Środa, 17 sierpnia 2022 r.

Wspomnienie świętego Jacka, kapłana

Jacek urodził się w Kamieniu Śląskim, w ziemi opolskiej, na krótko przed 1200 rokiem. Był synem szlacheckiego, możnego rodu Odrowążów, krewnym biskupa krakowskiego Iwona Odrowąża i jego następcy, Jana Prandoty, również Odrowąża. Pierwsze nauki pobierał zapewne w Krakowie w szkole katedralnej. Być może jego nauczycielem był bł. Wincenty Kadłubek, który w kapitule krakowskiej mógł wówczas sprawować godność kanonika scholastyka (1183-1206). Jacek zamieszkał wtedy u stryja Iwona. Po ukończeniu szkoły katedralnej otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Pełki lub bł. Wincentego. W 1219 r. był już kanonikiem krakowskim – został mianowany nim przez Iwona. Jest rzeczą prawdopodobną, że Iwo wysłał przedtem Jacka na studia teologiczne i prawa kanonicznego do Paryża i Bolonii. Sam wykształcony w Paryżu i w Vicenza, chciał, by i jego bratanek zdobył wiedzę i nabrał europejskiej ogłady. Jednak o tym źródła milczą. W 1215 r. biskup Iwo – przebywając jako kanclerz księcia Leszka Białego na Soborze Laterańskim – poznał św. Dominika Guzmana. Po raz drugi zetknął się ze św. Dominikiem być może w Rzymie, kiedy w roku 1216 stał na czele delegacji polskiej, która miała złożyć hołd (obediencję) nowemu papieżowi Grzegorzowi IX. Wtedy prawdopodobnie wyraził życzenie, aby św. Dominik wysłał także do Polski swoich duchowych synów. Na to zapewne otrzymał odpowiedź, aby przysłał z Polski kandydatów. Kiedy więc Iwo został biskupem krakowskim (1218), udał się do Rzymu ze swymi kanonikami Jackiem i Czesławem. Iwo wrócił do Polski, a Jacek i Czesław pozostali w Rzymie u boku św. Dominika.

Nakaz nowicjatu wtedy jeszcze nie istniał. Pojawił się on w zakonie św. Dominika dopiero w 1244 r. Dlatego po krótkim pobycie w rzymskim klasztorze św. Sabiny Dominik mógł obu kandydatów obłóczyć w habit z myślą rychłego wysłania ich do Polski. Bezpośrednią przyczyną decyzji wstąpienia do dominikanów przez Jacka i Czesława miały być niezwykłe wydarzenia, których obaj mężowie byli świadkami. W klasztorze św. Sabiny w Rzymie ujrzeli pewnego dnia św. Dominika w czasie Mszy świętej, uniesionego w ekstazie w górę. Tego właśnie dnia św. Dominik wskrzesił Napoleona, siostrzeńca kardynała Stefana, co głośnym echem odbiło się w Rzymie. Jacek i Czesław odbyli jedynie półroczny okres próby, po którym złożyli śluby na ręce św. Dominika. Jeszcze tego samego roku (1219) jesienią Dominik wysłał obu Polaków do Bolonii. Szli pieszo o żebranym chlebie, jak to było wówczas w zakonie w zwyczaju, a nie konno, jak w czasie, gdy przybywali do Rzymu w orszaku biskupa Iwona. W Bolonii znajdował się wówczas główny i największy klasztor Zakonu Kaznodziejskiego. Pozostali tam rok, dokształcając się duchowo i umysłowo w obserwancji zakonu. Zdaniem niektórych pisarzy, dopiero teraz w roku 1220 lub nawet w 1221 Jacek i Czesław złożyli śluby, a nie w roku 1219. W maju 1221 r. w same Zielone Święta wzięli, być może, udział w kapitule generalnej Zakonu, na której utworzono pięć prowincji.
W roku 1221 św. Dominik lub jego pierwszy następca, bł. Jordan z Saksonii, wysłał grupę 4 braci do Polski. Prowincjałem ustanowił Pawła Węgra. Ponieważ ten musiał chwilowo zostać w Bolonii, na czele wyprawy ustanowił Jacka. Do Polski udali się więc pieszo Jacek, Czesław, Herman i Henryk Morawianin. Jacek niósł ze sobą, jak to było w zwyczaju, odpis bulli papieskiej polecającej biskupom nowy zakon. Za nimi po pewnym czasie podążył Paweł Węgier. Jacek po drodze zatrzymywał się z towarzyszami swymi po klasztorach i domach księży. W miasteczku Fryzak na pograniczu Styrii i Karyntii zatrzymali się na dłuższy czas u kanoników regularnych. Kilku członków tego zakonu wstąpiło do nowej rodziny zakonnej św. Dominika. Jacek zostawił więc we Fryzaku jednego z kapłanów i brata Hermana Niemca wraz z nowymi kandydatami, a sam udał się do Lorch koło Linzu w Austrii. Stąd podążył do Pragi Czeskiej. Biskup Pragi przyjął ich bardzo serdecznie i prosił, by tam zostali. Ponieważ nie było jeszcze konkretnych propozycji, Jacek udał się z towarzyszami dalej do Krakowa. Podróż Jacka z towarzyszami z Bolonii do Krakowa trwała kilka miesięcy. To świadczy o tym, że Jacek nie miał jeszcze konkretnego planu działania. Św. Dominik polecił mu badać po drodze możliwości pozyskiwania nowych członków i zakładanie nowych placówek. Jacek uczynił to najpierw we Fryzaku, a w kilka lat potem duchowi synowie św. Dominika założą również klasztor w Pradze i we Wrocławiu.

Jesienią 1221 r. (6 sierpnia tego roku zmarł św. Dominik, jego następcą został wybrany bł. Jordan z Saksonii) Jacek z towarzyszami znalazł się w Krakowie. 1 listopada w Krakowie pierwszych synów św. Dominika uroczyście przyjął biskup Iwo. Zamieszkali oni początkowo na Wawelu, na dworze biskupim. 25 marca 1222 r. było już gotowe skromne zabudowanie przy kościółku Świętej Trójcy. Tam też uroczyście przenieśli się dominikanie. Jacek natychmiast zabrał się do budowy klasztoru i kościoła. Poprzedni kościół był drewniany i zbyt mały. Całość była gotowa w roku 1227. Koszty poniósł w całości biskup Iwo. Konsekracji nowego kościoła dokonał legat papieski kardynał Grzegorz Krescencjusz. W 1227 r. biskup Iwo dokonał uroczyście aktu przekazania fundacji. Dokument ten zachował się szczęśliwie po nasze czasy. Kiedy w dwa lata potem (1229) zmarł biskup Iwo w czasie swojej podróży do Włoch, dominikanie z wdzięczności sprowadzili jego ciało do Polski i umieścili je w swoim kościele w Krakowie. Biskup zażywał tak wielkiej czci, że oddawano mu cześć jako błogosławionemu aż do wydania dekretu przez papieża Urbana VIII (1634), który zabraniał oddawania czci osobom, które nie otrzymały oficjalnej aprobaty Stolicy Apostolskiej. Biskup Iwo darzył wielką czcią św. Dominika i sam zamierzał wstąpić do dominikanów krakowskich. Wystarał się nawet o zgodę papieża Honoriusza III (+ 1227). Jednak na wieść o tym z Polski posypały się protesty i papież zezwolenie swoje wycofał. Zachowały się listy papieża z grudnia 1223 r., pisane do biskupa Wrocławia i do kapituły krakowskiej, w których papież wyjaśnia, dlaczego najpierw wyraził swoją zgodę, a teraz ją cofa. W roku 1225 przeorem w Krakowie został mianowany Gerard. Prowincjałem polsko-węgierskim był wówczas po Pawle Węgrze Teodoryk. Być może Jacek w tym czasie był już na Pomorzu, gdzie w Gdańsku i w okolicy miasta rozwijał żywą działalność. Zakon cieszył się niebywałym wzięciem. Garnęło się w jego szeregi wiele wybitnych jednostek. W bardzo krótkim czasie zaczęły się więc także mnożyć klasztory. Już w 1226 r. powstała odrębna prowincja polska. Jej pierwszym przełożonym został były student uniwersytetu paryskiego, Gerard. Na pierwszej kapitule prowincjalnej uchwalono wysłanie dominikanów do Pragi, Wrocławia, Kamienia Pomorskiego, Gdańska i Sandomierza. To, że kapituła uchwaliła założenie klasztorów w Gdańsku i Kamieniu Pomorskim, mogło być zasługą Jacka. Do Pragi został wysłany bł. Czesław, który jeszcze w tym samym roku założył tam klasztor, a w roku 1230 – w Iławie. W 1226 r. bł. Czesław założył konwent we Wrocławiu.

