Piątek, 18 lutego 2022 r.
1.czytanie (Jk 2, 14-24. 26)
Wiara bez uczynków jest martwa
Czytanie z Listu Świętego Jakuba Apostoła
Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy sama wiara zdoła go zbawić?
Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie.
Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę na podstawie moich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą.
Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: «Uwierzył przeto Abraham Bogu i policzono mu to za sprawiedliwość», i został nazwany przyjacielem Boga.
Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.
Komentarz
O Księdze:
- Pozdrowienie zawarte w pierwszym zdaniu Listu św. Jakuba (Jk 1,1) sugeruje, że jego autorem jest Jakub, zgodnie z tradycją utożsamiany z apostołem, synem Alfeusza (Mt 10,3), bratem Pańskim (Mt 13,55; Mk 6,3; Ga 1,19), przełożonym pierwotnego Kościoła w Jerozolimie (Dz 12,17; 15,13; 1Kor 15,7; Ga 2,9.12). Chociaż nie ma zupełnej pewności co do jego autorstwa tego pisma, list jest świadectwem wielkiego autorytetu, jakim Jakub cieszył się w środowisku pierwszych pokoleń chrześcijan. Treść listu wskazuje, że jego redaktorem był ktoś, kto – zanim przyjął wiarę w Chrystusa – był mocno związany z judaizmem i działał na terenie Palestyny. Świadczy o tym bardzo dobra znajomość Starego Testamentu, zwyczajów żydowskich oraz klimatu i przyrody tego kraju (Jk 1,6.11; 3,4.11n; 5,7).
- Rozwinięta w liście nauka o odpowiedzialności za swoje postępowanie, sądzie oraz Paruzji, czyli powtórnym przyjściu Chrystusa (Jk 5,9), jak również świadectwa o praktyce udzielania sakramentu namaszczenia chorych i wyznawania grzechów kapłanom (Jk 5,14-16), pozwalają przypuszczać, że pismo to powstało w ostatnich latach I w. Jeśli przyjąć autorstwo Jakuba, byłoby to ok. 60 r.
- Autor zwraca się do chrześcijan wywodzących się z judaizmu, żyjących w różnych częściach ówczesnego świata (Jk 1,1). Adresaci Listu św. Jakuba z pewnością znali wymagania moralne stawiane przez Jezusa. We wspólnotach chrześcijan widoczne były zaniedbania miłości braterskiej i brak zgodności postępowania z zasadami wyznawanej wiary. Dlatego należało w zdecydowany sposób przypomnieć im zasady moralne podane przez Jezusa.
- List św. Jakuba ma charakter pouczenia i odnosi się przede wszystkim do spraw moralnych. Autor uczy, jak chrześcijanie powinni wcielać w życie zasady przyjętej wiary. Jego pouczenia dotyczą cierpliwości w doświadczeniach, modlitwy, pobożności, ubóstwa i bogactwa, wiary i uczynków, troski o potrzebujących i chorych, stronniczości, przestrzegania przykazań, prawdziwej mądrości, przyjaźni z Bogiem, zawodności ludzkich planów, chciwości, pychy oraz grzechów języka. Autor daje również wskazówki duszpasterskie dotyczące upominania grzeszników, cierpliwego oczekiwania powrotu Chrystusa, namaszczania chorych i wyznawania grzechów. Odwołując się do nauki głoszonej przez Jezusa, szczególnie do Kazania na Górze (Mt 5 – 7), Jakub wyjaśnia ją i ukazuje jej związki z życiem adresatów. Wyznawana wiara musi wyrażać się w dziełach miłości (Jk 2,24). Jakubowe rozumienie wiary w niczym nie sprzeciwia się nauce Pawła Apostoła o usprawiedliwieniu otrzymywanym dzięki wierze (List do Rzymian i List do Galatów), lecz poprawia błędne rozumienie nauki Jezusa.
O czytaniu:
- Bez wiary nie można się zbawić. „Wiara jest poręczeniem Dóbr przyszłych”. Czyli zbawienia wiecznego (Hbr 11,1). Zbawi jednak wiara żywa, potwierdzona praktycznymi czynami. Tylko taką wiarę Bóg wynagradza życiem wiecznym (por. Hbr 11, 6). Jakub stawia pytanie o sens wiary, która nie jest potwierdzona czynami. Czy taka wiara może kogoś zbawić? Otóż – nie. Wiara bez uczynków nikogo zbawić nie może (por. 2, 14c). Samo mówienie, że się jest wierzącym nie przynosi żadnej korzyści, nikogo nie zbawia. Wmawianie sobie, że do zbawienia wystarczy wiara teoretyczna, jest łudzeniem samego siebie. Wiara przynosząca zbawienie musi być potwierdzona czynami. Wiara bez uczynków jest martwa, czyli nie ma w niej życia Bożego i nie może prowadzić do życia wiecznego. Jest rzeczą charakterystyczną, że mówiąc o wierze martwej, autor Listu Jakuba nie wymienia zaniedbań kultycznych. Sama modlitwa bowiem, udział w liturgii czy składanie ofiar nie są jeszcze pełnym wyrazem prawdziwej wiary i nie wystarczają do zbawienia (por. Mt 7, 21-23). Argumentem za martwotą wiary jest dla Jakuba brak miłości okazywanej czynnie ludziom potrzebującym (np. „nagich przyodziać, głodnych nakarmić”). Wiara domaga się więc praktycznych uczynków miłosierdzia. Tylko taka wiara, potwierdzona czynami miłości przynosi korzyść, czyli prowadzi do zbawienia (por. 2, 15-16; Mt 25, 35n). Wymaganie potwierdzenia wiary czynami należy rozciągnąć na wszystkie dziedziny życia, jak to widzimy w Hbr 11, 1-39. Wiara bowiem sama dla siebie, czyli czysto teoretyczna jest martwa, a więc nie prowadzi do życia wiecznego (por. Jk 2, 17). Wiara „sama dla siebie” – wiara teoretyczna przeciwstawiana jest wierze dynamicznej potwierdzonej czynami. Taka „wiara sama dla siebie”, teoretyczna, jest odpowiednikiem samej wiary oderwanej od życia (por. Jk 2, 24), która jest bez uczynków, czyli nie znajduje potwierdzenia w czynach (por. 2, 26). Taką wiarę nazywa Jakub wiarą martwą (Jk 2, 17). Wiara taka jest bezużyteczna, nie przynosi żadnej korzyści (por. Jk 2, 14a. 16d). Przede wszystkim, taka wiara nie może nikogo zbawić (por. Jk 2, 14c).
- Wierzący, lecz niepraktykujący:
Ludzie nieposiadający wiary żywej, potwierdzonej czynami, próbują uciekać się do wiary teoretycznej, do samego aktu wierzenia, do wiary samej w sobie. Twierdzą sami wobec siebie i wobec innych, że są wierzącymi, lecz niepraktykującymi. Oddzielają wiarę od uczynków. Uważają, że sama wiara, rozumiana jako „wierzenie” wystarczy. Wiarą nazywają płytki tradycjonalizm religijny. Ich zdaniem wiara pozostaje osobistym wewnętrznym aktem, który niczym nie musi się objawiać na zewnątrz. Wiarę prawdziwą trzeba jednak udowodnić, musi się ją pokazać. Nie można wykazać, że się jest wierzącym, jeśli się nie ma uczynków, które by to potwierdzały. Wiary bez uczynków pokazać się nie da. Wiarę prawdziwą musi się udowadniać przez czyny ją potwierdzające. Prawdziwa wiara jest widoczna, można ją pokazać życiem z wiary. Wiara teoretyczna jest fałszywa, bo nie można jej udowodnić, nie da się jej pokazać. Nie można więc być prawdziwie wierzącym i niepraktykującym. Jakub wykazuje tę prawdę w bardzo prostym wywodzie, stawiając żądanie człowiekowi teoretycznie wierzącemu, lecz niepraktykującemu: Pokaż mi swoją wiarę bez uczynków (Jk 2, 18a). Na pytanie: Czy możesz mi pokazać swoją wiarę bez uczynków? rozmówca, niestety, nie może odpowiedzieć twierdząco. To nie jest możliwe, bo nie można pokazać żywotnej wiary, kiedy jest ona martwa. Nie da się udowodnić, że jest ktoś wierzący, jeśli nie potrafi tego potwierdzić przez czyny z wiary płynące. Autor, stwierdza: A ja mogę ci pokazać swoją prawdziwą wiarę na podstawie dzieł ją potwierdzających. Jest to wiara z moich uczynków (Jk 2, 18b). Powyższy wywód zamyka dyskusję o możliwości bycia naprawdę wierzącym, lecz niepraktykującym. Prawdziwa wiara domaga się czynów. Wiary nie da się więc oddzielić od uczynków i rozważać jako dwóch niezależnych wartości. Autentyczna wiara sprawdza się bowiem w uczynkach, a uczynki dowodzą wiary. Wiara i uczynki stanowią podstawę życia chrześcijańskiego.
- Ostrzeżenie przed wiarą demonów:
Demony posiadają wiarę, ale niczemu dobremu ona nie służy, nie daje zbawienia. Tych chrześcijan, którzy mniemają, że mogą być wierzącymi bez potwierdzenia tego przez czyny Jakub ostrzega: Demony też wierzą i [ze strachu przed Bogiem] drżą (Jk 2, 19b). Taki chrześcijanin, który wyznawałby wiarę, powtarzając formułę o istnieniu jednego Boga (por. Jk 2, 19a), lecz nie kształtowałby życia według tej wiary i nie wypełniałby woli Bożej, nie byłby naprawdę wierzącym. Samo powtarzanie formuł wiary i uważanie się za wierzącego nie wystarcza do zbawienia i jest podobne do postawy demonów. One wierząc w jednego Boga, drżą przed Nim ze strachu, świadome czekającego ich potępienia. Wiara niepotwierdzona czynami, choćby była nawet słownie wyznawana, jest bezowocna i jak wiara demonów może budzić jedynie lęk przed Bogiem, przerażający strach przed Jego wyrokiem skazującym, skoro nie wypełnia się Jego woli. Taka nieautentyczna wiara, niepotwierdzona dobrymi czynami, podobnie jak u demonów nie prowadzi do zbawienia, lecz jest wiarą martwą, sprowadzającą śmierć wieczną, wiekuiste potępienie. Między wiarą demonów i chrześcijanami jakoby wierzącymi, lecz niepraktykującymi istnieje podobieństwo bezowocności ich wiary w jednego Boga. Tak jak świadomość istnienia Boga nie prowadzi demonów do dobrych czynów, lecz jedynie do przerażającego lęku przed sądem Bożym, tak chrześcijanin, twierdzący, że wierzy, lecz niepotwierdzający tego swym życiem może tylko się Boga obawiać. Jakub więc ostrzega: Wierzysz, że jest Bóg. To pięknie. Lecz i demony tez wierzą i drżą.
