SEZON 1. ODCINEK 8.

23 kwietnia

NAJSTARSZA METODA CZYTANIA BIBLII.

Modlitwa chrześcijańska, dla której pokarmem musi być Słowo Boże powinna zawsze wychodzić od lektury Pisma Świętego. Zasada ta pozostaje prawdziwa nawet wówczas, kiedy wydaje się nam, że osiągnęliśmy już takie poziomy modlitwy, w których od razu pogrążamy się w Bogu. Ale modlitwa pozostanie modlitwą chrześcijańską w takiej mierze, w jakiej zasilać ją będzie z ł o ż o n y   w   n a s z e j   p a m i ę c i   d e p o z y t   S ł o w a   B o ż e g o, które zostało wcześniej odczytane lub usłyszane.

Jest kilka metod (3 lub cztery w zależności od tego jak będziemy je klasyfikować) czytania Pisma Świętego, ale wszystkie mają za cel osiągnięcie zjednoczenia z Bogiem, czego wyrazem będzie nieustanna modlitwa wewnętrzna.

Podstawowa metoda lektury biblijnej, której przykład podaje nam najstarsza tradycja liturgiczna, nazywa się lectio [lekcjo] continua. Jest to czytanie całej Biblii, bez opuszczeń, księga po księdze, od początku do końca, aby systematycznie, całościowo objąć panoramę historii zabawienia. Można powiedzieć, że takie czytanie stanowi fundament, na którym powinna budować się cała reszta. Słowo Boże przekazane w księdze Biblii – to ogromny świat. Aby do niego wejść człowiek epoki nowożytnej potrzebuje niewątpliwie wprowadzenia i wielu objaśnień. Bardziej jeszcze potrzeba mu właściwego naświetlenia i orientacji. Ale, trzeba także, żeby wszystko, co składa się na życie w tym świecie biblijnym, zostało wśród nas utrwalone. A to czyni liturgia: Msza św.. Liturgia Godzin oraz Nabożeństwa Słowa Bożego. Jednak świat Biblii, wymaga przede wszystkim i nade wszystko, żeby się nim zanurzyć i dać mu się pochłonąć. Kiedy to osiągniemy – ale dopiero wówczas, kiedy to osiągniemy – po wielu wytrwałych wysiłkach, ten świat w ogromnej mierze zaczyna się przed nami otwierać. W każdym razie, skoro z nim się oswoimy, rozproszy się samoistnie wiele fałszywych kwestii, pozornych trudności, które niepokoją przy pierwszym zetknięciu z Biblią i które często nie ustępują nawet wobec wyjaśnień najbardziej uczonego egzegety. Trzeba bowiem nastroić się na ton Biblii, aby usłyszeć Słowo Boże tak, jak Ono chce być przez nas usłyszane. Ale to głębokie dostrojenie się do niego, może nastąpić dopiero po dłuższym okresie zażyłego obcowania.

Aby dojść do tej zażyłości w całej pełni, a równocześnie, aby podstawowe szczegóły, a zwłaszcza cechy charakterystyczne poszczególnych większych całości, tworzących rozległy świat biblijny, nie zagubiły się w jakiś bezkształtnej masie, dobrze jest uzupełnić to codziennym czytaniem tekstów liturgicznych na dany dzień. Będzie to dobre lekarstwo na złudną nudę, która może się zrodzić na skutek rutyny codziennej jednostajności czytania. Zalecam, aby skorzystać z przygotowanych tekstów na stronie internetowej parafii: https://jastkow.org/aktualnosci/komentarze-biblijne-na-dzis/

Biblia, nie jest jedną książką, lecz biblioteką. Niewątpliwie wszystko w niej jest zharmonizowane i skoordynowane w sposób godny podziwu, ale każda księga ma własną osobowość, odrębny ton, jak pojedynczy instrument w orkiestrze.

W owej lectio [lekcjo] continua dobrym przewodnikiem jest tradycja liturgiczna, w której jesteśmy zanurzeni. Stąd w okresie wielkanocnym czytać będziemy Dzieje Apostolskie Ta księga opowiada nie tyle historię apostołów, ile raczej opisuje ich świadectwo o Jezusie Zmartwychwstałym oraz życie pierwszych wspólnot chrześcijańskich, zrodzonych z tego świadectwa. Potem lektura listów apostolskich (św. Piotra, św. Jana i św. Jakuba) oraz Apokalipsy św. Jana.

Jak zorganizować takie czytanie? W zasadzie już zostało powiedziane, skoro ono ma nas prowadzić do modlitwy. Zatem, przed rozpoczęciem każdej modlitwy… ale przecież spotkanie ze Słowem Bożym, to spotkanie z Osobą, z Osobą Jezusa Chrystusa. W takim wypadku to czytanie już jest właściwą modlitwą. Czytać codziennie, przed każdą modlitwą, aby ów zwyczaj stał się automatyczny. Idę na modlitwę – biorę Biblię i czytam. Nieważne, ile zapamiętam, ile zrozumiem. Ja, zacząłbym od 300 sekund, aby się nie zniechęcać, ale nie więcej niż 15 minut, bo wtedy pojawi się pokusa rezygnacji z codziennych obowiązków. A to nie byłby właściwy efekt obcowania z Chrystusem.

Taka cierpliwa praca – modlitwa będzie nas prowadziła wprost do modlitwy wewnętrznej i nieustannej. W żyłach naszego krwiobiegu duchowego będzie pulsować Słowa samego Boga. Rozwój i wartość tego będzie zależna od wartości kultury biblijnej, która płynie z czytania Pisma Świętego.