Piątek, 23 września 2022 r.

Wspomnienie św. Pio z Pietrelciniy

Francesco Forgione urodził się w Pietrelcinie (na południu Włoch) 25 maja 1887 r. Już w dzieciństwie szukał samotności i często oddawał się modlitwie i rozmyślaniu. Gdy miał 5 lat, objawił mu się po raz pierwszy Jezus. W wieku 16 lat Franciszek przyjął habit kapucyński i otrzymał zakonne imię Pio. Rok później złożył śluby zakonne i rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne. W 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie. Już wtedy od dawna miał poważne problemy ze zdrowiem. Po kilku latach kapłaństwa został powołany do wojska. Ze służby został zwolniony ze względu na zły stan zdrowia. Pod koniec lipca 1916 r. przybył do San Giovanni Rotondo i tam przebywał aż do śmierci. Był kierownikiem duchowym młodych zakonników.

20 września 1918 r. podczas modlitwy przed wizerunkiem Chrystusa ukrzyżowanego o. Pio otrzymał stygmaty. Na jego dłoniach, stopach i boku pojawiły się otwarte rany – znaki męki Jezusa. Wkrótce do San Giovanni Rotondo zaczęły przybywać rzesze pielgrzymów i dziennikarzy, którzy chcieli zobaczyć niezwykłego kapucyna. Stygmaty i mistyczne doświadczenia o. Pio były także przedmiotem wnikliwych badań ze strony Kościoła. W związku z nimi o. Pio na 2 lata otrzymał zakaz publicznego sprawowania Eucharystii i spowiadania wiernych. Sam zakonnik przyjął tę decyzję z wielkim spokojem. Po wydaniu opinii przez dr. Festa, który uznał, że stygmatyczne rany nie są wytłumaczalne z punktu widzenia nauki, o. Pio mógł ponownie publicznie sprawować sakramenty.

Ojciec Pio był mistykiem. Często surowo pokutował, bardzo dużo czasu poświęcał na modlitwę. Wielokrotnie przeżywał ekstazy, miał wizje Maryi, Jezusa i swojego Anioła Stróża. Bóg obdarzył go również darem bilokacji – znajdowania się jednocześnie w dwóch miejscach. Podczas pewnej bitwy w trakcie wojny, o. Pio, który cały czas przebywał w swoim klasztorze, ostrzegł jednego z dowódców na Sycylii, by usunął się z miejsca, w którym się znajdował. Dowódca postąpił zgodnie z tym ostrzeżeniem i w ten sposób uratował swoje życie – na miejsce, w którym się wcześniej znajdował, spadł granat.

Włoski zakonnik niezwykłą czcią darzył Eucharystię. Przez długie godziny przygotowywał się do niej, trwając na modlitwie, i długo dziękował Bogu po jej odprawieniu. Odprawiane przez o. Pio Msze święte trwały nieraz nawet dwie godziny. Ich uczestnicy opowiadali, że ojciec Pio w ich trakcie – zwłaszcza w momencie Przeistoczenia – w widoczny sposób bardzo cierpiał fizycznie. Kapucyn z Pietrelciny nie rozstawał się również z różańcem.

W 1922 r. powstała inicjatywa wybudowania szpitala w San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio gorąco ten pomysł poparł. Szpital szybko się rozrastał, a problemy finansowe przy jego budowie udawało się szczęśliwie rozwiązać. „Dom Ulgi w Cierpieniu” otwarto w maju 1956 r. Kroniki zaczęły się zapełniać kolejnymi świadectwami cudownego uzdrowienia dzięki wstawienniczej modlitwie o. Pio. Tymczasem zakonnika zaczęły powoli opuszczać siły, coraz częściej zapadał na zdrowiu. Zmarł w swoim klasztorze 23 września 1968 r. Na kilka dni przed jego śmiercią, po 50 latach, zagoiły się stygmaty.

W 1983 r. rozpoczął się proces informacyjny, zakończony w 1990 r. stwierdzeniem przez Kongregację Spraw Kanonizacyjnych jego ważności. W 1997 r. ogłoszono dekret o heroiczności cnót o. Pio; rok później – dekret stwierdzający cud uzdrowienia za wstawiennictwem o. Pio. Św. Jan Paweł II dokonał beatyfikacji o. Pio w dniu 2 maja 1999 r., a kanonizował go 16 czerwca 2002 r.

 

 

1.czytanie (Koh 3, 1-11)

Wszystko ma swój czas

Czytanie z Księgi Koheleta

Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.

Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje? Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi, by się nią trudzili. Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.

Komentarz

O Księdze:

  1. Użyte w tytule księgi określenie autora jako syna Dawida, króla w Jerozolimie, jak też pewne wzmianki w Koh 1,16 i 2,7-9 mogłyby wskazywać, że autorem księgi jest Salomon. Bez wątpienia jednak mamy tu do czynienia z czysto literackim zabiegiem, którego celem jest zapewnienie dziełu większej popularności poprzez odwołanie się do postaci króla cieszącego się wielkim autorytetem. O autorze wiemy, że żył w Jerozolimie, był człowiekiem zamożnym i wykształconym.
  2. Dzieło powstało w okresie późnego judaizmu powygnaniowego. Za najbardziej prawdopodobną datę napisania księgi uznaje się połowę III w. przed Chr.
  3. Pod względem treści i teologii księga wyraźnie wyróżnia się na tle Starego Testamentu, zwłaszcza pism mądrościowych. Pewne elementy łączą ją z utworami egipskimi i babilońskimi oraz z pracami późnych filozofów greckich, jednak autor księgi nigdy nie cytuje ich wprost ani nie odnosi się bezpośrednio do ich idei. Poruszane przez niego różnorodne problemy życia często pokrywają się z refleksjami tych myślicieli i nauczycieli mądrości.
  4. Sposób prowadzenia refleksji na różne tematy życia nie ma ściśle określonego schematu. Często jedna i ta sama myśl wielokrotnie powraca, poprawiana lub prezentowana z różnych perspektyw. Spotykamy tu konfrontację przeciwieństw, odwoływanie się do przysłów i sentencji, zestawianie tradycyjnych poglądów z surowymi realiami życia. Stąd interpretacja księgi wymagać będzie nie tyle zbadania poszczególnych słów czy zdań, ile raczej ujawnienia ukrytego sensu myśli, co w zamierzeniu autora jest intelektualnym wyzwaniem dla czytelnika.
  5. Refleksja autora nad sensem ludzkiego życia dotyka najrozmaitszych sfer nauki i myśli ówczesnej ludzkości: kosmologii, antropologii, socjologii, religii i etyki. Snując rozważania o ludzkiej mądrości, pracy, władzy czy przyjemności, dochodzi on do przekonania, że człowieczy duch w żadnej z tych dziedzin nie jest w stanie zaspokoić swojego dążenia do wartości ponadczasowych, dlatego wszystko uznaje za ”hebel” – „marność”. Ponadto nieunikniona śmierć kładzie się cieniem na życiu człowieka. Autor podkreśla jednak, że jej nieuchronność nie zwalnia od obowiązku zabiegania o mądrość i szlachetność. Życie postrzega on jako dar od Boga, dany po to, aby człowiek w trudzie szukał sensu swego istnienia, choć jego znalezienie wydaje się prawie niemożliwe. Autor zauważa więc, że ziemska mądrość, również będąca marnością, musi wznieść się na wyższy, duchowy poziom, i oprzeć na wierze w Stwórcę, który wszystko pięknie uczynił w swoim czasie (Koh 3,10), który ludzi stworzył prawymi i który ostatecznie będzie sądził człowieka za dobro i zło. Stąd najwyższą i prawdziwą mądrością człowieka okazuje się bojaźń Boża i ona też jest kluczem do całego dzieła. W Starym Testamencie człowieka religijnego nie określa się bowiem jako „wierzącego” czy „wyznawcę”, lecz jako „tego, który odczuwa bojaźń wobec Boga”.
  6. Bóg według Koheleta jest absolutnie suwerennym władcą kosmosu i człowieka, nikt i nic nie może wpłynąć na Jego postanowienia. Dla człowieka pozostaje On tajemniczy i niezgłębiony, ale jednocześnie daleki i niedostępny, tak że osobowy kontakt z Nim schodzi na dalszy plan. Autor stara się raczej sprowokować czytelnika do wytężonej pracy intelektualnej, do zadania sobie zasadniczych pytań o ludzką egzystencję. Nie można zadowolić się utartymi frazesami, trzeba potraktować życie jako dar ofiarowany nam przez Stwórcę. Słowa Koheleta są rzeczywiście jak ościenie (Koh 12,11) – burzą spokój ducha, mącą samozadowolenie nawet mędrca.
  7. Księga nie jest łatwa w lekturze, jednak życzliwe i cierpliwe towarzyszenie autorowi w jego refleksjach nad najważniejszymi dla człowieka zagadnieniami z pewnością przyniesie trwałą korzyść każdemu czytelnikowi.

O czytaniu:

Koh 3,

Wszystko ma swój czas

1Jest pora na wszystko i czas na każdą sprawę pod niebem.

2Jest czas rodzenia i czas umierania,

czas sadzenia i czas wyrywania roślin;

3czas zabijania i czas gojenia ran,

czas burzenia i czas budowania.

4Jest czas na płacz i czas na śmiech,

czas na żałobę i czas na tańce.

5Jest czas rzucania kamieni i czas zbierania kamieni,

czas pieszczoty i czas powstrzymania się od pieszczoty.

6Jest czas szukania i czas gubienia,

czas zachowania i czas wyrzucania;

7czas rozdzierania i czas zszywania,

czas milczenia i czas mówienia.

8Jest czas miłości i czas nienawiści,

czas wojny i czas pokoju.

9Jaką korzyść odniesie człowiek ze wszystkiego, co czyni z wielkim trudem?

10Przyjrzałem się zajęciom, jakie Bóg dał ludziom, aby się nimi trudzili. 11On uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał też naszym sercom pragnienie wieczności. Jednak człowiek nie może ogarnąć dzieła Bożego od początku do końca. 12Tak doszedłem do wniosku, że nie ma dla człowieka lepszej rzeczy, jak cieszyć się i korzystać z dobrobytu. 13Bo gdy człowiek je i pije i czerpie radość z owoców swego trudu, to także jest darem Boga. 14Pojąłem, że wszystko, co czyni Bóg, będzie trwać na wieki.

Nie ma tu nic do dodania

ani też nic do odjęcia

i Bóg działa tak, aby się Go bano.

15To, co jest teraz, już było;

co ma nastąpić, już jest.

Ale Bóg odszuka to, co zginęło.

Niesprawiedliwości i anomalie w życiu społecznym

16Inną jeszcze rzecz widziałem pod słońcem:

w siedzibie sądu zagnieździła się nieprawość,

w trybunale sprawiedliwości zamieszkała niegodziwość.

17Wtedy powiedziałem sobie w duchu: „Bóg będzie sądził tak sprawiedliwego, jak i bezbożnego, bo jest czas na każdą sprawę i na sąd za każdy uczynek”. 18Pomyślałem sobie w duchu, że gdy chodzi o ludzi, to Bóg wystawia ich w ten sposób na próbę, aby się przekonali, że sami z siebie nie są niczym więcej niż zwierzęta. 19Ponieważ rzeczywiście ten sam jest los człowieka, co los zwierzęcia: jedno umiera tak samo jak drugie i to samo tchnienie ożywia ludzi i zwierzęta. Człowiek więc nie przewyższa zwierzęcia, lecz wszystko jest marnością.

20Wszystko zmierza do tego samego miejsca:

wszystko powstało z prochu

i wszystko do prochu znów wraca.

21Skąd wiadomo, czy tchnienie istot ludzkich wznosi się do góry, a tchnienie zwierząt schodzi na dół, do ziemi? 22W ten sposób zrozumiałem, że nie ma nic lepszego dla człowieka niż radość ze swoich dzieł. To jego cząstka, którą powinien się zadowolić. Bo któż go zaprowadzi tam, skąd mógłby zobaczyć, co będzie po nim?

 