- Usprawiedliwienie z wiary współdziałającej z czynami:
W 2, Jk 23b czytamy: Abraham uwierzył Bogu i zostało mu to policzone ku usprawiedliwieniu. Wcześniej autor zaznaczył, że Abraham, nasz Ojciec, został usprawiedliwiony przez czyny, i tu Jakub powołał się na ofiarowanie Izaaka. Udowadnia, że wiara Abrahama współdziała z jego czynami i przez nie doprowadza go do celu, jakim jest usprawiedliwienie. We wniosku ogólnym zaś stwierdza, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia za sprawą uczynków, a nie samej tylko wiary.
- Co to znaczy, że Abraham został usprawiedliwiony na podstawie dokonanych czynów? Na czym polegało osiągnięcie przez niego sprawiedliwości? Dlaczego akurat Abraham jako przykład biblijny stanowi dowód dla nas, że usprawiedliwienia dostępuje się za sprawą uczynków, a nie samej tylko wiary? Usprawiedliwienie wobec ludzi oznacza wykazanie słuszności swojego postępowania zgodnego z prawdą. Być sprawiedliwym i usprawiedliwionym wobec Boga to znaczy wypełniać Boże nakazy i od Niego otrzymać ostatecznie zbawienie wieczne. Bóg sam jest sprawiedliwy, czyli doskonały i święty. Człowiek sprawiedliwy – to człowiek prawy i dążący do uświęcenia przez Boga. Abraham został usprawiedliwiony, bo wypełniał wszystko, czego Bóg od niego żądał. Dlatego stał się najpierw dla Żydów, a potem dla wszystkich chrześcijan również nie-Żydów, Ojcem wiary, czyli wzorcem człowieka wierzącego, który potwierdza to przez czyny. Wiara współdziałająca z czynami usprawiedliwiła Abrahama przed Bogiem i nazwano go przyjacielem. Ten przykład biblijne stanowi dowód „wypełniania się Pism” w odniesieniu do usprawiedliwienia z wiary popartej czynami. Skoro tak się stało w przeszłości, co potwierdza autorytatywnie spisane Słowo Boże (por. Rdz 12, 1-5; 15, 5-6; 22, 9-12), to ta sama zasada usprawiedliwienia z wiary współdziałającej z czynami obowiązuje obecnie. Historia zbawienia bowiem trwa nadal. Jeśliby zaś ktoś mniemał, że jest możliwa sama wiara teoretyczna, która przynosi zbawienie (por. Jk 2, 14. 18. 20), to na podstawie podanych dowodów biblijnych autor Listu Jakuba wykazuje, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia za sprawą uczynków, a nie samej tylko wiary.
- Czy nauka Pawła o usprawiedliwieniu sprzeczna jest z wykładnią Jakuba?
Usprawiedliwienie przez wiarę na wzór Abrahama jest głównym tematem Listów Pawła do Rzymian i Galatów. Wychodząc w Rz 4, 3. 9. 23 od cytatu z Rdz 15, 6: „Uwierzył Abraham Bogu, i zostało mu to policzone ku usprawiedliwieniu”, Apostoł wykazuje, że Abraham został usprawiedliwiony dzięki wierze jeszcze przed obrzezaniem (por. Rz 4, 9-12). Zawierzenie Abrahama wbrew nadziei w Bożą obietnicę licznego potomstwa stało się podstawą do uznania go za sprawiedliwego (por. Rz 4, 18-23). Usprawiedliwienie, jakie otrzymał Abraham było niezależne od Prawa Mojżeszowego (por. Rz 4, 13-17). „Albowiem nie od Prawa [Mojżeszowego] została uzależniona obietnica licznego potomstwa, lecz od usprawiedliwienia z wiary” (Rz 4,13). W Ga 2,16 Paweł wyjaśnia: „Człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez czyny [wynikające] z Prawa Mojżeszowego, lecz tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. A my uwierzyliśmy w Chrystusa, [po to] aby uzyskać usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków Prawa, ponieważ z uczynków Prawa nikt nie osiągnie usprawiedliwienia”. Tu Paweł nawiązuje do słów Ps 143(142), 2: „Nikt z żyjących nie jest sprawiedliwy przed Tobą”. W dalszym wywodzie znowu, cytując Rdz 15, 6, Apostoł Paweł pisze: „«Abraham uwierzył Bogu i to mu poczytano za sprawiedliwość». Zrozumiejcie zatem, że ci, którzy polegają na wierze, ci są synami Abrahama. I stąd Pismo, widząc, że w przyszłości Bóg na podstawie wiary będzie dawał poganom usprawiedliwienie, już Abrahamowi oznajmiło tę radosną nowinę: «W tobie będą błogosławione wszystkie narody» (Rdz 12, 3; 18, 18). I dlatego tylko ci, którzy polegają na wierze, mają uczestnictwo w błogosławieństwie wraz z Abrahamem, który dał posłuch wierze” (Ga 3, 6-9). Abraham więc został usprawiedliwiony z wiary (por. Rdz 15, 6) jeszcze przed wprowadzeniem obrzezania jako znaku przymierza z Bogiem (por. Rdz 17, 10-14. 