatny uśmieszek, a „chodząca cnota” to wręcz obelga, szczególnie, gdy odnosi się do kobiety. Doszliśmy do takiego stanu moralności, że chcemy być normalni, nie cnotliwi.

Spróbujmy cnotę, choć trochę odzyskać, najpierw na płaszczyźnie naszego rozumienia tej wielkiej wartości, która tkwi w człowieku.

Kiedy myślimy i mówimy o cnocie, mamy na myśli postępowanie moralne człowieka – czyli sprawność ludzkiej woli do czynienia dobra. Ale skoro wola ludzka jest rozumna, stąd cnota tak pojęta musi angażować rozum. Po prostu muszę dowiedzieć się, co jest dobre, naprawdę dobre, dla mnie i dla tych, którym dobro chce świadczyć. „Chciałem być dla niej dobry, ale ona tego nie zauważyła” skarży się mąż. Biedak nigdy nie pokusił się o to, bym zadać sobie trudu i poznać, co dla żony jest dobre. Podobnie jest w wielu dziedzinach naszego życia. Chcąc więc komuś czynić dobro trzeba się wysilić, by poznać owe dobro. A to już nie jest wcale takie proste.

Cnotę od naturalnych uzdolnień różni to, że jest ona efektem wysiłku, uzdolnienie jest zaś dane za darmo przez Stwórcę. Z natury bywamy mniej lub bardziej odważni, pracowici, życzliwi – podobnie, jak bardziej lub mniej sprawni intelektualnie lub fizycznie. Te naturalne zdolności należy jednak oczyszczać lub uzupełniać. Człowiek z natury odważny świadomie winien strzec się ryzykanctwa, ambitny – pychy, sumienny – zbytniej pedanterii.

Zatem cnotę wypracowujemy naszym wysiłkiem rozumu i woli. Ćwiczymy ją powtarzając odpowiednie czyny, za każdym razem rozwijająca się cnota pomaga nam spełniać je coraz lepiej i łatwiej. Jak naukowcem lub rzemieślnikiem stajemy się stopniowo, przez właściwy sposób działania, ćwiczenia, postęp, tak też jest i z cnotą. Stąd wniosek, że nie tylko jesteśmy sprawniejsi, ale też mamy łatwość w podejmowaniu decyzji o czynieniu dobra. Wiemy, że w każdej dziedzinie można chcieć, ale nie umieć, albo odwrotnie, umieć a nie chcieć.

Jest wiele spisów, katalogów cnót. Dotyczą one wielu dziedzin życia. Cztery cnoty odgrywają jednak kluczową rolę w życiu człowieka i nazywamy je cnotami „kardynalnymi”, „zawiasowymi” (od łacińskiego słowa „cardo” [kardo] czyli zawias). Chodzi więc o to, że na nich „wiszą”, na nich mogą „zawisnąć” pozostałe cnoty rozwijające się w człowieku. Te cztery to: roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie.