DIALOG W KOŚCIELE
29 kwietnia
Stosunek posłuszeństwa nie wyklucza dialogu. Dotyczy to wszystkich społeczności, a więc także Kościoła. Należy jednak pamiętać, że są dialogi, które oddalają ludzi od siebie; są dialogi, które nie prowadzą do niczego. Dialog wewnątrz Kościoła musi być wyrazem tej wspólnoty, jaką mamy w Chrystusie i musimy dążyć świadomie do umocnienia tej wspólnoty. Współczesny chrześcijan słusznie widzi w dialogu wewnątrzkościelnym niezastąpione narzędzie postępu w życiu Kościoła. Należy jednak pamiętać, że najbardziej istotnym postępem w Kościele jest wzrost miłości, umocnienie komunii i – co z tym się ściśle łączy także zarazem posłuszeństwa i karności. Dialog jako narzędzie postępu winien ku temu prowadzić i nie może tych wartości nadrzędnych w chrześcijaństwie narażać na szwank, bo tego zła, nie da się innym dobrym osiągalnym na drodze dialogu zrekompensować. Chrześcijański dialog wewnątrzkościelny, stawia wymagania obydwu rozmawiającym stronom, przede wszystkim wymaganie miłości i towarzyszącego jej zawsze szacunku do osoby i myśli adwersarza.
Od hierarchii dialog żąda, by zawsze miała uszy otwarte na słuchanie i umysł życzliwie nastawiony do przyjmowania, bo inaczej autorytet zaciąży na dialogu i kontakt się zerwie. Władza, która nie chce słyszeć żadnej krytyki, która uznaje tylko potakujących, naraża się nad podwójne niebezpieczeństwo. Pierwsze to niebezpieczeństwo popełnienia błędu. Dowódca, który na froncie nie chce słuchać przykrych meldunków patroli o prawdziwej sytuacji, o skuteczności czy nieskuteczności własnych poczynań, naraża się na to, że jego rozkazy nie będę odpowiadały potrzebom sytuacji rzeczywistej i wskutek tego, poniesie klęskę. Dlatego hierarchia winna ludzi dojrzałych delikatnie zachęcać do szczerych wypowiedzi i z nimi się liczyć. Jednak rozbudzanie krytyki masowej wewnątrz Kościoła prowadzi zawsze do naruszenia nadprzyrodzonego synowskiego stanowiska do hierarchii. Tu też trzeba koniecznie uwzględnić specyfikę struktury społeczności Kościoła, która jest inna niż pozostałe społeczności. W Kościele rządzi Chrystus i dlatego stosunek do rządzących, w jakiś sposób Jego osobiście dotyczy, dlatego nigdy nie może obyć się bez pewnego klimatu religijnej czci. Zwykłe prawa socjologiczne i psychologiczne tu nie wystarczają. Jest tu coś więcej, co nakazuje szczególną delikatność, której nie da się utrzymać w masowym dialogu. Drugim niebezpieczeństwem wynikającym z postawy hierarchii niedopuszczającej do dialogu jest blokada „krążenia” w żywym organizmie Kościoła. Powoduje to marnowanie się wielu łask danych chrześcijanom przez Ducha Świętego dla ożywienia wiary i pełniejszego poznania Ewangelii. Wysuszenie tych źródeł przez postawę negatywną wobec dialogu, może prowadzić do zaniku życia, do bezsilności, smutku i martwoty w Kościele. W takiej sytuacji jedność duchowa rozpada się.
Dialog nie jest jednak formułą magiczną, która wszystkie problemy rozwiązuje, sama nie stawiając żadnego problemu. Wiemy, że jest i ryzyko dialogu, i możliwości ujemnych skutków. Są też ludzie, z którymi trudno o dialog owocny, ponieważ dopóki się im nie przyzna całkowitej słuszności, uważają, że faktycznie dialogu nie było.
Gdy dialog prowadzi się z hierarchią, trzeba bardzo uważać, aby w gorącym dążeniu do reformy w Kościele nie naruszyć samych fundamentów, na których Kościół się opiera. U podstaw wewnętrznego dialogu w Kościele, jest więc znowu komunia, żywe poczucie wspólnoty z biskupami, świadomość, że nasza jedność w Chrystusie, wyrażająca się miłością i posłuszeństwem, jest wartością nadrzędną i nienaruszalną. Miłość synowska zawsze rodzi szacunek i życzliwość dla ojcowskiego autorytetu i nigdy nie zapomina o nadprzyrodzonym jego charakterze.
Tam, gdzie jest miłość synowska i to głęboko chrześcijańskie poczucie jedności i solidarności, tam krytyka przestaje być niebezpieczna, a staje się pożyteczna i konstruktywna. W takim klimacie nie ma miejsca na rodzaj krytyki jakby „z zewnątrz”, bez osobistego zaangażowania, bez poczucia osobistej współodpowiedzialności i obowiązku niesienia pomocy. W Kościół i jego strukturę trzeba całkowicie wejść, aby wszystko, co się w Nim dziej mnie dotykało, było moje. Gdy taka będzie nasza jedność z Ciałem Chrystusa – Kościołem, to wykluczona będzie krytyka zrozumiała i w reformatorskim tonie.
Bardzo ważne jest również, by wierni dobrze rozumieli strukturę Kościoła, by uświadamiali sobie, że Kościół jest hierarchicznie dobrze zorganizowanym Królestwem, zaś nigdy nie może być i nie będzie klubem dyskusyjnym dla inteligencji katolickiej.
Sobór Watykański II zwrócił uwagę na charyzmaty Ludu Bożego (dary Ducha Świętego, które otrzymują poszczególne osoby dla dobra wspólnoty). Te charyzmaty muszą być brane pod uwagę przez przełożonych, bo rządzenie nie może być nigdy autorytarne, ale musi liczyć się z realiami. Zwłaszcza, jeśli te realia wskazują kierunek działania Ducha Świętego w łonie wspólnoty. Rządzenie Ludem Bożym jest też posłuszeństwem hierarchii wobec Ducha, który działa w łonie wspólnoty Kościoła, a nawet poza jego granicami widzialnymi. A więc posłuszeństwo występuje na wszystkich szczeblach społeczności kościelnej. Można powiedzieć, że ona jest szczególną cechą Ludu Bożego, że Kościół jest Tajemnicą Posłuszeństwa. Grozi nam dziś niebezpieczeństwo niedoceniania tej fundamentalnej chrześcijańskiej wartości.
Realizm wymaga też wzięcia pod uwagę tego, że w człowieku są nie tylko Boże dary i nie tylko one dochodzą do głosu, gdy człowiek się wypowiada. Nieraz dochodzą do głosu myśli i idee, które trudno przypisać łasce Bożej. Mogą to być ludzkie pragnienia i zachcianki, którym daje się pierwszeństwo nad autentycznymi wartościami. Dlatego też tylko ludzie, którzy są dojrzali, także pod względem wiary i religii, którzy są odpowiedzialni i wrośli we wspólnotę Kościoła, którzy dla Niego znoszą trudy i cierpią, mogą prowadzić konstruktywny dialog i wtedy mogą wnieść we wspólnotę to, co jest z woli Bożej.
Dialog jest potrzebny, ale nie upraszczajmy problemu. Jest to środek nie tak łatwy w zastosowaniu, jakby mogło się wydawać. Wymagania, które stawia, są duże, ale trzeba usiłować je spełnić, jeśli się nie chce, by dialog był tylko czczą gadaniną albo nawet przyczyną prawdziwych szkód. Ale by stał się prawdziwym budowaniem w Jezusie Chrystusie Ciała Kościoła.