23-27) i przed nadaniem Prawa Mojżeszowego na Synaju (por. Wj 19 – 31). W przytoczonych tu tekstach Pawiowych podkreślono doskonałość wiary Abrahama, która usprawiedliwia. Taka wiara potrzebna jest chrześcijanom, których na wzór wiary Abrahama usprawiedliwia wiara w Chrystusa. Konieczność uwierzenia w Chrystusa, który zbawia ukazuje zarazem nieskuteczność i bezcelowość praktykowania Prawa Mojżeszowego, które nikogo nie usprawiedliwia. Liczy się więc już tylko prawdziwa wiara w Chrystusa, która działa przez miłość. Źródłem usprawiedliwienia nie jest zaś wypełnianie Prawa Mojżeszowego, które nikogo nie usprawiedliwia. Pawłowa nauka o usprawiedliwieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa Mojżeszowego w żadnym wypadku nie stoi w sprzeczności z nauką Jakuba o usprawiedliwieniu z wiary potwierdzonej uczynkami. Wzór wiary Abrahama dla obydwóch jest podstawowym argumentem w wyjaśnieniu problemu usprawiedliwienia z wiary. Jakub wykazuje nieprzydatność wiary martwej, bez uczynków, w przeciwieństwie do Abrahama, który został usprawiedliwiony z wiary żywej, popartej czynami. Paweł natomiast udowadnia nieskuteczność uczynków wypływających z Prawa Mojżeszowego i domaga się wiary na wzór Abrahama. Tylko taka wiara usprawiedliwia, prowadząc do zbawienia w Jezusie Chrystusie. Wiara ta oczywiście musi być na co dzień potwierdzana przez czyny miłości. „Bo w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość” (Ga 5, 6). Dlatego Paweł napisał w 1 Kor 13, 2: „Gdybym nawet miał wiarę, która góry przenosi, a miłości bym nie miał, byłbym niczym”.
- Wiara bez uczynków jest martwa, jak ciało bez duszy:
- Jakub stwierdza, że wiara, jeśli nie miałaby uczynków, sama w sobie jest martwa. A później udowadniał, że wiara bez uczynków niczego nie sprawia, nic nie daje, jest bezowocna, nie przynosi zbawienia. Kończąc wywód o wierze, która musi być potwierdzona czynami, autor ostatecznie podsumowuje, że wiara bez uczynków jest martwa, jak ciało bez duszy. Martwemu ciału i martwej wierze brakuje życia. Jakub domaga się wiary żywej, przynoszącej dzięki uczynkom życie wieczne, zbawienie od Boga. Stwierdzał kategorycznie, że jeśli mówi ktoś, iż ma wiarę, lecz nie ma uczynków, to taka wiara nie może go zbawić. Tylko wiara żywa daje życie, prowadzi do zbawienia. Wiara martwa nic nie daje, nie sprawia zbawienia, nie usprawiedliwia. Porównując więc martwą wiarę do martwego ciała, które aby żyć, potrzebuje ducha, autor wykazuje, że również wiara, aby żyć, potrzebuje czynów. Pozostając przy martwym ciele i martwej wierze, trwamy w śmierci. Martwe ciało musi być ożywione duchem, a wiara czynami. Sama wiara, bez czynów, podobnie jak samo ciało, bez ducha wprawdzie jeszcze nie żyje, ale stanowi konieczny pierwszy element potrzebny do życia i posiada jakąś wartość (przez sam fakt istnienia). Tak bowiem jak ciało musi być ożywione duchem, tak wiara musi być ożywiona czynami. Zdanie kończące cały wywód Jakuba można więc potraktować również jako apel do czytelników: „Miejcie wiarę żywą, popartą czynami, bo tylko taka wiara przynosi zbawienie. Nie pozostawajcie zaś jedynie na etapie wiary martwej”.
Psalm (Ps 112 (111), 1b-2. 3-4. 5-6 (R.: por. 1c))
Radość znajduję w Bożych przykazaniach
Błogosławiony człowiek, który służy Panu *
i wielką radość znajduje w Jego przykazaniach.
Potomstwo jego będzie potężne na ziemi, *
dostąpi błogosławieństwa pokolenie prawych.
Radość znajduję w Bożych przykazaniach
Dobrobyt i bogactwo będą w jego domu, *
a jego sprawiedliwość będzie trwała zawsze.
On wschodzi w ciemnościach jak światło dla prawych, *
łagodny, miłosierny i sprawiedliwy.
Radość znajduję w Bożych przykazaniach
Dobrze się wiedzie człowiekowi, który z litości pożycza *
i swoimi sprawami zarządza uczciwie.
Sprawiedliwy nigdy się nie zachwieje *
i pozostanie w wiecznej pamięci.
Radość znajduję w Bożych przykazaniach
Komentarz
Psalm 112. przedstawia temat szczęścia sprawiedliwych, zarówno w teraźniejszości jak i w przyszłości. Psalmista przekazuje trzy istotne rady w drodze ku osiągnięciu tego celu: 1. zaufać Bogu, 2. umiłować Jego słowo, 3. darzyć miłością ubogich. Zapłatą za takie postępowanie jest według Starego Testamentu pomyślność i dobra ziemskie, natomiast według Nowego Testamentu przede wszystkim nagroda wieczna. Troska o biednych drażni grzesznika z powodu nienasyconego pragnienia dóbr tego świata. A jedynie troska o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość (Mt 6,33) prowadzi do życia wiecznego.
Aklamacja (J 15, 15b)
Alleluja, alleluja, alleluja
Nazwałem was przyjaciółmi,
albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Alleluja, alleluja, alleluja
Ewangelia (Mk 8, 34 – 9, 1)
Prawdziwi uczniowie Jezusa
Słowa Ewangelii według Świętego Marka
Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.
Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?
Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi».
Mówił im także: «Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy».
Komentarz
O księdze:
- Już od II w. tradycja jednogłośnie przypisuje drugą w kanonie Ewangelię Markowi, który jest też nazywany imieniem Jan (Dz 12,12.25). Był on z pochodzenia Żydem. Matka jego miała w Jerozolimie dom, w którym pierwsi chrześcijanie zbierali się na modlitwę (Dz 12,12). Gdy Paweł i Barnaba wyruszyli w pierwszą podróż misyjną, Jan Marek dołączył do nich, potem jednak w Perge opuścił ich i wrócił do Jerozolimy (Dz 13,5.13). Na podstawie 2 Tm 4,11 można wnioskować, że w latach sześćdziesiątych był w Rzymie. Tam, zgodnie ze świadectwem tradycji, współpracował przez jakiś czas z apostołem Piotrem (1P 5,13). W swojej Ewangelii znacznie oparł się na osobistych wspomnieniach Piotra. Święty Justyn uważa nawet Ewangelię Marka za „Pamiętniki Piotra”.
- Według starożytnej tradycji, Marek napisał swoją Ewangelię „na prośbę braci w Rzymie”, kierując ją szczególnie do chrześcijan nieżydowskiego pochodzenia. Powstała Ona przed zburzeniem przez Rzymian jerozolimskiej świątyni w 70 r.
- Zasługą Marka jest stworzenie nowego gatunku literackiego, zwanego ewangelią. Kiedy Marek pisał swoje dzieło, nie istniał jeszcze schemat ciągłego opisu życia i działalności Jezusa. Pierwotna tradycja przekazywała dla potrzeb katechetycznych poszczególne słowa i czyny Jezusa, łączone w tematyczne cykle, pośród których mogły się znajdować: historia Męki, nauczanie w przypowieściach, dyskusje z faryzeuszami i saduceuszami. Nie można wykluczyć, że niektóre tych zbiorów były już utrwalone na piśmie. Nikt jednak przed Markiem nie podjął się skomponowania z tych elementów ciągłego opisu życia Jezusa.
- Marek uporządkował treść Ewangelii w dwojakim spojrzeniu: geograficznym i teologicznym.
- Pierwsze spojrzenie ma na względzie miejsca nauczania Jezusa i na ich podstawie ukazuje całą Jego działalność. Można tu wyróżnić następujące etapy: 1) wydarzenia przygotowujące wystąpienie Jezusa (Mk 1,1-13); 2) działalność Jezusa w Galilei (Mk 1,14 – 7,23); 3) działalność Jezusa poza Galileą – na terenie Syrii i Iturei (Mk 7,24 – 9,50); 4) podróż do Jerozolimy (Mk 10); 5) działalność Jezusa w Jerozolimie; mowa o przyszłym ucisku chrześcijan i zburzeniu świątyni (Mk 11 – 13); 6) Ostatnia Wieczerza, proces, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie (Mk 14,1 – 16,8); 7) zakończenie (Mk 16,9-20). Powyższa struktura jest redaktorskim pomysłem Marka. Uporządkował on świadectwa Piotra według ustalonych ram geograficznych. Inni ewangeliści, piszący później, przejęli od niego ten ogólny schemat, choć cały materiał porządkowali według innych założeń teologicznych.
- Obok struktury geograficznej w Ewangelii według św. Marka jest jeszcze struktura teologiczna. W oparciu o nią całość dzieli się na dwie części, które w podobny sposób się zaczynają i kończą. Na początku każdej części jest mowa o głosie z nieba, który objawia Jezusa jako Syna Bożego (Mk 1,11; 9,7), na końcu natomiast jest wyznanie wiary w Jezusa jako Chrystusa (Mk 8,29) i Syna Bożego (Mk 15,39). W takim ujęciu każda z części ma za zadanie doprowadzić do odpowiedzi na pytanie: Kim jest Jezus? Pytanie to pojawia się najpierw w ustach apostołów (Mk 4,41), a potem jest postawione przez samego Jezusa (Mk 8,27). Teologiczny układ Ewangelii jest zgodny z jej pierwszym zdaniem (Mk 1,1), które wskazuje na to, że w czasie swojej działalności Jezus objawił się jako Chrystus i jako Syn Boży. Pierwsza część (Mk 1,9 – 8,30) ukazuje więc Jezusa jako Chrystusa, który naucza o królestwie Bożym i oczekuje od ludzi zrozumienia istoty tego królestwa, choć nawet uczniowie i Jego krewni nie pojmują Jego nauki (Mk 3,5.21; 4,13). Jezus mówi tajemniczo w przypowieściach (Mk 4). Cudami i czynami objawia swoją Boską godność, domaga się jednocześnie zachowania tajemnicy (np. Mk 3,12; 5,43; 7,36; 8,30). W drugiej części (Mk 8,31 – 16,8) Jezus objawia się jako Syn Boży. Nadal czyni cuda, ale już nie żąda, aby zachowywano milczenie na temat Jego czynów i ukrywano, kim jest. Nie kładzie również nacisku na rozumienie królestwa Bożego, lecz koncentruje się na wymaganiach, jakie ono stawia, i warunkach wejścia do niego, wśród których istotne jest uczynienie z własnego życia ofiary i wyzbycie się tego wszystkiego, co blokuje duchową wolność człowieka. Ponadto druga część składa się jakby z trzech etapów, poprzedzonych zapowiedzią Męki i Śmierci Jezusa (Mk 8,31-33; 9,30-32; 10,32-34), w których Jezus wyjaśnia uczniom tajemnicę cierpiącego Syna Człowieczego.