W 1228 roku Jacek został wybrany na kapitule prowincji delegatem na kapitułę generalną. Udał się więc w podróż w towarzystwie przeora konwentu sandomierskiego, Marcina, i prowincjała, Gerarda. Kapituła odbyła się w Paryżu. Wybór Jacka na delegata prowincji świadczy, że cieszył się on wówczas wielkim autorytetem. Na kapitule paryskiej wydzielono 6 klasztorów jako odrębną prowincję polską. Należały do niej domy w Krakowie, Gdańsku, Kamieniu Pomorskim, Sandomierzu, Pradze i we Wrocławiu. Liczba polskich dominikanów wynosiła wtedy ok. 50.

W latach 1233-1236 głową polskiej prowincji był bł. Czesław. Jacek w tym czasie zakładał placówki dominikańskie na Pomorzu. Polska prowincja, zatwierdzona ostatecznie na kapitule generalnej w 1228 roku jako dwunasta z kolei, przeżywała swój prawdziwy rozkwit. Na Pomorzu dominikanów przyjął życzliwie książę Świętopełk. Powstały konwenty w Gdańsku i w Kamieniu Pomorskim (po roku 1225), w Chełmie i w Płocku (1233), w Elblągu (1236), potem w Toruniu, a nawet w Rydze, Dorpacie i Królewcu.

Jacek ustanowił przełożonym nad klasztorami pomorskimi swojego ucznia, Benedykta, a nad klasztorami litewskimi – Wita. Obaj do czasu wydania wspomnianego wcześniej dekretu papieża Urbana VIII (1634) cieszyli się chwałą błogosławionych. Wierny swoim założeniom ewangelizacji, zaraz po kapitule generalnej Jacek udał się na prawosławną Ruś, gdzie założył klasztor w Kijowie (po roku 1228). Misja ta musiała rokować wielkie nadzieje, skoro z tego czasu mamy aż pięć bulli papieskich. Jednak w 1233 r. książę kijowski, podburzony przez prawosławnych kniaziów, zlikwidował na pewien czas placówkę kijowską. Powodzeniem cieszyła się placówka dominikańska w księstwie suzdalskim pod Moskwą i w Haliczu, gdzie Jacek założył również konwent (1238). Według tradycji dominikańskiej, trzy lata wcześniej powstał ośrodek dominikański także w Przemyślu (1235). Po Krakowie, Gdańsku i Kijowie przyszła kolej na Prusy. Systematyczną pracę nad nawróceniem Prusaków rozpoczęli już cystersi z Łekna od roku 1206. Ich trud misyjny wydawał pewne owoce. Z czasem jednak okazało się, że Prusacy są silniejsi. Konrad Mazowiecki sprowadził więc w 1226 r. do Polski Krzyżaków. Ci, zaraz po przybyciu na Mazowsze zwrócili się do generała Zakonu Kaznodziejskiego, bł. Jordana, o kapłanów tak dla własnej obsługi, jak też dla prowadzenia misji. Z polecenia generała chętnie Krzyżakom z pomocą pospieszyli dominikanie z klasztorów w Gdańsku, Chełmnie i Płocku. W tej akcji misyjnej brał żywy udział Jacek, który nie mógł przewidzieć przewrotnych planów Krzyżaków, którzy zagarniali tereny oczyszczone z pogaństwa dla siebie. 2 października 1233 r. odbył się w Kwidzynie zjazd, w którym wzięli udział przywódcy krzyżaccy, Henryk Brodaty, Konrad Mazowiecki, arcybiskup gnieźnieński Pełka i bł. Czesław – ówczesny prowincjał polski. Był na tym zjeździe również Jacek. Omawiano na nim plan akcji nawrócenia Prus. Zaborcza polityka Krzyżaków prawdopodobnie zniechęciła Jacka do dalszego angażowania się w akcję misyjną w Prusach.

Jak wielki wpływ zdobyli dominikanie w tym czasie, świadczy to, że na cztery biskupstwa, założone na obszarze Prus w XIII w., trzy były w ręku dominikanów: biskupem Chełmna został były prowincjał polski, Henryk z Lipska (1245), diecezję pomezańską (Kwidzyn) otrzymał dominikanin Ernest (1249), a biskupem sambijskim (w Królewcu) został Theward (1251). Biskupem na Litwie w Wilnie został uczeń Jacka, Wit. Książę litewski Mendog przyjął chrzest i otrzymał z rąk papieża Innocentego IV koronę królewską (1253). W tym samym czasie książę ruski, Daniel, przystąpił do unii z Kościołem rzymskim i otrzymał z rąk tegoż papieża koronę (1253). Wcześniej, w 1248 r., zostali wyświęceni na biskupów inni uczniowie Jacka: Henryk dla Jaćwingów, Bernard dla Halicza i Gerard dla reszty Rusi. Były starania, aby w Łukowie utworzyć stałe biskupstwo dla nawracania pogańskich Jadźwingów. Wreszcie biskupem łotewskim został mianowany inny uczeń Jacka, Meinard. Wszyscy wymienieni biskupi cieszyli się chwałą błogosławionych. Niestety, piękne dzieło na Rusi zniszczył najazd Tatarów. W 1241 r. padły ich ofiarą klasztory w Haliczu i Kijowie. Litwę źle usposobił przeciwko chrześcijaństwu zaborczy i bezwzględny zakon Krzyżaków, tak że odpadła wtedy od Kościoła. Podobnie stało się z Jaćwingami. Prusaków zaś Krzyżacy do tego stopnia zniszczyli, że pozostała po nich zaledwie nazwa.
Według listy cudów, jakie nam zostawił biograf Jacka – lektor dominikański, o. Stanisław – wynika, że od roku 1240 Jacek mieszkał już w konwencie krakowskim. Przyczyną zaprzestania tak rozległej i dynamicznej akcji mogła być niechęć prawosławnych książąt ruskich, najazd Tatarów na Ruś i zaborcza polityka Krzyżaków, którzy paraliżowali wszelkie misyjne wysiłki polskich dominikanów. Zachowały się dwa dokumenty z lat 1236 i 1238, które zawierają podpis Jacka. Przyznają one Krzyżakom przywileje odnośnie ziem pruskich. Jacek występuje w nich jako świadek. Dowodzi to, że piastował wtedy jakiś urząd, przez co jego podpis był konieczny. Jednak rychło Jacek zawiódł się na zakonie rycerskim. Jako prawy syn św. Dominika nie mógł zrozumieć, że można ideę misyjną tak dalece wypaczyć.

Lektor Stanisław podaje, że Jacek zmarł w Krakowie w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia 1257 r. po dłuższej chorobie. Być może forsowne podróże misyjne, w ówczesnych warunkach bardzo prymitywne i męczące, zniszczyły jego organizm. W tym czasie liczba klasztorów dominikańskich dochodziła do 30, w tym liczba konwentów, czyli pełnych, kanonicznych klasztorów, dochodziła do 20: w Polsce, w Prusach i na Pomorzu było ich 12, w Czechach i na Morawach – 8, a 10 klasztorów – na Śląsku. Liczba zakonników była szacowana na 300-400. Prowincja czeska została wyłoniona z polskiej dopiero w roku 1311.

Jacek musiał swoim braciom zostawić wzór niezwykłej świętości i zakonnej obserwancji, skoro od samego początku jego grób był otoczony wielką czcią i otrzymywano przy nim niezwykłe łaski. W zapiskach konwentu krakowskiego z roku 1277 czytamy taki fragment: „W klasztorze krakowskim leży brat Jacek, mocen wskrzeszać zmarłych”. Rozpoczęto także starania o kanonizację, jak świadczy o tym fakt prowadzenia księgi cudów. Księga ta, prowadzona przy grobie Jacka w latach 1257-1290, przytacza ponad 35 niezwykłych wypadków. Jednak najazdy tatarskie, a potem walki o tron krakowski i dalsze wypadki sprawiły, że dopiero w XV w. ponowiono starania w Rzymie. Wskutek tych działań papież Klemens VII w roku 1427 zezwolił na obchodzenie święta św. Jacka w prowincji polskiej. Intensywne dalsze starania poparte przez królów polskich Stefana Batorego i Zygmunta III dały rezultat. 17 kwietnia 1594 r. papież Klemens VIII zaliczył uroczyście Jacka w poczet świętych. Jacek był siódmym z kolei dominikaninem wśród świętych, a piątym spośród Polaków wyniesionych na ołtarze. Relikwie św. Jacka spoczywają w osobnej kaplicy w kościele Świętej Trójcy w Krakowie w okazałym grobowcu. Kiedy w roku 1612 została utworzona dominikańska prowincja ruska, otrzymała za patrona św. Jacka. Św. Jacek jest otaczany czcią nie tylko w Polsce (zwłaszcza w Krakowie i na Śląsku), ale również w całej Europie, a także w obu Amerykach i Azji.

Jak głosi tradycja, Jacek Odrowąż nie przyjmował żadnych godności zakonnych. Skupił się na ważnych celach zakonu dominikańskiego na terenie Polski. Jego życie było przepełnione czcią dla Matki Bożej. Legenda głosi, że kiedy musiał w czasie najazdu Tatarów na Kijów opuścić miasto, zabrał ze sobą Najświętszy Sakrament, aby go uchronić od zniewagi. Wtedy z wielkiej kamiennej figury miała odezwać się Matka Boża: „Jacku, zabierasz Syna, a zostawiasz Matkę?” „Jakże Cię mogę zabrać, Matko Boża, kiedy Twoja figura jest tak ciężka?” Jednak na polecenie z nieba, kiedy uchwycił figurę, miała okazać się bardzo lekką. W kościele dominikanów w Krakowie pokazują dużą statuę kamienną pod nazwą „Matki Bożej Jackowej”.

 

 

1.czytanie (Ez 34, 1-11)

Bóg gani złych pasterzy

Czytanie z Księgi proroka Ezechiela

Pan skierował do mnie te słowa: «Synu człowieczy, prorokuj o pasterzach Izraela, prorokuj i powiedz im, pasterzom: Tak mówi Pan Bóg: Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec? Nakarmiliście się mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta, jednakże owiec nie paśliście. Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadziliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście, a z przemocą i z okrucieństwem obchodziliście się z nimi. Rozproszyły się owce moje, bo nie miały pasterza, i stały się żerem wszelkiego dzikiego zwierza. Rozproszyły się, błądzą moje owce po wszystkich górach i po wszelkiej wyżynie; i po całej krainie były owce moje rozproszone, a nikt się o nie nie pytał i nikt ich nie szukał.

Dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pańskiego: Na moje życie – mówi Pan Bóg: Ponieważ owce moje stały się łupem i owce moje służyły za żer wszelkiemu dzikiemu zwierzęciu, bo nie było pasterza, pasterze zaś nie szukali owiec moich, bo pasterze sami siebie paśli, a nie paśli moich owiec, dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pańskiego. Tak mówi Pan Bóg: Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres ich pasterzowaniu, a pasterze nie będą paść samych siebie; wyrwę moje owce z ich paszczy, nie będą już one służyć im za żer.

Albowiem tak mówi Pan Bóg: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę sprawował nad nimi pieczę».

Komentarz

O Księdze:

  1. Tłem wizji i wyroczni spisanych w Księdze Ezechiela są wydarzenia z początku VI w. przed Chr. Władca Babilonii Nabuchodonozor dokonał powtórnego najazdu na podbitą już wcześniej Judę. Po zajęciu Jerozolimy aresztował i odesłał do Babilonu najznamienitszych obywateli na czele z królem Jojakinem i jego rodziną. Wśród deportowanych był także młody Ezechiel. Nowym królem Jerozolimy został całkowicie uległy Nabuchodonozorowi Mattaniasz, któremu na znak poddaństwa zwycięzca zmienił imię na Sedecjasz. Czasy jego panowania charakteryzowały się poniżającą uległością wobec Babilonu i pasmem klęsk. Po kolejnym buncie w Judei Nabuchodonozor zburzył Jerozolimę i uprowadził jeszcze liczniejszą grupę mieszkańców niż poprzednim razem. Dopiero król perski, Cyrus, po zdobyciu Babilonu wydał specjalny dekret zezwalający wygnańcom judzkim na powrót do ojczyzny.
  2. Ezechiel pochodził z rodu kapłańskiego, jednak nie zdążył przed uprowadzeniem rozpocząć pełnienia funkcji kapłańskich. Razem z pierwszą falą jeńców został deportowany do Mezopotamii. Pięć lat później rozpoczął działalność prorocką wśród uprowadzonych rodaków. Był żonaty, ale jego żona zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. Prorok był wybitnym pisarzem i nieprzeciętnym teologiem. Fragmenty księgi urzekają nie tylko głębią przesłania, ale także bogactwem formy literackiej.
  3. Ezechiel stara się rozwiązać jeden z najtrudniejszych dylematów, przed jakimi stał Izrael w VI w. przed Chr. Po kolejnych klęskach militarnych w sercach Izraelitów musiała rodzić się wątpliwość, czy Bóg Jahwe jest na tyle silny, aby skutecznie stawać w ich obronie. Z każdym rokiem dziedzictwo Boga traciło na znaczeniu, a w potęgę rósł Babilon, szukający protekcji u boga Marduka. Zniszczenie Jerozolimy i świątyni stanowiło nie tylko klęskę polityczną, ale dla wielu było niezbitym dowodem wyższości Marduka nad Bogiem Izraela. Ezechiel nie mógł więc ograniczyć się do lakonicznego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, gdyż Izrael potrzebował przede wszystkim podniesienia na duchu i rozbudzenia na nowo wiary w moc Boga. Księga Ezechiela jest więc przejmującym manifestem potęgi i chwały Boga. W bardzo sugestywny sposób prorok tłumaczy swoim rodakom, że przyczyną klęski nie była słabość Boga, ale ich nieprawości, pycha i bałwochwalstwo. Najpierw więc wzywa rodaków do nawrócenia, upomina ich i zapowiada nowe kary. Kiedy to wszystko okazuje się bezskuteczne, wprowadza scenę, w której Bóg, widząc niepoprawność Izraela, opuszcza świątynię i zostawia Izraelitów własnemu losowi. Pozbawiony Bożej opieki, skłócony, liczący wyłącznie na własne siły i niemądrze rządzony Izrael nie miał szans na przetrwanie. Upadek przyszedł zaskakująco szybko, a wraz z nim rozczarowanie i stagnacja. Spełniły się zapowiedzi Ezechiela. Nie doczekał się jednak u rodaków powszechnego uznania własnych win i nawrócenia. Starał się więc przynajmniej zapobiec ich całkowitemu odejściu od Boga. Dlatego zapowiadał kolejne odsłony ukazywania się Jego potęgi. Prorok wielokrotnie podkreślał, że Bóg powróci w chwale nie ze względu na zasługi Izraelitów, ale po to, by na oczach wszystkich ludów okazać swoją moc i chwałę.
  4. Ostatecznie Bóg nie stawiał Izraelowi właściwie żadnych wymagań. Nawet nawrócenie nie było warunkiem powrotu Pana. W widzeniach doliny wyschłych kości, walki z Gogiem, rzeki życia czy nowej świątyni – sprawcą wszystkich wydarzeń jest sam Bóg. Wiara uprowadzonych do Babilonu była bowiem już tak wątła, że wymagała nie wzmocnienia, lecz wskrzeszenia z martwych.
  5. Księga Ezechiela jest lekturą dla ludzi, którzy nie uciekają przed wysiłkiem intelektualnym w poszukiwaniu prawdy. Czytelnik nie znajdzie w niej gotowych i prostych rozwiązań – przeciwnie, natrafi na sporo mało zrozumiałych tekstów z zupełnie innej epoki. Jeśli się jednak nie zniechęci, wówczas ten pozorny labirynt doprowadzi go do wyjątkowego spotkania ze słowem Bożym.

O czytaniu:

Ez 33,

Stróż Izraela

1Pan przemówił do mnie w tych słowach:2„Synu człowieczy, przemów do swoich rodaków i powiedz im: Gdy sprowadzę na kraj miecz, ludzie tego kraju wybiorą spośród siebie jednego człowieka i ustanowią go swoim stróżem.3Gdy zobaczy on miecz spadający na kraj, zagra na rogu i ostrzeże lud. 4Gdy ktoś usłyszy głos rogu, ale nie posłucha ostrzeżenia, zostanie zabity mieczem. Sam poniesie odpowiedzialność za swoją śmierć. 5Słyszał wprawdzie dźwięk rogu, ale nie przyjął ostrzeżenia, dlatego poniesie odpowiedzialność za swoją śmierć. A ten, który ostrzegał, ocali swoje życie.

6Jeśli stróż zobaczyłby zbliżający się miecz, a nie zagrałby na rogu, wówczas lud nie zostałby ostrzeżony. Gdy nadejdzie miecz i ktoś zostanie zabity, to zginie z powodu swojego grzechu, ale odpowiedzialnością za jego krew obciążę stróża.

7Otóż ciebie, synu człowieczy, ustanowiłem stróżem ludu Izraela. Gdy usłyszysz słowo z moich ust, ostrzeżesz ich w moim imieniu. 8Gdy powiem bezbożnemu: Bezbożniku, na pewno umrzesz, a ty nic nie powiesz, aby odwieść bezbożnego od jego postępowania, ten bezbożny umrze z powodu swojego grzechu, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie.

9Lecz jeśli ostrzegałeś bezbożnego, aby zmienił swoje postępowanie, a on nie zmienił swojego postępowania, to umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz własne życie.

Zachowanie prawa Bożego

10Synu człowieczy, powiedz ludowi Izraela: Wy mówicie: «Nasze wykroczenia i nasze grzechy ciążą na nas i z ich powodu giniemy. Czy możemy ocaleć?».11Powiedz im: Na moje życie – wyrocznia Pana Boga – nie mam upodobania w śmierci bezbożnego, ale chcę, aby bezbożny porzucił swoje niegodziwe postępowanie i ocalił życie. Nawróćcie się, zawróćcie z waszych złych dróg. Dlaczego mielibyście umrzeć, ludu izraelski?

12Synu człowieczy, powiedz swoim rodakom: Jeśli człowiek prawy zgrzeszy, to nie uratuje go od kary to, że wcześniej nie grzeszył. Podobnie jeśli bezbożnik porzuci swoje niecne czyny, nie spotka go za nie kara. Jeśli sprawiedliwy popełni grzech, nie może ocaleć.13Gdy powiem człowiekowi prawemu: Na pewno będziesz żył, a on, polegając na swojej prawości, dopuści się bezprawia, to cała jego prawość będzie mu zapomniana. Umrze on z powodu nieprawości, której się dopuścił. 14Jeśli powiem bezbożnemu: Na pewno umrzesz, a on porzuci swój grzech i będzie przestrzegał prawa i sprawiedliwości, 15odda zastaw, zwróci to, co zagrabił, będzie postępował zgodnie z prawami dającymi życie, nie dopuszczając się bezprawia, to na pewno ocali życie. Nie umrze. 16Grzechy, które popełnił, będą mu zapomniane. Przestrzegał prawa i sprawiedliwości, więc na pewno ocali życie.

17Twoi rodacy uważają, że postępowanie Pana nie jest słuszne. Jednak to ich postępowanie nie jest słuszne. 18Jeśli człowiek prawy przestanie postępować uczciwie i dopuści się bezprawia, to umrze z tego powodu. 19Jeśli zaś bezbożny porzuci swoje niegodziwe postępowanie i będzie przestrzegał prawa i sprawiedliwości, dzięki temu ocali swoje życie. 20Wy mówicie, że postępowanie Pana nie jest słuszne, lecz Ja osądzę każdego z was według jego postępowania, ludu Izraela!

Wieść o upadku Jerozolimy – koniec milczenia

21W dwunastym roku, piątego dnia dziesiątego miesiąca od naszego uprowadzenia, przybył do mnie zbieg z Jerozolimy i oznajmił: „Miasto zostało zdobyte”. 22Ręka Pana, która była nade mną jeszcze poprzedniego wieczora, zanim przybył zbieg, rano otwarła moje usta, kiedy ten przybył do mnie. Moje usta zostały otwarte i nie byłem już niemy.

Występki pozostałych w kraju

23Pan przemówił do mnie w tych słowach:24„Synu człowieczy, mieszkańcy tych ruin w ziemi izraelskiej tak mówią: «Abraham był jeden i posiadł ten kraj, a my jesteśmy liczni. Nam jest dany ten kraj w posiadanie».25Dlatego powiedz im: Tak mówi Pan Bóg: Jadacie z krwią, podnosicie oczy ku waszym bożkom, popełniacie zbrodnie, a mielibyście ten kraj wziąć w posiadanie?26Żyjecie z miecza, popełniacie obrzydliwość, hańbicie żony swoich bliźnich, a mielibyście ten kraj wziąć w posiadanie? 27Powiedz im: Tak mówi Pan Bóg: Na moje życie! – ci, którzy pozostaną wśród ruin, padną od miecza; tych, którzy będą na polu, wydam zwierzętom na pożarcie; a tych, którzy schronią się w kryjówkach lub w jaskiniach, dopadnie zaraza.28Kraj ten obrócę w pustkowie i zgliszcza. Skończy się jego dumna potęga. Góry Izraela będą spustoszone. Nikt nie będzie tamtędy przechodził.29Przekonają się, że Ja jestem Panem, gdy kraj ten obrócę w pustkowie i w zgliszcza za wszystkie obrzydliwości, które popełniali.

30Synu człowieczy, twoi rodacy mówią między sobą o tobie. Przy murach i w bramach domów jedni do drugich tak mówią: «Idźcie, słuchajcie, jakie to słowo wychodzi od Pana!».31Potem przychodzą do ciebie, tak jak lud przychodzi na zgromadzenie. Mój lud siada przed tobą, słucha twoich słów, ale według nich nie postępuje, bo mają na ustach słowa pełne miłości, ale myślą tylko o zysku. 32Jesteś dla nich jak ten, kto ma ładny głos i pięknie śpiewa o miłości przy akompaniamencie cytry. Słuchają twoich słów, ale według nich nie postępują.

33Gdy jednak spełni się to, co zapowiadasz, przekonają się, że mieli między sobą proroka”.

Ez 34,

Dobry pasterz

1Pan przemówił do mnie w tych słowach:2„Synu człowieczy, prorokuj przeciwko pasterzom Izraela. Prorokuj i powiedz pasterzom: Tak mówi Pan Bóg: Biada pasterzom Izraela, którzy pasą samych siebie. Czy pasterze nie powinni paść owiec?3Spożywacie mleko, okrywacie się wełną, zabijacie tłuste sztuki, ale owiec nie chcecie paść. 4Słabej nie przywracacie sił, chorej nie leczycie, skaleczonej nie opatrujecie, zabłąkanej nie zawracacie, zaginionej nie szukacie. Traktujecie je surowo i okrutnie. 5Dlatego rozproszyły się z braku pasterza i stały się łupem wszystkich dzikich zwierząt. Rozpierzchły się. 6Błąkają się moje owce po wszystkich górach, po wszystkich wysokich pagórkach. Po całym kraju rozproszyły się moje owce. Nikt się nie troszczy o nie, nikt ich nie szuka. 7Dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pana:8Na moje życie – wyrocznia Pana Boga – moje owce stały się łupem, moje owce stały się żerem dla dzikich zwierząt i nie mają pasterza, bo pasterze nie troszczą się o moje owce, lecz pasą samych siebie, a moich owiec nie pasą.9Dlatego słuchajcie, pasterze, słowa Pana:10Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja jestem przeciwko pasterzom. Upomnę się u nich o moje owce. Sprawię, że nie będą już paść moich owiec. Nie pozwolę, by pasterze paśli samych siebie. Wyrwę moje owce z ich ust. Nie będą ich łupem.