  1. Księga Koheleta jest na pierwszy rzut oka bulwersująca i prowokacyjna. Autor tego pisma mądrościowego, posługuje się pseudonimem Kohelet, pochodzącym od qahal (po hebrajsku „zwoływać zgromadzenie”), co w starożytnym greckim tłumaczeniu Biblii oddano przez dobrze znany termin ekklesia — „Kościół”. Dlatego też tradycje grecka i łacińska nazwały tę księgę i jej twórcę Eklezjastesem. Pseudonim „Kohelet” można więc oddać jako „przewodniczący zgromadzeniu”.
  2. Ponadto u Koheleta występuje pewien wyraz, który powtarza się tam aż 38 razy, stanowiąc niemal wizytówkę księgi. Mamy z nim do czynienia na początku (Koh 1,2) i na końcu księgi (Koh 12,8), a jest to „hebel”, słowo oddane w dawnej łacińskiej wersji św. Hieronima rzeczownikiem vanitas, (polska „marność”). Wyraz ten każe myśleć o czymś tak ulotnym i niestałym, jak słup dymu lub mgła. Otóż Kohelet widzi całą rzeczywistość otaczającego świata, a w nim i człowieka jako zjawiska nacechowane zasadniczą niestałością. Historia powraca do poprzednich wydarzeń w wiecznym cyklu, co może przypominać krążenie powracającego wiatru (Koh 1,4-11 i 3,1-8). Ludzki żywot, pędzony wśród ciągłego trudu i nielicznych radości, które należy wykorzystać, ponieważ są jedyną rzeczą pozytywną (Koh 2,24-25), nieuchronnie skazany jest na dekadencję, co widać zwłaszcza w słynnym fragmencie końcowym (Koh 12,1-7).
  3. Koheleta na przestrzeni wieków rozmaicie interpretowano: był albo pesymistycznym i pozbawionym złudzeń mędrcem, mistrzem powątpiewania, który ulegał wpływom kultury greckiej swoich czasów (III w. przed Chr.:), albo wręcz przeciwnie, zasadniczym optymistą, co to widząc nędzę egzystencji, zachęca do tego, aby chwytać te ulotne chwile przyjemnych doznań, dopóki się da (Koh 11, 7-10). Bardziej prawdopodobne jest jednak, że Kohelet zdaje sobie sprawę z kryzysu mądrości tradycyjnej, borykającej się z nowymi pytaniami, i zastanawia się nad tym.
  4. Kryzys języka, historii, świata, życia, pracy, rozumu — w spokojnych, ale ostrych słowach Kohelet zwraca uwagę na ową „pustkę” i „marność”, która stanowi czynnik rozkładający to wszystko. Nie podaje też żadnych pozytywnych rozwiązań. Jest więc najsilniejszym znakiem wcielenia słowa Bożego, które dotrzymuje kroku również ludzkim wątpliwościom i kryzysom, czekając na wzbudzenie w człowieku nadziei i większe dlań światło. W takich właśnie szerszych ramach należy umieścić i rozumieć surowe przesłanie Koheleta, złagodzone obecnością elementów mądrościowych o charakterze bardziej tradycyjnym, pełne respektu dla tajemniczego Bożego działania.
  5. Wszystko ma swój czas – Koh 3,1-15. W dzisiejszym poemacie o czasie (ww. 1-8) autor przedstawia czternaście par przeciwstawnych czynności lub zdarzeń, które mogą stać się udziałem człowieka w jego ziemskim życiu. Ich suma jest wielokrotnością cyfry 7, czyli – zgodnie z biblijną symboliką liczb – autor wyraża myśl, że podane zdarzenia obejmują całość ludzkiego życia. Poemat nie jest jednak filozoficznym traktatem o naturze czasu ani moralnym osądem, który czas jest dobry, a który zły. Autor stwierdza jedynie, że są to nieuniknione elementy ludzkiego życia. Wszystko zdarza się we właściwym i wyznaczonym czasie, a człowiek zasadniczo nie ma na to wpływu. Z jednej strony, nie sprawujemy kontroli nad życiem, nie możemy zmienić biegu czasu, ale z drugiej strony wszystko, co robimy i co się nam przydarza, jest ważne i podarowane przez Boga. Na tle marności i niedorzeczności obecnych w świecie Kohelet postrzega działanie Boga jako absolutnie prawe i mądre, choć dla ludzkiego umysłu nieprzeniknione (Koh 3,14; 8,17; 11,5). Bóg wlał w ludzkie serce pragnienie wieczności, chęć przekroczenia granic tego życia. Skoro wszystkie dzieła Boga są mądre i piękne i wszystko, co Bóg czyni, będzie trwać na wieki, to czy człowiek nie powinien otrzymać jakiegoś spełnienia po śmierci? Tak oto nabierają sensu zdecydowane stwierdzenia Koheleta, że Bóg wszystko przywoła na swoim sądzie i każdemu sprawiedliwie odpłaci za jego czyny (Koh 3,17). Jezus Chrystus nie pozostawia wątpliwości, że każda chwila jest darem Boga i z każdego słowa i czynu zostaniemy rozliczeni (np. Mt 25,14nn; Łk 13,6-9; J 12,35).
  6. Po raz drugi powraca apel o chwytanie kropel szczęścia, jakimi Bóg zrasza ludzką drogę, świadomi jednak, że niczego więcej nie można się spodziewać, gdyż „to, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już jest” (3,15). Mamy tu do czynienia z bardzo zaskakującą wizją historii, odmienną od tego, co proponuje nam Biblia w swych pozostałych księgach.
  7. Niesprawiedliwości i anomalie w życiu społeczny – Koh 3,18-22. W przeciwieństwie do proroków, którzy widząc wokół siebie niesprawiedliwość społeczną, grozili sądem Bożym i wzywali do nawrócenia, Kohelet ogranicza się jedynie do stwierdzenia obecności nadużyć w życiu społecznym i do tragicznego losu pokrzywdzonych. Wiara podpowiada mędrcowi, że pewna i zawsze sprawiedliwa jest interwencja Boga. Niestety człowiek nie wie, kiedy ona nastąpi. Ludzkie doświadczenie wydaje się przeczyć tradycyjnemu twierdzeniu, że Boża odpłata zawsze dosięga człowieka za życia, a prawda o życiu pozagrobowym nie została jeszcze objawiona. Choć więc Koheleta pociesza myśl, że Bóg będzie sądził zarówno sprawiedliwego, jak i bezbożnego (Koh 8,6; 12,14), to jednak dochodzi do dramatycznego wniosku, że umarli są szczęśliwsi od żywych, bo przynajmniej nie dźwigają już brzemienia życia naznaczonego niesprawiedliwością. W porównaniu z życiem pełnym ucisku, śmierć, przedstawiana wcześniej jako smutna konieczność ludzkiej egzystencji, teraz jawi mu się niemal jako wybawienie i błogosławieństwo. Jednak niepewność co do ludzkiego losu po śmierci (w. 21) skłania Koheleta do zachęty, aby cieszyć się tym, czego dostarcza życie (Koh 2,18-26+). Autorzy Nowego Testamentu, podobnie jak prorocy, będą raczej piętnować niesprawiedliwość społeczną, wzywając zarazem do cierpliwego znoszenia ucisku i wytrwałego podejmowania służby wobec innych, nawet wbrew przeciwnościom (np. Mt 5,10-12; 20,25n; 24,9-13; Rz 12,12).
  8. Pozostawiwszy za sobą cykle historii, skazane na nieustanną repetycję z siebie samych, Kohelet bierze na swój warsztat konieczność umierania. Opiera się przy tym na tradycyjnej doktrynie, w myśl której Bóg przy stwarzaniu ludzi dał im tchnienie życia, ducha, który stanowi podstawę wszelkich innych bytów (Rdz 2,7). Otóż kiedy ów duch, utrzymujący człowieka przy życiu, zostaje mu odebrany z chwilą śmierci, człowiek obraca się w proch, idzie do szeolu, to znaczy w miejsce pozbawione światła, życia, sensu. Podobnie rzecz ma się ze zwierzętami. Konkluzja brzmi twardo: los istot ludzkich i zwierząt jest taki sam. Żadna nasza wyższość nad światem zwierząt nie wchodzi więc w grę, bo również nasze tchnienie życia ulatuje, gdy umieramy, skazani na bezmiar grobowego niebytu. Tak jak na wielu innych kartach Starego Testamentu, tak również tutaj nie ma nadziei na życie pośmiertne. Długa będzie droga do objawienia jego tajemnic, lecz pewnych przebłysków można się już dopatrzeć właśnie w księgach o charakterze mądrościowym. Teraz jednak Kohelet w swym zgorzknieniu zatrzymuje się przed gardzielą śmierci, ku której zmierza ludzkość, we wszystkim podobna do zwierząt, i to zarówno w swej sferze fizycznej, jak w swojej niesprawiedliwości (Koh 3,16). W związku z niesprawiedliwością i śmiercią Kohelet w wersetach Koh 4,1-3 kreśli zdecydowanie mroczną wizję życia. Wobec aktów niesprawiedliwości, ucisku, łez ludzi pokrzywdzonych przez przemoc prorocy reagowali bezlitosnym demaskowaniem zła, gwałtownie piętnując jego przejawy. Kohelet natomiast reaguje na to inaczej: z jakąś pesymistyczną rezygnacją ogranicza się do faktu, że istnieje ten nędzny świat, w którym płacz uciskanych nie może znaleźć pocieszenia u nikogo, nawet u Boga. Wniosek jest tyleż prosty, co skrajnie pesymistyczny: umarli są szczęśliwsi od żywych, ponieważ nie noszą już nieznośnego ciężaru życia, które zdaje się wprost ociekać łzami, potem i krwią. Zjawisko zgonu, postrzegane najpierw jako znak naszej dogłębnej nędzy, teraz ukazuje się nam niemal jako wyzwolenie i rodzaj błogosławieństwa w porównaniu z tak gorzką egzystencją.