- Marek w swojej Ewangelii przekazuje niewiele mów Jezusa, obszernie natomiast opisuje dokonywane przez Niego uzdrowienia. Nadprzyrodzone interwencje nadają nauce Jezusa szczególne znaczenie i ukazują Jego Boskie posłannictwo. Wskazują również na to, że wraz z Jezusem nadeszły nowe czasy. Cuda są dowodem tego, że w Nim działa sam Bóg, który przychodzi do człowieka, aby przynieść mu wyzwolenie od wszelkiego zła: zarówno fizycznego, jak i duchowego.
O czytaniu:
- Niezręczna reakcja Piotra na pierwszą zapowiedź męki staje się dla Jezusa okazją do wygłoszenia bardziej ogólnego pouczenia. Tutaj po raz pierwszy w sposób jasny – nie w przypowieściach – mówi nie tylko do uczniów, lecz także do tłumów, przedstawiając radykalne wymagania związane z uczniostwem. Teraz, gdy już opowiedział o czekającym Go cierpieniu, może wyjaśnić, w jaki sposób wszyscy ludzie za Nim podążający muszą mieć w tym cierpieniu udział. Oto podnosi się zasłona, skrywająca sekret mesjański. Jezus przywołuje dum, Jego zaproszenie do bycia uczniem jest bowiem skierowane do wszystkich, i udziela nauczania w formie sześciu powiedzeń, ukazujących, na czym w rzeczywistości polega podążanie Jego śladami. Pierwsze z tych twierdzeń jest najmocniejsze i streszcza w sobie pozostałe. Zwrot jeśli ktoś chce wskazuje, że bycie chrześcijaninem nie jest czymś, co przytrafia się automatycznie lub wynika z dziedzictwa kulturowego: to osobista decyzja, którą trzeba podjąć z jak największą szczerością i stanowczością – oraz choć częściową świadomością jej konsekwencji (zob. Łk 14,28). Wymagania, jakie Jezus zaraz zarysuje, odnoszą się nie tylko do niektórych wyznawców, lecz także do wszystkich bez wyjątku. „Pójście” za Jezusem to pojęcie kluczowe dla bycia uczniem. Ten sam grecki czasownik pojawia się na początku i na końcu zdania, zatem zdanie to w swej istocie oznacza: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój – oto jest droga do pójścia za Mną”. Jezus tak naprawdę mówi: „Nie wyobrażajcie sobie, że pójście za Mną polega tylko na biernym obserwowaniu uzdrowień i cudów oraz wysłuchiwaniu mądrych pouczeń”. Pójście za Jezusem oznacza podążenie wszędzie, dokądkolwiek się On uda – a jak właśnie wyraźnie stwierdził (Mk 8,31), Jego celem jest krzyż.
- Dzisiejszym wyznawcom Jezusa trudno jest wzbudzić w sobie uczucie przerażenia, jakie musiały ongiś wywołać Jego słowa na temat krzyża. Ukrzyżowanie było najbardziej okrutną i poniżającą formą kary śmierci, jaką znano w świecie starożytnym – był to sposób egzekucji zarezerwowany dla niewolników, buntowników i sprawców najcięższych przestępstw, który zawsze wykonywano publicznie, by pełnił funkcję potężnego straszaka. Według rzymskiego męża stanu, Cycerona, stanowił on „najwyższą i ostateczną karę niewolników” „karę najokrutniejszą i najpotworniejszą”’. Józef Flawiusz, historyk żydowski z I wieku, nazwał ukrzyżowanie „haniebną śmiercią””. Skazańca zmuszano do zaniesienia belki krzyża na miejsce egzekucji, gdzie przymocowywano ją do belki pionowej. Potem ofiara była do krzyża albo przybijana, albo przywiązywana, po czym pozostawiano ją na śmierć, która niekiedy następowała dopiero po kilku dniach męki.
- „Zaparcie się” (lub „wyrzeknięcie się”) było terminem prawnym, oznaczającym całkowitą rezygnację z majątku. Łatwo jest przeskoczyć nad Jezusowymi słowami o „zaparciu się samego siebie” – czyli mówieniu sobie „nie” – bez docenienia w pełni, jak radykalna jest to koncepcja. Większość ludzi dostrzega wartość sporadycznych aktów umiarkowania czy ograniczania siebie samego. Lecz jak wyraźnie świadczy kolejne zdanie, Jezus mówi tu o całkowitej zmianie punktu ciężkości własnego życia, o wariackim oddaniu się Mu, wiążącym się z porzuceniem wszystkiego, co bliskie, oraz rezygnacją ze wszystkich swoich planów – w tym i z przywiązania do samego życia (zob. J 21,18-19).