11Tak mówi Pan Bóg: Ja sam będę się troszczył o moje owce i sam będę ich doglądał.12Jak pasterz dogląda swojej trzody, gdy jest wśród swoich rozproszonych owiec, tak Ja będę doglądał moich owiec. Uwolnię je z wszystkich miejsc, gdzie zostały rozproszone w dzień mglisty i pochmurny. 13Wyprowadzę je spomiędzy narodów, zbiorę je z obcych krajów i wprowadzę je do ich kraju. Będę je pasł na górach Izraela, przy potokach i we wszystkich wioskach kraju. 14Będę je pasł na dobrym pastwisku. Na halach wyżyny izraelskiej będzie ich pastwisko. Będą tam na dobrym pastwisku, na tłustych wypasach. Na górach izraelskich będą się paść. 15Ja sam będę pasł moje owce. Ja też będę je prowadził na legowisko – wyrocznia Pana Boga.16Będę szukał zaginionej, zabłąkaną zawrócę, skaleczoną opatrzę, chorej przywrócę siły, tłustej i mocnej będę strzegł. Będę je pasł zgodnie z prawem.

17Do was zaś, moje owce, tak mówi Pan Bóg: Ja sam będę rozsądzał między jedną owcą a drugą, między baranami a kozłami.18Czy nie dość wam tego, że się pasiecie na dobrym pastwisku? Musicie jeszcze deptać resztę waszego pastwiska? Czy nie wystarczy wam, że pijecie czystą wodę? Musicie jeszcze mącić resztę nogami? 19I moje owce mają jeść to, co zostało przez was zdeptane? Mają pić to, co zostało zmącone waszymi nogami? 20Dlatego tak mówi do nich Pan Bóg: Oto Ja sam rozsądzę między owcą tłustą a owcą chudą.21Odpychaliście wszystkie słabe bokiem i grzbietem, i bodliście je rogami, aż wypchnęliście je na zewnątrz. 22Dlatego przyjdę z pomocą moim owcom. Nie będą już waszym łupem. Rozsądzę między jedną owcą a drugą. 23Ustanowię nad nimi jednego pasterza, aby je pasł. Będzie je pasł mój sługa, Dawid. On będzie ich pasterzem. 24Ja, Pan, będę ich Bogiem, a mój sługa, Dawid, będzie pośród nich księciem. Ja, Pan, to powiedziałem.

25Zawrę z nimi przymierze pokoju. Wytępię drapieżne zwierzęta w kraju. Owce zaś będą bezpiecznie przebywać na pustyni i będą bezpiecznie spać w lasach. 26Obdarzę ich błogosławieństwem wokół mojej góry. Ześlę im deszcze we właściwym czasie. Będą to deszcze błogosławieństwa. 27Drzewa polne zrodzą owoce, a ziemia wyda plon. Będą bezpieczni w swoim kraju. Poznają, że Ja jestem Panem, gdy połamię drążki ich jarzma i uwolnię ich z ręki ciemiężycieli.28Nie będą dłużej łupem narodów, a zwierzęta tego kraju nie będą ich pożerały. Będą mieszkać bezpiecznie i nikt nie będzie ich niepokoił. 29Przygotuję dla nich wspaniały ogród. Nikt już nie będzie cierpiał głodu w kraju. Nie będą już znosić zniewag narodów. 30Wtedy przekonają się, że Ja, Pan, ich Bóg, jestem z nimi. Oni zaś są moim ludem, domem Izraela – wyrocznia Pana Boga.31Wy jesteście moimi owcami, owcami mojego pastwiska, a Ja jestem waszym Bogiem – wyrocznia Pana Boga”.

  1. Podobnie jak Izajasz (Iz 13-23) i Jeremiasz (Jr 46-51), tak również i Ezechiel stał się zwiastunem sądu Bożego nie tylko dla Izraela, lecz i dla innych narodów. Wypowiedzi Ezechiela przeciw narodom znajdują się w środkowej części Księgi (Ez 25-32), z której pochodzi dzisiejsze czytanie. Chociaż stanowią one odrębny zbiór, są jednak ściśle związane z wydarzeniami, jakie się rozegrały w Ziemi Świętej. Narody te są współwinne upadkowi Jerozolimy. Siedem wypowiedzi przeciw narodom obejmuje siedem nazw: Ammon, Moab, Edom, Filisteę, Tyr, Sydon i Egipt. Są one zgrupowane w pięciu mniejszych i dwóch większych (Tyr, Egipt) fragmentach tekstu. Sydon został jedynie krótko wspomniany łącznie z Tyrem, zapewne celem osiągnięcia liczby siedem. Uszeregowanie zostało dokonane nie według kryterium czasu, lecz na zasadzie geograficznego położenia. Ezechiel zwraca się najpierw ku wschodowi (Ammon, Moab), następnie na południe (Edom) i na zachód (Filistea). Wielkie wypowiedzi przeciw Tyrowi i Egiptowi znajdują się na końcu. Uderza fakt, że nie ma żadnego słowa przeciw Babilonowi. Stało się tak ze względu na polityczne konsekwencje, jakie by taka wypowiedź mogła spowodować względem wygnańców. Poza tym Ezechiel upatrywał w Babilonie bicz Boży na Izraela.
  2. Po wspomnianej wyżej długiej serii proroctw przeciwko narodom pogańskim (rozdziały 25-32) Ezechiel podejmuje mowę skierowaną do Izraela na wygnaniu. Jerozolima już padła, więc zaczyna się teraz dla proroka nowy obowiązek, którym nie jest więcej głoszenie sądu (on już się dokonał), lecz wlewanie w serca nadziei na przyszłość. W pierwszym fragmencie (Ez 33,1-9) jest on przedstawiony w roli strażnika, który ma sygnalizować niebezpieczeństwo. O ile inni go nie posłuchają, to sami będą odpowiedzialni za swój upadek. Jeśli natomiast będzie milczeć, ignorując bliskie niebezpieczeństwo, to karę poniesie on sam, bo spowodował śmierć swojego ludu. Tak więc Boży wysłannik musi wstrząsnąć bezbożnym, tak aby grzesznik nawrócił się i żył. Jeśli tego nie zrobi, odpowiedzialność spadnie na niego.
  3. Prorok w roli strażnika powinien zatem czuwać i napominać. W wersetach Ez 33,10-20 przedstawiony jest przykład tej misji. Wobec babilońskich wygnańców, zagrożonych przygnębieniem na wieść o upadku Jerozolimy, Ezechiel pełni swą posługę wzywając do wytrwania. Grzechy spowodowały klęskę, lecz nawrócenie może przynieść zwycięstwo. Nie należy się więc poddawać i grzeszyć w dalszym ciągu, tak jakby wszystko już było skończone. Możliwe jest jeszcze odwrócenie losów, jeżeli lud się nawróci. Bóg może przecież zapomnieć o dawnych grzechach i sprawić, że dla tego, kto jest Mu wiemy i przestrzega przykazań, odrodzi się życie.
  4. Nawiązując do tematów omawianych wcześniej (w rozdziale 18), Ezechiel położył akcent na tę ideę, z powołaniem się na różne przypadki nawróceń (ale i przewrotności); w ten sposób wziął w obronę Boga, który nigdy nie potępia na oślep, wyraźnie rozróżniając między dobrem a złem, przeszłością a teraźniejszością, między uporem a skruchą. On bowiem każdą sytuację rozsądza według ludzkich uczynków, które mogą się zmienić, przechodząc od występku do sprawiedliwości, i na odwrót. Potem Ezechiel powraca do opowiadania przerwanego w rozdziale 24. W 586 r. przed Chr. jakiś ,zbieg”, który przebył około tysiąca kilometrów dzielących Jerozolimę od Babilonu i doświadczył niezmierzonej ilości przygód, przynosi wiadomość, że miasto święte padło pod naporem wojsk Nabuchodonozora.
  5. Bóg przerywa milczenie, jakie nakazał prorokowi podczas oblężenia Jerozolimy. Następuje coś w rodzaju nowego powołania, tym razem do wyższej misji. Ezechiel będzie odtąd rozwiewać iluzje grupki Żydów, którzy pozostali w kraju: opierając się na danych Abrahamowi przez Boga przyrzeczeniach co do ziemi obiecanej, łudzą się, że na tej podstawie wszystko wnet powróci do normy. W gwałtownym ataku prorok wypomina im, że to ich własne bałwochwalstwo jest przyczyną upadku, a już na pewno nie zawiniła tu niewierność Boga względem raz danych obietnic. Sąd już się zakończył, a będzie on nieodwołalny: dla Jerozolimy i Judy zawyrokowano spustoszenie.
  6. Do proroka, nazywanego po staremu „synem człowieczym”, zostaje teraz skierowane pocieszające przesłanie, które ma przed nim odsłonić przemianę zaistniałą wśród jego rodaków. Gromadzą się oni teraz, aby go słuchać, i przyjmują jego słowa jak piękną muzykę. Lecz prorok nie powinien mieć złudzeń: „Słuchają twoich słów, jednakże według nich nie postępują”. Niemniej jednak będą musieli szybko odkryć, że są to słowa prorockie, a więc zasługujące na uwagę i posłuch. Rozdział 34 jest pierwszym przykładem na owo nowe wcielenie Ezechiela, otwartego już na nadzieję, chociaż horyzont jest jeszcze zasnuty mgłą i nadal słychać echa z kończącej swój żywot Jerozolimy.
  7. Początek rozdziału brzmi jednak surowo. Jest to bowiem ostre oskarżenie przeciw „pasterzom Izraela” (symbol pasterski będzie dominować nad całym tym fragmentem), czyli książętom, kapłanom, starszym, oficjalnym prorokom (por. Ez 22,23-31). Zgrzeszyli przez egoizm i szukanie osobistych korzyści, przy jednoczesnym zaniedbywaniu strzeżenia stada i przewodzenia mu. Zajmując prestiżowe urzędy, nie kierowali się odpowiedzialnością, lecz byli jak wyzyskiwacze, uciskając słabych, rozpraszając lud i godząc się na to, żeby się błąkał „po wszystkich górach i po wszelkiej wyżynie” (wyraźna aluzja do bałwochwalczych sanktuariów), słowem — „pasterze sami siebie paśli, a nie paśli moich owiec”.
  8. Bóg, który jest najwyższym pasterzem Izraela, nie może powstrzymywać gniewu wobec takich niegodziwości. Wygłasza surowy wyrok: wystąpi jako powód cywilny przeciw przywódcom ludu, żądając wyrównania szkód powstałych przez ich żałosne gospodarowanie i odbierając im władzę nad trzodą Izraela. On sam przejmie ich funkcję pasterską. Scena jest niezwykle wzruszająca. Jak pasterz rozmiłowany w swoich owcach, Bóg będzie po kolei dokonywał ich przeglądu, aby się upewnić, że żadna się nie zagubiła. Zaginionych będzie szukał, ratując je przed niebezpieczeństwem. Zaprowadzi stado na obfite zielone pastwiska, sam będzie opatrywał owcę zranioną, czuwając jednakowo nad wszystkimi.
  9. Przypowieść powoli odsłania ukryty w niej sens, zwłaszcza gdy zacznie się te „owce” rozróżniać według ich zachowań. Bóg nie może pozwolić, aby co mocniejsze z nich mąciły wodę przeznaczoną dla całego stada tylko dlatego, że pierwsze dostały się do wodopoju. Nie będzie też tolerował żadnej przemocy, żadnego popychania, ani nikt nikogo nie będzie bódł. Sąd nad uczynkami moralnymi poszczególnych jednostek w Izraelu będzie tak samo surowy i skuteczny, mimo iż Pan dopilnuje swego stada przed zewnętrznym drapieżcą, przez co należy rozumieć agresorów. Niektóre części tych wersetów o dobrym pasterzu powrócą w rozdziale 10 Ewangelii Janowej, gdzie odkryjemy te same rysy u Jezusa Chrystusa.
  10. Bóg postanowił przekazać tę konkretną funkcję wybranemu przez siebie pasterzowi, który będzie nowym Dawidem. Otrzyma on tytuł nasi, to jest „książę” (nie „król”, ponieważ jedynym władcą narodu żydowskiego pozostanie sam Jahwe). Związek między Izraelem a Bogiem określi nowe przymierze, przymierze pokoju i dobrobytu. Ton tego fragmentu, m. in. na skutek prezentacji nowego stworzenia i wreszcie odmiennych uwarunkowań historycznych, odsłania perspektywę mesjańską. Ezechiel kilkakrotnie zaznaczył, że ma to być czas wielkiego błogosławieństwa, zawdzięczany temu nowemu Dawidowi. Sam Bóg proponuje też formułę swego przymierza, w której zakończeniu znów pojawia się symbol pasterski: „Wy, owce moje, jesteście owcami z mego pastwiska, Ja zaś Bogiem waszym” (Ez 34,31).