 

 

Psalm (Ps 144 (143), 1b i 2abc. 3-4 (R.: 1b))

Błogosławiony Pan, Opoka moja

Błogosławiony Pan, Opoka moja. *
On mocą i warownią moją,
osłoną moją i moim wybawcą, *
moją tarczą i schronieniem.

Błogosławiony Pan, Opoka moja

Panie, czym jest człowiek, że troszczysz się o niego, *
czym syn człowieczy, że Ty o nim myślisz?
Do tchnienia wiatru podobny jest człowiek, *
dni jego jak cień przemijają.

Błogosławiony Pan, Opoka moja

Komentarz

O księdze:

  1. Psałterz charakteryzuje się bogactwem gatunków literackich. Przyjmując je za kryterium podziału, można wyróżnić kilka grup utworów: 1) hymny – uroczyste pieśni pochwalne ku czci Boga (np. Ps 8; 19; 29; 100; 111; 148 – 150), które mogą wyrażać podziw nad dziełem stwórczym Boga (np. Ps 104) i nad Jego działaniem w historii (np. Ps 105). 2) lamentacje – liczne skargi i prośby o pomoc udręczonemu psalmiście, mogą być zbiorowe i indywidualne (np. Ps 3; 5; 13; 22; 44). Wśród lamentacji występują psalmy ufności (np. Ps 4; 11; 16; 62; 121), psalmy dziękczynne jednostki (np. Ps 30; 34; 92, 103) i wspólnoty (np. Ps 66; 117; 124) oraz kolekcja siedmiu psalmów pokutnych (Ps 6; 32; 38; 51; 102; 130; 143). 3) psalmy królewskie, które sławią królowanie Boga (np. Ps 47; 93 – 99), przejawiające się także w rządach dynastii Dawida (np. Ps 2; 18; 21; 45; 89; 110; 132). 4) pieśni Syjonu – modlitwy, które odgrywały szczególną rolę w liturgii świątynnej (Ps 15; 24; 46; 48; 76; 84; 87; 122; 134). Do nich należą też psalmy pielgrzymkowe (np. Ps 122; 126), sławiące świętą Jerozolimę i wyrażające radość ze spotkania z Bogiem w Jego ziemskiej świątyni. 5) pieśni liturgiczne, śpiewane podczas wieczerzy paschalnej i wielkich świąt Izraela. Szczególnie ważny jest tu zbiór hymnów: Hallelu (Ps 113 – 118) i Wielkiego Hallelu (Ps 136). Na ich prorocki charakter wskazał Chrystus, modląc się nimi w ostatnich godzinach ziemskiego życia (np. Mt 26,30). 6) psalmy dydaktyczne, które zawierają pouczenia o wartości prawa Bożego (Ps 25; 34; 111; 119), o sprawiedliwości i dobroci Boga (np. Ps 78; 145), rozważają problem odpłaty za dobre i złe uczynki (np. Ps 37; 49; 73; 112). 7) psalmy mesjańskie, które wprost wyrażają oczekiwanie na Pomazańca Pańskiego (np. Ps 2; 110). Tęsknota za Chrystusem, tj. Mesjaszem, obecna jest także w psalmach królewskich i pieśniach Syjonu. W każdym niemal psalmie można wyróżnić różne gatunki literackie, które nie pozwalają zaklasyfikować ich wyłącznie do jednej grupy.
  2. Psalmy są utworami poetyckimi. Autorzy zastosowali w nich liczne środki stylistyczne. Najbardziej charakterystycznym elementem poetyki hebrajskiej był paralelizm członów, czyli stychów wersetu. Polegał on na tym, że najczęściej daną myśl poeta zawarł w dwóch następujących po sobie stychach, które tworzyły najmniejszą jednostkę literacką utworu. Z innych środków należy wymienić rym i rytm. Niekiedy psalmiści komponowali swoje dzieła w formie akrostychów, czyli utworów alfabetycznych (Ps 25; 34; 37; 111; 112; 119; 145). Wersety czy strofy psalmu rozpoczynały się wtedy od kolejnych liter alfabetu hebrajskiego.
  3. Pomimo tak wielkiej różnorodności, będącej wyrazem rozwoju duchowego Izraela, „Psałterz” stanowi jedną zwartą księgę. Myśl przewodnia całego zbioru została zawarta we wprowadzeniu (Ps 1 – 2). Człowiek ma do wyboru dwie drogi życiowe: drogę posłuszeństwa Bożemu Prawu, która prowadzi do szczęścia, oraz drogę buntu, wiodącą do zagłady. Cała historia świata jest wypadkową tego podstawowego wyboru. Psalmista często posługuje się pojęciem „bezbożny” (Ps 1,3-4), które może oznaczać wrogie narody albo człowieka, który sprowadza sprawiedliwych z właściwej drogi. Może nim być nawet nieprzyjaciel wewnętrzny – zło ukryte w sercu ludzkim. Obrazy wojenne, tak często pojawiające się w psalmach, można więc tłumaczyć jako ilustracje walki duchowej.
  4. Łatwo dostrzec w psalmach rozwój idei szczęścia. Z początku pojmuje się je materialnie jako spokojne życie, posiadanie ziemi, bogactwo, rodzinę, która zapewnia przyszłość. Stopniowo jednak człowiek odkrywa, że prawdziwe szczęście kryje się głębiej. Wypełnianie Prawa prowadzi go do odkrycia wartości nieprzemijalnych. Pociąga to za sobą przemianę relacji z bliźnimi. Pragnienie zemsty na wrogach ustępuje miejsca oczekiwaniu na ich nawrócenie. Podobnie ewoluuje rozumienie nagrody za sprawiedliwe życie i kary za popełnione zło. Początkowo psalmista, który widzi ziemskie powodzenie grzeszników, głośno krzyczy o swej niewinności i domaga się za nią odpłaty. Z czasem jednak uświadamia sobie własną grzeszność i przynależność do grzesznego ludu i pozostawia Bogu wymierzenie wszystkim sprawiedliwości.
  5. Grecki przekład Biblii, „Septuaginta” (LXX), powstały w egipskiej Aleksandrii już w II w. przed Chr., pogłębia historyczną lekturę „Psałterza”, interpretując go jako proroctwo. W ślad za tą żydowską tradycją, Kościół dostrzega w psalmach zapowiedź tajemnicy Chrystusa i doskonałej wspólnoty czasów ostatecznych. Stąd nasza lektura odwołuje się nie tylko do sensu wyrazowego (dosłownego, historycznego) psalmów, ale szuka także wypełnienia ich treści w Chrystusie i w Kościele.