- Wzmianka Jezusa o braniu własnego krzyża musiała przywoływać na myśl przerażający obraz marszu śmierci. Słowa te miały konkretne znaczenie dla pierwszych czytelników Ewangelii Marka, których część współwyznawców została spalona na stosie, rzucona na pożarcie dzikim zwierzętom lub ukrzyżowana za czasów brutalnych prześladowań prowadzonych przez cesarza Nerona. Jezus nie wzywa swych uczniów, by kroczyli tą drogą samotnie, lecz by szli za Nim. Bycie uczniem polega na pozostawaniu w stałym kontakcie z Mistrzem, który na każdym kroku pokazuje drogę. Kolejne stwierdzenie zaczyna ukazywać logikę kryjącą się za pierwszym. W Jezusowym wezwaniu do radykalnego zaparcia się siebie nie chodzi o zwykły fatalizm, o posępne pogodzenie się z okrutnym losem. Jezus nie mówi też, że cierpienie i śmierć należy uznawać za coś samo w sobie dobrego. Chrześcijański paradoks polega raczej na tym, że śmierć jest drogą do pełni życia. Greckie słowo oznaczające „życie”, można również przetłumaczyć jako „dusza” albo „ja”. Na pewnym poziomie Jezus ostrzega tu przed pokusą zaparcia się Go w obliczu groźby prześladowań, co dla starożytnych chrześcijan, będących czytelnikami Markowej Ewangelii, było groźbą bardzo realną. Lecz pragnienie zachowania swego życia to coś więcej niż po prostu chęć uniknięcia śmierci fizycznej. Oznacza ono kierowanie się ludzkim instynktem, nakazującym chronić siebie samego i o siebie dbać, któremu zostają podporządkowane wszystkie inne wartości. Takie przywiązanie do swojego „ja” prowadzić może tylko do degeneracji samego siebie, a ostatecznie do śmierci wiecznej. Pozytywnym przesłaniem jest tu fakt, że kto straci swe życie ze względu na Jezusa i Ewangelię, ten zachowa je. Jedynym sposobem, by się ocalić – by osiągnąć ostateczne spełnienie, do którego zostaliśmy stworzeni – jest gotowość do oddawania siebie samego. W zwrocie: „z powodu Mnie” po raz pierwszy ujawnia się absolutny charakter roszczeń, jakie ma względem nas Jezus. Jezus prosi o coś więcej, niż jakikolwiek generał mógł prosić swoich żołnierzy lub jakikolwiek przywódca religijny – swoich naśladowców. Nie żąda samej gotowości do poniesienia śmierci za wielką sprawę; wzywa do bezwarunkowego, osobistego oddania się Jemu. Ktokolwiek straci swe życie, ma to uczynić z powodu Jezusa i Jego Dobrej Nowiny. Nie potrzeba żadnej większej motywacji; nie byłaby też ona możliwa. Lecz Jezus uczyni dokładnie to samo dla nas: odda On swoje życie jako okup za wielu (Mk 10,45).
- W trzecim i czwartym powiedzeniu Jezus sięga po wywodzące się z handlu słownictwo – korzyść, zysk, utrata, zamiana – by pokazać, że Jego podejście, choć paradoksalne, jest również dogłębnie racjonalne. Dwa synonimiczne pytania podkreślają niewymownie wielką wartość psyche – czyli „ja” – którą mamy oddać. Jesteśmy wezwani do jej oddania właśnie dlatego, że jest tak bardzo cenna! Gdy położy się ją na szali z jakimikolwiek konkurencyjnymi wartościami, po prostu nie mogą się one z nią równać. Jakakolwiek doczesna korzyść (czy to fizyczne przeżycie, bogactwo, władza, przyjemność, czy jakiekolwiek promowanie swego „ja”) jest całkowicie bezużyteczna dla kogoś, kto utracił dla niej własne „ja” – czyli stracił swą możność życia wiecznego. Drugie pytanie nawiązuje do Ps 49,8-9: „Nikt bowiem siebie samego nie może wykupić ani nie uiści Bogu ceny swego wykupu – jego życie jest zbyt kosztowne i nie zdarzy się to nigdy”. Jezus wzywa swych naśladowców, by przystali na rozsądną wymianę: zaakceptowali niewielkie, krótkoterminowe straty w zamian za niezwykle wielki, długoterminowy zysk. Piąte stwierdzenie dotyczy motywacji, ze względu na którą ktoś mógłby się od-wrócić od Ewangelii: chodzi o troskę o własną reputację i strach przed dezaprobatą ze strony innych. Również to powiedzenie odzwierciedla sytuację starożytnego Kościoła, kiedy to chrześcijan, oprócz poddawania ich okrutnym prześladowaniom, niemiłosiernie wyśmiewano za to, że są wyznawcami ukrzyżowanego cieśli z Galilei. Jezus surowo ostrzega przed pokusą rozmywania Ewangelii w celu dostosowania się do świata. Słowo przetłumaczone jako „wiarołomny” (zaprzeć się) dosłownie oznacza „cudzołożny” i nawiązuje do skierowanych przeciwko Izraelowi biblijnych oskarżeń o niewierność (Pwt 32,5; Iz 1,4; Jr 3,20; Oz 2,4). Oto nadszedł boski Oblubieniec (Mk 2,19), lecz nie zastał swej oblubienicy w pełni wierną i gotową na Jego przyjęcie. Jezus ponownie określa siebie samego jako Syna Człowieczego (zob. Mk 8,31), tym razem wyraźnie nawiązując do chwalebnej wizji z DN 7, gdzie „jakby Syn