 

Psalm (Ps 23 (22), 1b-3. 3b-4. 5. 6 (R.: por. 1b))

Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Pan jest moim pasterzem, †
niczego mi nie braknie, *
pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, *
orzeźwia moją duszę.

Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach *
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, †
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. *
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.

Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Stół dla mnie zastawiasz *
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem, *
kielich mój pełny po brzegi.

Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną *
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana *
po najdłuższe czasy.

Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Komentarz

O księdze:

  1. Psałterz charakteryzuje się bogactwem gatunków literackich. Przyjmując je za kryterium podziału, można wyróżnić kilka grup utworów: 1) hymny – uroczyste pieśni pochwalne ku czci Boga (np. Ps 8; 19; 29; 100; 111; 148 – 150), które mogą wyrażać podziw nad dziełem stwórczym Boga (np. Ps 104) i nad Jego działaniem w historii (np. Ps 105). 2) lamentacje – liczne skargi i prośby o pomoc udręczonemu psalmiście, mogą być zbiorowe i indywidualne (np. Ps 3; 5; 13; 22; 44). Wśród lamentacji występują psalmy ufności (np. Ps 4; 11; 16; 62; 121), psalmy dziękczynne jednostki (np. Ps 30; 34; 92, 103) i wspólnoty (np. Ps 66; 117; 124) oraz kolekcja siedmiu psalmów pokutnych (Ps 6; 32; 38; 51; 102; 130; 143). 3) psalmy królewskie, które sławią królowanie Boga (np. Ps 47; 93 – 99), przejawiające się także w rządach dynastii Dawida (np. Ps 2; 18; 21; 45; 89; 110; 132). 4) pieśni Syjonu – modlitwy, które odgrywały szczególną rolę w liturgii świątynnej (Ps 15; 24; 46; 48; 76; 84; 87; 122; 134). Do nich należą też psalmy pielgrzymkowe (np. Ps 122; 126), sławiące świętą Jerozolimę i wyrażające radość ze spotkania z Bogiem w Jego ziemskiej świątyni. 5) pieśni liturgiczne, śpiewane podczas wieczerzy paschalnej i wielkich świąt Izraela. Szczególnie ważny jest tu zbiór hymnów: Hallelu (Ps 113 – 118) i Wielkiego Hallelu (Ps 136). Na ich prorocki charakter wskazał Chrystus, modląc się nimi w ostatnich godzinach ziemskiego życia (np. Mt 26,30). 6) psalmy dydaktyczne, które zawierają pouczenia o wartości prawa Bożego (Ps 25; 34; 111; 119), o sprawiedliwości i dobroci Boga (np. Ps 78; 145), rozważają problem odpłaty za dobre i złe uczynki (np. Ps 37; 49; 73; 112). 7) psalmy mesjańskie, które wprost wyrażają oczekiwanie na Pomazańca Pańskiego (np. Ps 2; 110). Tęsknota za Chrystusem, tj. Mesjaszem, obecna jest także w psalmach królewskich i pieśniach Syjonu. W każdym niemal psalmie można wyróżnić różne gatunki literackie, które nie pozwalają zaklasyfikować ich wyłącznie do jednej grupy.
  2. Psalmy są utworami poetyckimi. Autorzy zastosowali w nich liczne środki stylistyczne. Najbardziej charakterystycznym elementem poetyki hebrajskiej był paralelizm członów, czyli stychów wersetu. Polegał on na tym, że najczęściej daną myśl poeta zawarł w dwóch następujących po sobie stychach, które tworzyły najmniejszą jednostkę literacką utworu. Z innych środków należy wymienić rym i rytm. Niekiedy psalmiści komponowali swoje dzieła w formie akrostychów, czyli utworów alfabetycznych (Ps 25; 34; 37; 111; 112; 119; 145). Wersety czy strofy psalmu rozpoczynały się wtedy od kolejnych liter alfabetu hebrajskiego.
  3. Pomimo tak wielkiej różnorodności, będącej wyrazem rozwoju duchowego Izraela, „Psałterz” stanowi jedną zwartą księgę. Myśl przewodnia całego zbioru została zawarta we wprowadzeniu (Ps 1 – 2). Człowiek ma do wyboru dwie drogi życiowe: drogę posłuszeństwa Bożemu Prawu, która prowadzi do szczęścia, oraz drogę buntu, wiodącą do zagłady. Cała historia świata jest wypadkową tego podstawowego wyboru. Psalmista często posługuje się pojęciem „bezbożny” (Ps 1,3-4), które może oznaczać wrogie narody albo człowieka, który sprowadza sprawiedliwych z właściwej drogi. Może nim być nawet nieprzyjaciel wewnętrzny – zło ukryte w sercu ludzkim. Obrazy wojenne, tak często pojawiające się w psalmach, można więc tłumaczyć jako ilustracje walki duchowej.
  4. Łatwo dostrzec w psalmach rozwój idei szczęścia. Z początku pojmuje się je materialnie jako spokojne życie, posiadanie ziemi, bogactwo, rodzinę, która zapewnia przyszłość. Stopniowo jednak człowiek odkrywa, że prawdziwe szczęście kryje się głębiej. Wypełnianie Prawa prowadzi go do odkrycia wartości nieprzemijalnych. Pociąga to za sobą przemianę relacji z bliźnimi. Pragnienie zemsty na wrogach ustępuje miejsca oczekiwaniu na ich nawrócenie. Podobnie ewoluuje rozumienie nagrody za sprawiedliwe życie i kary za popełnione zło. Początkowo psalmista, który widzi ziemskie powodzenie grzeszników, głośno krzyczy o swej niewinności i domaga się za nią odpłaty. Z czasem jednak uświadamia sobie własną grzeszność i przynależność do grzesznego ludu i pozostawia Bogu wymierzenie wszystkim sprawiedliwości.
  5. Grecki przekład Biblii, „Septuaginta” (LXX), powstały w egipskiej Aleksandrii już w II w. przed Chr., pogłębia historyczną lekturę „Psałterza”, interpretując go jako proroctwo. W ślad za tą żydowską tradycją, Kościół dostrzega w psalmach zapowiedź tajemnicy Chrystusa i doskonałej wspólnoty czasów ostatecznych. Stąd nasza lektura odwołuje się nie tylko do sensu wyrazowego (dosłownego, historycznego) psalmów, ale szuka także wypełnienia ich treści w Chrystusie i w Kościele.