O dzisiejszym psalmie:

Ps 144,

Dziękczynienie króla i prośba za naród

1Dawida.

Błogosławiony Pan, moja skała! On zaprawia me ręce do walki, pięści moje do bitwy.

2On moim sprzymierzeńcem i schronieniem, twierdzą moją i wybawieniem, tarczą moją, za którą się chronię! On mi poddaje narody.

3Panie, kim jest człowiek, że Ty zważasz na niego? Kim syn człowieczy, że Ty o nim myślisz?

4Człowiek jest podobny do tchnienia, jego dni jak cień przemijają.

5Nachyl swe niebiosa i zstąp, Panie, gór dotknij, aby zadymiły!

6Rozbłyśnij piorunem, by się rozproszyli, wypuść swe strzały, niechaj się zatrwożą!

7Wyciągnij swą rękę z wysoka, aby mnie ocalić, aby mnie wydobyć z wód ogromnych i z rąk cudzoziemców,

8którzy głoszą kłamstwo ustami i fałszywie wyciągają rękę.

9Boże, będę Ci śpiewał pieśń nową, zagram Tobie na dziesięciostrunnej lirze!

10Ty dajesz królom zwycięstwo, Ty ocaliłeś swego sługę, Dawida, od okrutnego miecza.

11Ratuj mnie i wybaw z rąk cudzoziemców, którzy głoszą kłamstwo ustami i fałszywie wyciągają rękę.

12Niech nasi synowie będą jak sadzonki, które się szybko przyjęły; nasze córki jak rzeźbione kolumny na wzór filarów w pałacu.

13Spichlerze nasze niechaj się napełnią i obfitują we wszystko. Nasze płodne owce niech mnożą się w zagrodach.

14Woły nasze niech będą tłuste. Niech nie będzie wyłomu w murach ani ucieczki, ani narzekania na placach.

15Szczęśliwy lud, któremu tak się wiedzie; szczęśliwy lud, którego PAN jest Bogiem!

 

  1. Cały Psalm 144. tworzą dwie pieśni (ww. 1-11 oraz 12-15). Pierwsza jest prośbą króla o zbawienie. Psalmista zadziwiony zainteresowaniem, które Bóg nieustannie okazuje człowiekowi (ww. 3n; zob. Ps 8), prosi Go o zbawczą interwencję.
  2. Kiedy Jezus mówił o nagrodzie dla wszystkich, którzy porzucają ziemskie dobra, aby pójść za Nim (Mk 10,29n), wskazał na niezwykłą hojność Boga, opiewaną także w Psalmie 144.

 

 

Ewangelia (Łk 9, 18-22)

Wyznanie Piotra i zapowiedź męki

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?»

Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał».

Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»

Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».

Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».

Komentarz

O księdze:

  1. Najstarsze świadectwa chrześcijańskie stwierdzają, że autorem trzeciej Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich jest Łukasz, lekarz i towarzysz Pawła, pochodzący z Antiochii Syryjskiej. O Łukaszu można też powiedzieć, że był historykiem i teologiem.
  2. Ewangelia według św. Łukasza jest dedykowana Teofilowi (Łk 1,3). Wymienienie go w tytule nie oznacza, że jest on jedynym, do którego skierowane jest to dzieło. Łukasz w osobie Teofila adresuje swoje dzieło do ludzi wywodzących się z kręgu kultury greckiej, którzy przyjęli chrześcijaństwo.
  3. Istotnym celem dzieła Łukasza (Ewangelii i Dziejów Apostolskich) było przygotowanie chrześcijan do podjęcia misji ewangelizacyjnej wśród narodów. Stwierdza się wręcz, że Łukasz napisał tzw. Ewangelię ewangelizatora. Kościół przestawał być małą grupą ludzi, którzy wzajemnie się znają, i przeradzał się w społeczność bardzo zróżnicowaną, wymagającą od jej członków uniwersalizmu i wielkiej otwartości na wszystkie ludy.
  4. Ewangelia według św. Łukasza powstała ona po roku 70 po Chr., czyli po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian.
  5. Wszyscy zgodnie przyjmują, że Ewangelia według św. Łukasza i Dzieje Apostolskie stanowią dwie części jednego dzieła, którego prologiem jest Łk 1,1-4. Łukasz, pisząc Ewangelię, musiał myśleć już o drugiej części. Potwierdzają to zabiegi literackie i ciągłość głównych tematów teologicznych, obecnych w obu tych księgach. Redagując Ewangelię, korzystał z kilku źródeł. Wiele tekstów przejął z materiału zgromadzonego w starszej Ewangelii według św. Marka. Łukasz w swojej Ewangelii zamieścił prolog (Łk 1,1-4), tradycję dotyczącą dzieciństwa Jezusa (Łk 1,5 – 2,52), opisy ukazujące Bóstwo Jezusa (Łk 24,13-53). Szerzej niż Marek opisał działalność Jezusa w Galilei (Łk 6,20 – 8,3) oraz Jego podróż do Jerozolimy (Łk 9,51 – 18,14). Szczególną rolę w kompozycji Ewangelii odgrywa Jerozolima. W tym mieście dokonują się najważniejsze wydarzenia z ziemskiego życia Jezusa. Przygotowanie uczniów dokonuje się w drodze do Jerozolimy. W Jerozolimie – a nie jak u pozostałych ewangelistów w Galilei – zmartwychwstały Chrystus spotyka się ze swoimi uczniami. Ewangelia ma być głoszona, począwszy od Jerozolimy (Łk 24,47), i z tego miejsca Kościół będzie się rozszerzał, aż obejmie swoim zasięgiem cały świat.
  6. Charakterystyczną część Ewangelii według św. Łukasza stanowią przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,30-37); o bogatym rolniku (Łk 12,16-21); o miłosiernym Ojcu (Łk 15,11-32); o nieuczciwym zarządcy (Łk 16,1-8); o bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19-31); o faryzeuszu i celniku (Łk 18,10-14). Tylko Łukasz opisuje sceny przedstawiające miłość Jezusa do grzeszników, np. nawrócona grzesznica (Łk 7,36-50); Zacheusz (Łk 19,2-10). Odnotowuje też cuda, których nie ma w pozostałych Ewangeliach: wskrzeszenie młodzieńca z Nain (Łk 7,11-17); uzdrowienie kobiety chorej na artretyzm (Łk 13,10-17); uzdrowienie chorego na puchlinę wodną (Łk 14,1-6) oraz oczyszczenie dziesięciu trędowatych (Łk 17,11-19).
  7. Ewangelię według św. Łukasza cechuje atmosfera modlitwy, radości, pokoju, chwały Bożej, łagodności i dobroci. Autor posiada głębokie wyczucie psychiki i wspaniale kreśli portrety swoich bohaterów, zwłaszcza Jezusa. Jest również, bardziej niż inni ewangeliści, wrażliwy na rolę i misję kobiet. Wskazuje, że kobiety na równi z mężczyznami są zobowiązane do przyjęcia Ewangelii i odpowiedzialne za jej głoszenie. Łukasz stara się także dać odpowiedź na pytanie: Jaki jest cel i sens istnienia chrześcijaństwa w świecie? W swoim dziele ukazuje on, że historia Jezusa i dzieje Kościoła, który założył, są wypełnieniem starotestamentowych obietnic danych przez Boga. Historia Jezusa i w konsekwencji historia Kościoła stanowią ostatni etap historii zbawienia. Epoka ta zakończy się powtórnym przyjściem Chrystusa i dokonaniem sądu nad światem. Czas Kościoła zawarty pomiędzy pierwszym i drugim przyjściem Jezusa na ziemię jest czasem ostatecznym. Nie jest to tylko epoka, w której pielęgnuje się pamięć o Jezusie. Zmartwychwstały Chrystus cały czas działa w swoim Kościele i poprzez swój Kościół. Jezus przemierza wraz z Kościołem drogę, która prowadzi do ostatecznego spotkania z Bogiem.
  8. Świadectwa zawarte w Ewangelii jednoznacznie wskazują, że Jezus jest jedynym Zbawicielem świata. W Starym Testamencie tytuł „Zbawca” odnoszony był do Boga i wyrażał dwa aspekty: wybawienie od zła oraz obdarowywanie dobrodziejstwami. W świetle Ewangelii według św. Łukasza Jezus w całej swojej działalności zmierza do uwolnienia człowieka od zła, od grzechów i nieszczęść oraz obdarza go darami Bożymi. Czas działalności Jezusa jest więc czasem zbawienia. Jego Ewangelia jest słowem, które zbawia. Dlatego orędzie o zbawieniu i odpuszczaniu grzechów w imię Jezusa ma być głoszone wszystkim narodom (Łk 24,47).
  9. Szczególną uwagę Łukasz przywiązuje do ukazania roli modlitwy w życiu Jezusa, a także rodzącego się Kościoła. Wszystkie istotne wydarzenia z życia Jezusa poprzedzone są modlitwą. Jezus, modląc się, daje ludziom przykład, w jaki sposób mogą trwać w nieustannej łączności z Bogiem Ojcem. Modlitwa jest też ukazana jako niezawodny środek przeciwko pokusom, przeciwnościom, zniechęceniu, zagubieniu.
  10. Ewangelia według św. Łukasza jest swego rodzaju podręcznikiem, który ma przygotować chrześcijan do dzieła ewangelizacji. Przekazuje słowa i czyny Jezusa w taki sposób, by ewangelizujący mógł być skutecznym świadkiem Chrystusa. Wzorem jest Jezus, który jako „pierwszy ewangelizator” nie tylko sam głosił Ewangelię (Łk 4,16-21), ale stopniowo przygotowywał do tego dzieła swoich uczniów.

O czytaniu:

  1. Po przedstawieniu rozmnożenia chleba (Łk 9, 10-17) ewangelista nie pisze, co się stało z tłumami, które były zgromadzone wokół Jezusa. Zupełnie nagle zmienia scenerię i ukazuje Jezusa przebywającego jedynie w towarzystwie swoich uczniów. Tym sposobem nawiązuje do w. 10, gdzie po powrocie apostołów z pierwszej samodzielnej wyprawy misyjnej Jezus pragnął oddalić się z nimi na miejsce pustynne. Można zatem się domyślić, że po cudownym nakarmieniu tłumy się rozchodzą i pragnienie Mistrza wreszcie się spełnia. Celem przebywania na osobności jest modlitwa. W Ewangelii Łukasza także w wielu innych perykopach poprzedza ona ważne wydarzenia lub decyzje (zob. np. 5, 16; 6, 12; 9, 18; 9, 29; 11, 1; 22, 32). Łukasz zmienia tu tekst Marka: pomija dokładną lokalizację wyznania Piotra (Mk 8, 27), a w to miejsce wprowadza temat modlitwy, który pogłębia wymowę sceny. Objawienie uczniom mesjańskiej tożsamości Jezusa ma tak duże znaczenie w Jego działalności, że musi On niejako omówić tę sprawę ze swym Ojcem. Swą modlitwą zarazem ukazuje uczniom, jak silne więzi łączą Go z Ojcem. Bez tej relacji z Bogiem Jego godność i posłannictwo są zupełnie niezrozumiałe bądź też można je zrozumieć całkowicie na opak. W takich właśnie okolicznościach Jezus zadaje swym uczniom pytanie, którego przedmiotem są opinie na Jego temat. Warto zauważyć, że w wersji Łukasza Jezus pyta o zdanie nie „ludzi” w ogóle, jak jest w Mk 8, 27, ale „tłumów”, które wcześniej słuchały Jego nauki i były świadkami Jego cudów.
  2. W swej odpowiedzi uczniowie dosłownie powtarzają pogłoski, które ewangelista przytoczył, gdy przedstawiał niepokoje Heroda Antypasa (Łk 9, 7-8). Są to opinie, które nie wykraczają poza wyobrażenia Starego Testamentu i chociaż utożsamiają Jezusa z wielkimi prorokami dawnych czasów, to jednak ciągle pozostają przyziemne i nie są w stanie odkryć radykalnej nowości, jaką Jezus przynosi swym nauczaniem i swymi czynami. Paradoksalnie jednak również te poglądy tłumów w całościowej formacji uczniów odgrywają ważną rolę. Muszą się oni z nimi zapoznać, aby następnie odkryć. że są fałszywe i nie ukazują prawdziwej tożsamości Nauczyciela. Dopiero po zburzeniu czysto ludzkich i przyziemnych poglądów mogą się wspiąć na wyższy poziom i dojrzeć nadprzyrodzone posłannictwo Jezusa.
  3. W drugim pytaniu Jezus nakłania swych uczniów do wydania własnego świadectwa o Nim. Nie jest ono wynikiem czystej ciekawości, ale ma charakter pedagogiczny. Jezus zadaje je pod koniec swej działalności w Galilei. Uczniowie zatem mają za sobą długi etap formacji. Od chwili wyboru Dwunastu (Łk 6, 12-16) Jezus wygłosił wiele mów i dokonał wielu znaków, oni zaś, towarzysząc Mu wszędzie, mogli być naocznymi świadkami wszystkich Jego czynów i słów. Teraz nadszedł czas, aby dokonali pogłębionej refleksji nad wszystkim, co widzieli i słyszeli. W imieniu ich wszystkich wypowiada się Piotr. Jego wyznanie wiary może mieć dwojaki charakter: 1) Piotr głośno wypowiada to, co w głębi serca myślą wszyscy uczniowie; trudno jednak cokolwiek powiedzieć na ten temat, ponieważ ewangelista w gruncie rzeczy nie przytacza opinii innych uczniów; 2) Piotr wyznaje własną wiarę w Jezusa jako Mesjasza, która dla wszystkich uczniów ma być wzorem właściwego spojrzenia na tożsamość i posłannictwo Jezusa. Wydaje się, że w rozmowie Jezusa z uczniami przeważa ten właśnie cel formacyjny. W Ewangelii Łukasza do tej pory tylko jeden raz Jezus został nazwany Mesjaszem: przez demony, które wiedziały, kim On jest (Łk 4, 41), On jednak zabraniał im mówić, ponieważ i tak ich świadectwa nikt nie uznałby za wiarygodne. W innych perykopach ewangelista przytacza zdumienie tłumów na widok niezwykłych czynów Jezusa (Łk 4, 36; 5, 26; 8, 56), z powodu których ludzie dostrzegali w Nim wielkiego proroka (Łk 7, 16) lub stawiali pytanie, kim On jest (Łk 7, 49; 8, 25; 9, 9). Aż do tego momentu jednak nie padła odpowiedź na to pytanie i nie zostało sformułowane wyznanie wiary, które byłoby do przyjęcia. Dlatego wyznanie wiary Piotra w Jezusa jako Mesjasza Bożego stanowi punkt kulminacyjny i podsumowanie całej Jego galilejskiej działalności. Rzeczą ważną jest tutaj to, iż Piotr mówi nie tylko (jak w Mk 8, 29), że Jezus jest Mesjaszem, ale że jest Mesjaszem Bożym. Jest On zatem Mesjaszem, czyli Namaszczonym przez Ducha Świętego (zob. Łk 3, 22; Dz 10, 38) do spełnienia zbawczego posłannictwa na ziemi. Tym jednak, który Go namaścił, jest sam Bóg. Jego tożsamość i posłannictwo są tak ściśle związane z Bogiem, że nie da się oddzielić od siebie Jego mesjańskiej godności i Bożego pochodzenia.
  4. Chociaż wyznanie Piotra ukazuje prawdę o Jezusie, to jednak nie pozwala On rozgłaszać jej tłumom. Przyczyny tego są najpierw zawarte w samych mesjańskich oczekiwaniach Izraela, które całkowicie rozmijały się z rzeczywistym posłannictwem Jezusa. W owych czasach, kiedy naród po raz kolejny stał się zależny od obcej (tym razem rzymskiej) władzy, oczekiwania te przybrały jeszcze bardziej na sile. Opierając się na dawnych zapowiedziach prorockich (np. Am 9, 11-15; Iz 7, 10-17; 11, 1-9; Ps 2; 110; 132; 1 Krn 17, 11; 28, 5; 29, 24 i in.), rabini głosili, że w dniach ostatecznych Bóg wzbudzi swego Pomazańca pochodzącego z rodu Dawida oraz uczyni Go Panem i Wybawcą Izraela. Opasze Go wielką i niezwyciężoną mocą, aby oczyścił Jerozolimę z pogan, wytracił grzeszników i wyzwolił Izraela. Gdyby zatem uczniowie Jezusa ogłosili ludowi, że właśnie On jest oczekiwanym od wieków Mesjaszem, naród natychmiast uznałby Go za przywódcę politycznego, który da hasło do walki wyzwoleńczej, wypędzi Rzymian, uwolni kraj spod okupacji i obejmie władzę królewską. Druga przyczyna miała charakter teologiczny. Sam Jezus był świadomy, że uczniowie będą mogli właściwie zrozumieć naturę Jego mesjańskiego posłannictwa dopiero po Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Dopiero po tych wydarzeniach apostołowie, obdarzeni mocą Ducha Świętego, będą w stanie do końca zrozumieć tę prawdę oraz będą mogli ogłosić ludowi i przekonywająco udowodnić na podstawie Pism, że Jezus jest „Panem i Mesjaszem” (Dz 2, 36).