Człowieczy” zostaje wprowadzony przed Boga i otrzymuje wieczną chwałę i panowanie. To pierwszy raz w Ewangelii, gdy Jezus wprost mówi o swym Ojcu oraz wspomina o swym przyjściu w chwale na końcu czasów (zob. Mk 13,26-27; 14,62). Dzięki temu stwierdzeniu życie doczesne nagle zostaje ukazane w nowej perspektywie. Relatywizacji ulega wszystko, co się nam przytrafia. Zarówno nad przyjemnościami, jak i nad trudami tego życia – choć są one czymś rzeczywistym – nieskończenie przeważają te doniosłe konsekwencje naszych decyzji, które ujawnią się w życiu przyszłym. Ostatnie stwierdzenie to pocieszenie skierowane do tych, którzy pozostaną wierni Jezusowi bez względu na cenę. Od początku swej działalności Jezus głosił, że królestwo Boże jest „bliskie” (Mk 1,15). Lecz teraz mówi, że niektórzy z Jego słuchaczy zobaczą je przychodzące w mocy, zanim zaznają śmierci. Zdanie to stanowi dla komentatorów zagadkę. Czy Jezus mówił tu o swym przyjściu w chwale na końcu czasów (jak w Mk 8,38), a zatem mylił się co do jego terminu? Czy też może mówił o przemienieniu, które dokonało się zaledwie sześć dni później (Mk 9,2)? Jeśli nie, to do czego się odnosił? Chcąc zrozumieć znaczenie tego stwierdzenia, należy odwołać się do kontekstu, którym jest nauczanie Jezusa o Jego nadchodzącej męce oraz radykalnych wymaganiach związanych z byciem Jego uczniem (Mk 8,31-38). Co będzie potwierdzeniem prawdziwości Jego nauczania oraz co umożliwi uczniom doświadczanie rzeczywistości królestwa nawet pośród prób, jakie będą przechodzić? Jego męka i powstanie z martwych (MK 8,31)! To ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Jezusa, objawiającego triumfalne zwycięstwo Boga nad grzechem i śmiercią, ujrzą (na własne oczy lub poprzez wiarę) niektórzy z tych, co tu stoją, widząc dzięki temu nadejście królestwa. Jezus nie sugeruje, że niektórzy ze słuchaczy umrą jeszcze przed Jego zmartwychwstaniem, lecz jedynie że nie wszyscy je „ujrzą”. Prawdopodobnie chodzi tu również o głoszenie Ewangelii w całym Cesarstwie Rzymskim oraz rozwój Kościoła. Gdy Marek spisywał swą Ewangelię, obecność królestwa z mocą ujawniała się już w Kościele. Apostołowie w imię Jezusa dokonywali znaków i cudów, a dziesiątki tysięcy ludzi przyjmowały wiarę w zmartwychwstałego Pana (zob. Dz 4,4; 5,12; 21,20; Rz 15,19). Choć do ujrzenia królestwa wciąż potrzeba było oczu wiary, wydarzenia te były niezwykle wymownym potwierdzeniem dla tych, którzy podążali za Jezusem, oraz stanowiły zapowiedź ostatecznego nadejścia królestwa na końcu czasów (Mk 8,38). Znakiem uprzedzającym to wypełnienie było przemienienie, które ma miejsce bezpośrednio po tym proroctwie.
- Te stwierdzenia Jezusa musiały trafiać w sedno z punktu widzenia chrześcijan żyjących w Rzymie w I wieku, jako że dla niektórych spośród nich „wzięcie swego krzyża” stało się okrutną rzeczywistością podczas prześladowań za czasów Nerona. Lecz jak to jest w wypadku tych okresów i tych miejsc, gdzie raczej nie dochodzi do bezpośrednich prześladowań Kościoła? Łatwo zapomnieć, że opisywane przez Jezusa zapieranie się siebie i gotowość na cierpienie są normalną częścią chrześcijańskiego życia — tak naprawdę tylko one są drogą do wewnętrznej przemiany, przygotowującej nas na wejście do Jego 4hwały. Istnieją sposoby prześladowania o wiele subtelniejsze niż te znane ze starożytnego Rzymu, niebędące mimo to mniej groźnymi dla chrześcijańskiego uczniostwa. Jak często na chrześcijan wywiera się presję, by wypowiadali się i postępowali w sposób pozwalający im zdobyć aprobatę ze strony świata oraz uniknąć jego wzgardy? Jak często stają przed pokusą wygładzenia Ewangelii, tak by dopasować ją do poprawności politycznej panującej w danej epoce? Niebezpieczeństwo przeformułowywania chrześcijaństwa na modłę czegoś bezpieczniejszego i wygodniejszego zostaje streszczone w słowach rzuconych przez Jezusa Piotrowi: „Myślisz nie po Bożemu, lecz po ludzku”. Zapisane tu stwierdzenia były jednym z powodów, dla których Kościół zawsze kładł tak wielki nacisk na wyznawanie wiary nie tylko prywatnie, w swoim sercu, lecz także na przyznawanie się do niej publicznie (zob. RZ 10,10). Żeby być uczniem Jezusa, należy powstać i „dać się policzyć”. Przez ostatnie dwa milenia dziesiątki tysięcy męczenników w wymowny sposób poświadczyły, jak bezcenny jest skarb poznania Chrystusa, woląc raczej rozlać swą krew niż Go zdradzić. Ich świadectwo zaś pomogło w przyciągnięciu do wiary rzesz ludzi. Słynne powiedzenie Tertuliana wciąż pozostaje prawdziwe: „Nasieniem chrześcijaństwa jest krew męczenników”.