O dzisiejszym psalmie:

  1. Psalm dzisiejszy jest psalmem ufności. Autor ukazuje tradycyjny obraz pasterski: Bóg‑Pasterz i dołącza to przesłanie, że Bóg jest także gościnnym gospodarzem. Jako pasterz, czuwa nad swym ludem w drodze, jako gospodarz, zapewnia mu szczęśliwy pobyt. Jego dom staje się upragnionym pastwiskiem: tutaj owce znajdują wodę, życiodajny pokarm i odpoczynek. Świątynią czasów ostatecznych jest zmartwychwstały Chrystus (J 2,19nn). Dobry pasterz (J 10,1-16) i gospodarz obecny jest w sakramentalnych znakach (oliwa, chleb i wino) w Kościele jako sakramencie zbawienia – przez wszystkie dni (Mt 28,20). Wychodząc z doświadczenia dawnego Izraela (Wyjście z Egiptu), kroczymy ku wieczności za Jezusem dobrym pasterzem. On także uczy nas, że w tej drodze doznajemy opieki Ojca Niebieskiego, który wie, czego nam potrzeba (np. Mt 6,25-34).

 

 

Ewangelia (Mt 20, 1-16)

Przypowieść o robotnikach w winnicy

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:

«Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy.

Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.

Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”.

A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.

Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».

Komentarz

O księdze:

  1. Sam tekst Ewangelii według św. Mateusza nie podaje imienia jej autora. Najstarsza tradycja( około I połowy II w.) przypisuje ją apostołowi Mateuszowi, który był poborcą podatkowym w Kafarnaum (Mt 9,9; 10,3; Mk 2,14; Łk 5,27.29). O profesji autora świadczą fachowe określenia dotyczące podatków oraz systemu monetarnego (Mt 17,24; 22,19). Ponadto w mowach Jezusa pojawiają się liczne wypowiedzi przeciwko faryzeuszom i nauczycielom Pisma. Dawny poborca podatkowy, którym gardzili faryzeusze, nie przez przypadek akcentuje ten aspekt nauki Chrystusa.
  2. Uważa się, że pierwotnie Ewangelia została zredagowana w języku aramejskim lub hebrajskim. Powszechnie przyjmuje się, że powstała w Syrii (Antiochia), gdzie żyło wielu Żydów. Została ona napisana między 80 a 90 r.
  3. Ewangelia ta powstała z myślą o wierzących, którzy wywodzili się z judaizmu. Jej tekst odzwierciedla tradycje aramejskie lub hebrajskie. Potwierdzeniem tego jest obecność wyrażeń (Mt 16,19; 18,18) i słów typowo semickich (mamona, hosanna), które autor rzadko tłumaczy na język grecki. Wspominając również zwyczaje żydowskie, zakłada ich znajomość u czytelników i w przeciwieństwie do ewangelistów Marka i Łukasza, nie uważa za konieczne, aby je wyjaśniać (Mt 15,1-3; por. Mk 7,3n).
  4. W Ewangelii według św. Mateusza dostrzega się pięć wielkich przemówień Jezusa, które stanowią odniesienie do Pięcioksięgu Mojżeszowego. Ewangelia ta jest więc swego rodzaju Pięcioksięgiem chrześcijańskim, który zawiera Prawo nowego Izraela, czyli Kościoła. Prawodawcą nowego ludu Bożego jest Chrystus – nowy Mojżesz. Tematem przewodnim tych wypowiedzi jest królestwo Boże, jednak każda z nich podkreśla inny, szczególny jego aspekt: 1) Mowa programowa, kreśląca obraz doskonałego ucznia. Jezus ogłasza w niej nadejście królestwa Bożego (Mt 5 – 7); 2) Mowa misyjna, dotycząca głoszenia królestwa. Jezus zapowiada w niej także prześladowania (Mt 10); 3) Zbiór przypowieści o tajemnicy królestwa (Mt 13); 4) Mowa eklezjalna, w której Jezus określa reguły, na których powinny opierać się wzajemne relacje uczniów we wspólnocie (Mt 18); 5) Mowa eschatologiczna traktująca o czasach ostatecznych i o udoskonaleniu królestwa (Mt 24–25).
  5. Autor Ewangelii, posługując się tytułami mesjańskimi odnoszonymi do Jezusa, kreśli Jego bardzo wyraźny portret. Od początku wykazuje, że Jezus jest Chrystusem (Mesjaszem), Synem Dawida oraz Synem samego Boga. Ewangelista z wielką troską stara się uzasadnić, że w Jezusie wypełniły się obietnice i zapowiedzi Starego Testamentu. Mocno akcentuje mesjańską godność Jezusa, z którą bardzo ściśle łączy się tytuł Syn Dawida. Odnosząc go do Jezusa, potwierdza, że to On jest oczekiwanym przez Żydów Mesjaszem. Tytuł Syn Boży podkreśla Boską naturę Jezusa, choć nie w każdym wypadku w sensie ścisłym oznacza on bóstwo Mistrza z Nazaretu. W tytule Syn Człowieczy zawiera się natomiast prawda, że Jezus jest kimś więcej niż zwykłym człowiekiem i żaden król ziemski nie może się z Nim równać. Tytuł ten łączy osobę Jezusa z cierpiącym Sługą Pana, znanym z pieśni Izajasza (autor dwukrotnie cytuje Pieśń o Słudze Pana: Iz 42,1 w Mt 3,17 oraz Iz 53,4 w Mt 8,17). Istotnym jest również odniesione do Chrystusa określenie Pan (greckie: Kyrios, stąd: Kyrie elejson), które potwierdza Jego Boską godność i wynikającą z niej zwierzchność nad całym światem.
  6. Ewangelista, zestawiając życie Chrystusa z działalnością Mojżesza, chce pokazać, że Chrystus jest nowym Mojżeszem, ale znacznie potężniejszym od niego. Mojżesz wyprowadził lud z niewoli egipskiej – ziemskiej, politycznej. Chrystus natomiast wyprowadza ludzi z niewoli grzechu (Mt 1,21). Na kanwie porównania Chrystusa z Mojżeszem oparta jest polemika prowadzona przez autora ze starym ludem Bożym – Izraelem. Temat ten przedstawia w dwóch ujęciach: polemizuje z niewiernym ludem, krytykując jego partykularyzm, skrajny legalizm, przesadną dumę narodową i pewność siebie, oraz wskazuje, że miejsce niewiernego ludu zajmuje teraz nowy Izrael – Kościół Jezusa, czyli nowy lud Boży.
  7. Cała Ewangelia według św. Mateusza koncentruje się wokół idei królestwa Bożego, które bierze swój początek w Chrystusie. Chronologicznie istnienie tego królestwa, czyli panowania Boga, dzieli się na trzy etapy: 1) jego inauguracja w osobie, słowach i czynach Chrystusa; 2) czas rozpoczynający się wraz ze Śmiercią i Zmartwychwstaniem Jezusa, a trwający do końca świata; 3) królestwo eschatologiczne w pełnym tego słowa znaczeniu. Idąc dalej, autor ukazuje związek, jaki istnieje pomiędzy tym królestwem a Kościołem, który jest wspólnotą nowego ludu Bożego.
  8. Kościół jest wspólnotą Boga Ojca, Jezusa – Syna Bożego oraz braterską wspólnotą jego członków. W ujęciu Mateusza członkowie Kościoła nie stanowią jedności absolutnie równej. Dla wszystkich jednak celem jest spotkanie z Chrystusem, sprawiedliwym Sędzią, i wejście do królestwa niebieskiego. Z woli Chrystusa istnieje istotna różnica między Kolegium Dwunastu a resztą uczniów Jezusa. Osobiście i imiennie powołał On każdego z grupy Dwunastu (Mt 10,2-4), nauczał ich na osobności, im tylko powierzał niektóre tajemnice królestwa Bożego (Mt 13,10n) i objawiał swoje posłannictwo (Mt 17,1-9.19-21). Ustanowił ich fundamentem przyszłej wspólnoty Kościoła oraz przekazał swoje pełnomocnictwa. Ewangelista podkreśla również fakt, że szczególną rolę w Kolegium Dwunastu i w Kościele Jezus powierzył Szymonowi Piotrowi. Przytacza trzy (pomijane w innych Ewangeliach) wydarzenia, które potwierdzają przewodnią rolę Piotra w gronie apostołów: chodzenie po jeziorze (Mt 14,28-31), obietnica prymatu (Mt 16,17-19) i wpłacenie podatku przez Szymona za siebie i za Jezusa (Mt 17,24-27). Chrystus, nazywając go Piotrem, czyli Skałą (Mt 16,18), uczynił go swoim zastępcą i ustanowił fundamentem Kościoła.