  5. Zanim jednak to się stanie, Jezus już po wyznaniu Piotra zaczyna ukazywać, jaki jest właściwy sens przyznanego Mu tytułu Mesjasza. Jako namaszczony przez Boga Duchem Świętym, ma do spełnienia posłannictwo zbawcze, które prowadzi przez cierpienie, odrzucenie, śmierć i zmartwychwstanie. Wyliczając cztery bezokoliczniki: wycierpieć, być odrzuconym, być zabitym, zmartwychwstać, Jezus na początku umieszcza słowo musi (w tekście greckim występuje ono tylko jeden raz, lecz w tłumaczeniu polskim ze względu na zrozumiałość stylu należało je powtórzyć trzy razy). Nie oznacza ono wcale, że Jezus był zniewolony przez swego Ojca, że nie miał wyboru, gdyż Bóg domagał się od Niego poddania się okrutnej śmierci, aby zadośćuczynić zbrodnie ludzkości. Tymi słowami daje raczej do zrozumienia, że Jego męka należy ściśle do zbawczych zamiarów Boga. Co więcej, jest ona najważniejszym punktem Jego posłannictwa, tak ważnym, że pod żadnym pozorem nie wolno od niego odstąpić. Jezus widzi plan Boży i dobrowolnie podejmuje się go wypełnić, a zarazem pragnie, aby także Jego uczniowie zrozumieli jego konieczność. Czasownik wiele wycierpieć przywołuje na pamięć postać cierpiącego Sługi Pańskiego z Iz 53, 3-4. Rabini żydowscy nawet nie dopuszczali do siebie myśli, że Mesjasz będzie cierpiał, i woleli kształtować jego obraz na wzór triumfującego Syna Człowieczego z Dn 7, 13-14. Jezus zaczyna zapowiedź swojej męki i śmierci właśnie tytułem Syn Człowieczy. Tym sposobem oznajmia, że wypełnia On także to proroctwo, ale zarazem daje do zrozumienia, że ono nie wyczerpuje pełni Jego posłannictwa. Jego droga bowiem do triumfu i chwały prowadzi przez cierpienie. Na tym etapie jeszcze nie podaje dokładnie, na czym będzie polegać cierpienie, które na Niego spadnie. Pierwsza zapowiedź męki jest jeszcze bardzo ogólna i niejasna, co też świadczy o jej historyczności. Można z niej wyciągnąć wniosek, że powodem tego cierpienia jest odrzucenie przez duchowych przywódców narodu, którzy doprowadzą do Jego śmierci (zostanie zabity). Śmierć ta jednak nie jest zakończeniem Jego dzieła, gdyż po niej nastąpi zmartwychwstanie, które się dokona trzeciego dnia. To ostatnie wyrażenie często występuje w Starym Testamencie (zob. np. Rdz 42, 18; Wj 19, 11. 16; 2 Kr1 20, 5; Oz 6, 1-2). W każdym z tych tekstów chodzi o zdarzenie zbawcze: sam Bóg wkracza w życie i historię człowieka i przynosi mu pomoc w ucisku, prześladowaniu lub chorobie. Na ich podstawie można stwierdzić, że „trzeci dzień” w języku biblijnym odnosi się do zbawczej ingerencji Boga, który w swym miłosierdziu dokonuje zmiany biegu historii i ustanawia czas zbawienia, życia i zwycięstwa. Zmartwychwstanie Jezusa (które ewangelista wyraża czasownikiem w stronie biernej – być wskrzeszonym) dokona się zatem dzięki zbawczej ingerencji Boga, który swą mocą wyrwie swego Syna z więzów śmierci i po męce przywróci do życia.
  6. Wyznanie Piotra stanowi zakończenie ważnego etapu formacji uczniów Jezusa. Nie oznacza to oczywiście, że już wtedy byli oni w stanie pojąć całą głębię prawdy o mesjańskim posłannictwie i synostwie Bożym Jezusa (świadczy o tym brak zrozumienia zapowiedzi męki i śmierci Jezusa, o którym jest mowa w Mk 8, 32-33). Wyznanie to jednak stanowi ważny krok naprzód w poznaniu, kim w swej istocie jest Jezus. Po nim nastąpi drugi etap, który będzie trwał aż do zmartwychwstania Jezusa, a następnie trzeci, kiedy dzięki towarzyszącej im mocy Ducha Świętego apostołowie w pełni poznają tajemnicę Chrystusa oraz zrozumieją, dlaczego On „musiał” dokonać zbawienia przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Wtedy też dane im będzie poznać, dlaczego te najważniejsze wydarzenia zbawcze musiały się dokonać w czasie święta Paschy, i dostrzegą w nich wypełnienie zarówno tekstów o ofierze baranka paschalnego, jak też pieśni Iz 53 o cierpiącym słudze Pańskim (zob. tu zwł. J 19, 31-37; 1 P 1, 19-20; 2, 21-24). W tym miejscu godne uwagi jest to, że grecki czasownik pasch() (cierpieć) ma bardzo podobne brzmienie do hebrajskiego rzeczownika pesah (przejście, pascha). Być może skojarzenie tych dwóch słów wzmacniało w Kościele pierwotnym przekonanie, że paschalna ofiara z baranka, upamiętniająca baranka zabitego w noc wyjścia z Egiptu, znajduje swe dopełnienie w cierpieniu Chrystusa. Dopiero bowiem ofiara Jezusa, po której nastąpiło zmartwychwstanie, doprowadza do końca całe zbawcze dzieło Boga. Wyznanie Piotra ma też ważne znaczenie wzorca dla całego Kościoła. Od każdego, kto czuje się uczniem Jezusa, oczekuje On indywidualnej odpowiedzi na pytanie: „według ciebie, kim jestem?”. Prawdziwy uczeń Jezusa nie może powtarzać tylko tego, co inni o Nim mówią, nawet gdyby to były opinie prawdziwe i słuszne, ale musi dać Mu miejsce w swoim życiu. Także on, na wzór Piotra, swoje wyznanie wiary musi złożyć w obecności całej wspólnoty, ponieważ jego wiara nie jest sprawą czysto osobistą, ale jest wiarą całego Kościoła. Ponadto wiara ta, po akcie jej wyznania, nie może stanąć w martwym punkcie, lecz musi się stać przedmiotem ciągłej formacji. Chrześcijanin (christianos), czyli ten, którego imię oznacza przynależność do Chrystusa (christos), powinien Go coraz głębiej poznawać przez całe swe życie, ale ten proces stanie się owocny dopiero wtedy, gdy człowiek wejdzie na Jezusową drogę cierpienia, które także jego doprowadzi do chwały zmartwychwstania.