JAK OCENIĆ DOBRY CZYN?

30 kwietnia

Dobra intencja nie wystarczy, by nasze działanie było słuszne. Nie oznacza to, że intencja jest nieważna. Nawet więcej – wydaje się kluczowa w wartościowaniu naszego postępowania.

Ile razy jednak podejmowaliśmy się decyzje, które miały być zbawienne w skutkach, a ostatecznie stały się porażką? W końcu wszyscy popełniamy błędy. Działamy w sytuacjach złożonych; czasem trudno jest uwzględnić wszystkie okoliczności i przewidzieć następstwa naszych decyzji. Najczęściej skutek ich muszą także ponosić inni. Kierujemy się prawidłowymi zasadami moralnymi, kierujemy się miłością i usiłujemy te wartości „przełożyć” na właściwe, słuszne postepowanie.

Można jednak pozostać niewinnym pomimo popełnionych błędów. Któż z nas jest nieomylny? Zresztą ostatecznym celem naszego życia nie jest bezbłędność naszych decyzji. Błąd wpisany jest w nasze życie i „mści się” na tych, którzy go popełniają. Można więc zbankrutować, a nawet stracić życie, jak w przypadku sapera rozbrajającego niewybuch. Ale w płaszczyźnie moralnej jest zgoła inaczej. Człowiek może popełnić błąd. Ale pozostaje dobrym człowiekiem, tylko wtedy, kiedy postępuje, kierując się właściwie pojętymi wartościami: prawdą, dobrem i miłością. Dlatego intencja jest w zasadzie moralną oceną działającego człowieka.

Co zatem jest ową dobrą intencją? Trudno nazwać ją tylko wyrażeniem, „ja myślałem”, gdy człowiek nie podjął wszelkich możliwych środków, aby jego postępowanie było prawdziwie dobre i prowadziło do rozwoju miłości. „Chciałem dobrze” może stać się tylko parawanem dla lenistwa i głupoty. Za niedostatecznymi działaniami kryje się fałsz ,pozorne dobro lub pozorna miłość. Przekonanie, że dobra intencja „wystarczy” w żaden sposób nie może usprawiedliwić niedostatecznego starania o prawdę i słuszność postępowania. To nawet gorsze niż wyrządzona szkoda moralna.

Czym zatem jest intencja? To cel, który człowiek chce osiągnąć, zamierzony kres działania. Intencja zwraca nas w kierunku wartości, które poprzez konkretne działanie możemy osiągnąć. Ale skutek, cel może wydawać się dobry, lecz forma niedostateczna. Każdy człowiek właściwie wychowany pragnie pomagać. Ale można czynić to z wielu powodów, aby zyskać poklask lub wzbogacić się, ale można również pomagać, aby wyświadczyć pomoc. Dobra intencja nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane i grzeszne, na przykład kłamstwo lub oszczerstwo. Błędna jest zatem maksyma, autora „Księcia” Niccolò di Bernardo dei Machiavelliego, bardziej lub mniej świadomie, czasem milcząco, przyjmowana nawet przez chrześcijan, że „cel uświęca środki”. Nie można usprawiedliwić zła, aby w efekcie uzyskać jakąś wartość, choć najlepszą, a zła intencja czyni złym, działanie, które obiektywnie jest dobre. Powinni wiedzieć o tym ci, którzy dla próżnej chwały i poklasku trąbią o wyświadczanej jałmużnie („niech nie wie twoja lewa ręka, co robi prawa”).

Czyn dopiero jest w pełni godziwy i bez zarzutu, gdy jednocześnie jest dobry i prawdziwie słuszny przynosząc obiektywne (bezdyskusyjne) dobro.

Ta zasada dotyczy także wiary i pobożności. Jak wiele zła zostało wyrządzone przez umysły niedostatecznie wykształcone i wychowane prowadząc do grzechów, herezji, a nawet schizmy, tworząc istnych fanatyków. Dlatego właściwą instancją obrony człowieka jest rozum, oświecony przez wiarę. Ten zaś kształtowany jest nie tylko przez doświadczenie. Potrzeba wiedzy i nauki. Dlatego źródłem wiary i wynikającej z niej pobożności jest Słowo Boże, strzeżone oraz wyjaśniane przez Kościół. Dążenie do prawdy tak pojętej jest właściwą drogą, na której spotykamy Chrystusa, który jest Prawdą i Życiem.