O czytaniu:

  1. Przypowieść Chrystusa ma dać odpowiedź na pytanie: Kto ma szansę skorzystania z łaski zbawienia? Bóg nie dzieli ludzi na klasy czy kategorie. Wszyscy mogą wejść do Jego królestwa, także ci, którzy przychodzą w ostatniej chwili. Ważne, aby każdy człowiek skorzystał z tej łaski. Przypowieść o robotnikach ostatniej godziny mówi, że wszyscy ludzie mogą należeć do królestwa Bożego. Żydów, którzy należą do niego od dawna, nie powinna oburzać decyzja Boga o zbawieniu pogan. Pretensje robotników z przypowieści są doskonałą ilustracją postawy tych, którzy zarzucali Jezusowi zbyt wielkie miłosierdzie wobec grzeszników i pogan. Także chrześcijanie są narażeni na taką pokusę. Można spotkać się z przekonaniem, że chrześcijanie mają przewagę nad niechrześcijanami. Wolą Boga jest zbawienie wszystkich ludzi. Czasami osiągają je ludzie w ostatniej chwili życia, choć wcześniej byli obojętni lub nawet wrogo usposobieni do Boga i wiary. Zbawienie, w jakim uczestniczą wraz z tymi, którzy byli wierni przez całe życie, powinno budzić w nas wdzięczność wobec miłosierdzia Boga i sprawiedliwości, która tak bardzo różni się od ludzkiej.
  2. Przypowieść nie zawsze opowiada o tym, co typowe i co często zdarza się w codziennym życiu. Niekiedy zaskakuje, nawet szokuje. Tak właśnie jest z przypowieścią o gospodarzu i robotnikach w winnicy. Tutaj gospodarz nie zachowuje się typowo, właśnie dlatego że jest metaforą Boga. Przypowieść dobrze ukazuje dwa sposoby widzenia relacji człowieka do Boga. Jeden polega na podkreślaniu ludzkiej pracy dla królestwa Bożego. Drugi podkreśla fakt, że człowiek zostaje zbawiony przez Boga nie ze względu na swoje wysiłki, ale dzięki Bożej łasce. Znamienne, że przypowieść nie neguje waloru ludzkiego wysiłku i pracy. Ale też bardzo mocno podkreśla hojność łaski Boga. Przypowieść stara się połączyć obydwa te sposoby myślenia u chrześcijan, nie zaś eliminować jeden albo drugi. W ten sposób wyraża ona świadomość chrześcijanina. Jest on świadom pełnej zależności od Bożej łaski, a zarazem nie przestaje być aktywnym dla królestwa.
  3. Przypowieść odrzucą czysto ziemskie i światowe normy. Przypowieść o robotnikach w winnicy obramowana jest napomnieniem: pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi (Mt 19, 30; 20, 16). Stąd przypowieść otrzymuje podwójne znaczenie: wielu ludzi, którzy uważają się za pierwszych, na sądzie okaże się ostatnimi; wielu natomiast tych, co uważają się za ostatnich, na sądzie okaże się pierwszymi. Sąd będzie zaskoczeniem. Przypowieść potępia także ludzki sprzeciw wobec Bożej hojności. Ta hojność i wielkoduszność dostrzegalna była W postępowaniu Jezusa i narażona na niezrozumienie. Przypowieść jest też ostrzeżeniem przeciw szemraniu na wielkoduszność Boga. O tej wielkoduszności mają być przekonani uczniowie Jezusa. W darze powołania bycie pierwszym nie zawsze oznacza bycie pierwszym, a ostatnie miejsce nie zawsze jest ostatnim. Boże standardy nie są identyczne ze standardami ziemskimi.
  4. Jezusowe uzupełnienie. Przypowieść stanowi uzupełnienie Jezusowych słów skierowanych do Piotra wobec jego stwierdzenia: Oto, my opuściliśmy wszystko, i poszliśmy za Tobą. Cóż więc otrzymamy? (Mt 19, 27). Odpowiadając Piotrowi, Jezus obiecał wspaniałą nagrodę (Mt 19, 28-29: Mt 19, 27Wówczas Piotr powiedział: „Oto my zostawiliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Co za to otrzymamy?”. 28Jezus im odpowiedział: „Zapewniam was: Ponieważ poszliście za Mną, to przy odnowieniu świata, kiedy Syn Człowieczy zasiądzie na chwalebnym tronie, również i wy zasiądziecie na dwunastu tronach i będziecie rządzili dwunastoma plemionami Izraela.29I każdy, kto ze względu na Mnie opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć więcej otrzyma i będzie miał udział w życiu wiecznym. 30Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi.). Teraz do słów obietnicy dodaje ostrzeżenie. Wywyższanie się ponad innych z powodu podjętych ofiar może doprowadzić do surowego sądu. Uczniowie Jezusa powinni wiedzieć o obietnicy wspaniałej odpłaty za wierną służbę (Mt 19, 28-29) oraz o niebezpieczeństwie surowego sądu w wypadku wynoszenia się (Mt 20, 1-16). Ostatni stają się pierwszymi nie dlatego, że zasłużyli, ale dlatego, że mają dobrego Pana zapraszającego nawet w ostatniej godzinie dnia i odpłacającego za cały dzień.