Czwartek, 4 listopada 2021 r.

Wspomnienie św. Karola Boromeusza, biskupa

Karol urodził się na zamku Arona 3 października 1538 r. jako syn arystokratycznego rodu, spokrewnionego z rodem Medici. Ojciec Karola wyróżniał się prawością charakteru, głęboką religijnością i miłosierdziem dla ubogich. To miłosierdzie będzie dla Karola, nawet już jako kardynała, ideałem życia chrześcijańskiego. Już w młodym wieku Karol posiadał wielki majątek. Kiedy miał zaledwie 7 lat, biskup Lodi dał mu suknię klerycką, przeznaczając go w ten sposób do stanu duchownego. Takie były ówczesne zwyczaje. Dwa lata później zmarła matka Karola. Aby zapewnić mu odpowiednie warunki na przyszłość, mianowano go w wieku 12 lat opatem w rodzinnej miejscowości. Młodzieniec nie pochwalał jednak tego zwyczaju i wymógł na ojcu, żeby dochody z opactwa przeznaczano na ubogich. Pierwsze nauki pobierał Karol na zamku rodzinnym w Arona. Po ukończeniu studiów w domu wyjechał zaraz na uniwersytet do Pawii, gdzie zakończył studia podwójnym doktoratem z prawa kościelnego i cywilnego (1559). W tym samym roku jego wuj został wybrany papieżem i przyjął imię Pius IV. Za jego przyczyną Karol trafił do Rzymu i został mianowany protonotariuszem apostolskim i referentem w sygnaturze. Już w rok później, w 23. roku życia, został mianowany kardynałem i arcybiskupem Mediolanu (z obowiązkiem pozostawania w Rzymie), mimo że święcenia kapłańskie i biskupie przyjął dopiero dwa lata później (1563). W latach następnych papież mianował siostrzeńca kardynałem-protektorem Portugalii, Niderlandów (Belgii i Holandii) oraz katolików szwajcarskich, ponadto opiekunem wielu zakonów i archiprezbiterem bazyliki Matki Bożej Większej w Rzymie. Urzędy te i tytuły dawały Karolowi rocznie ogromny dochód. Było to jawne nadużycie, jakie wkradło się do Kościoła w owym czasie. Pius IV był znany ze swej słabości do nepotyzmu. Karol jednak bardzo poważnie traktował powierzone sobie obowiązki, a sumy, jakie przynosiły mu skumulowane godności i urzędy, przeznaczał hojnie na cele dobroczynne i kościelne. Sam żył ubogo jak mnich. Wkrótce Karol stał się pierwszą po papieżu osobą w Kurii Rzymskiej. Praktycznie nic nie mogło się bez niego dziać. Papież ślepo mu ufał. Nazywano go „okiem papieża”. Dzięki temu udało się mu uporządkować wiele spraw, usunąć wiele nadużyć. Nie miał względu na urodzenie, ale na charakter i przydatność kandydata do godności kościelnych. Dlatego usuwał bezwzględnie ludzi niegodnych i karierowiczów. Takie postępowanie zjednało mu licznych i nieprzejednanych wrogów. Dlatego zaraz po wyborze nowego papieża, św. Piusa V (1567), musiał opuścić Rzym. Bardzo się z tego ucieszył, gdyż mógł zająć się teraz bezpośrednio archidiecezją mediolańską. Kiedy był w Rzymie, mianował wprawdzie swojego wikariusza i kazał sobie posyłać dokładne sprawozdania o stanie diecezji, zastrzegł sobie też wszystkie ważniejsze decyzje. Teraz jednak był faktycznym pasterzem swojej owczarni. Z całą wrodzoną sobie energią zabrał się do pracy. W 1564 r. otworzył wyższe seminarium duchowne (jedno z pierwszych na świecie). W kilku innych miastach założył seminaria niższe, by dla seminarium w Mediolanie dostarczyć kandydatów już odpowiednio przygotowanych. Prowadzenie seminarium powierzył oblatom św. Ambrożego, zgromadzeniu kapłanów diecezjalnych, które istnieje do dziś. Zaraz po objęciu rządów bezpośrednich (1567) przeprowadził ścisłą wizytację kanoniczną, by zorientować się w sytuacji. Popierał zakony i szedł im z wydatną pomocą. Dla ludzi świeckich zakładał bractwa – szczególnie popierał Bractwo Nauki Chrześcijańskiej, mające za cel katechizację dzieci. Dla przeprowadzenia koniecznych reform i uchwał Soboru Trydenckiego (1545-1563) zwołał aż 13 synodów diecezjalnych i 5 prowincjalnych. Dla umożliwienia ubogiej młodzieży studiów wyższych założył przy uniwersytecie w Pawii osobne kolegium. W Mediolanie założył szkołę wyższą filozofii i teologii, której prowadzenie powierzył jezuitom. Teatynom natomiast powierzył prowadzenie szkoły i kolegium w Mediolanie dla młodzieży szlacheckiej. Był fundatorem przytułków: dla bezdomnych, dla upadłych dziewcząt i kobiet, oraz kilku sierocińców. Kiedy w 1582 r. została przeprowadzona reforma mszału i brewiarza, zdołał obronić dla swojej diecezji obrządek ambrozjański, który był tutaj w użyciu od niepamiętnych czasów. Kiedy za jego pasterzowania wybuchła w Mediolanie kilka razy epidemia, kardynał Karol nakazał otworzyć wszystkie spichlerze i rozdać żywność ubogim. Skierował także specjalne zachęty do duchowieństwa, aby szczególną troską otoczyło zarażonych oraz ich rodziny. Podczas zarazy w 1576 r. niósł pomoc chorym, karmiąc nawet 60-70 tysięcy osób dziennie; zaopatrywał umierających; oddał cierpiącym wszystko, nawet własne łóżko. W czasie zarazy ospy, która pochłonęła ponad 18 tysięcy ofiar, zarządził procesję pokutną, którą prowadził idąc ulicami Mediolanu boso. W 1572 r. na konklawe był poważnym kandydatem na papieża. Ulubioną rozrywką Karola w młodości było polowanie i szachy. Był także estetą i znał się na sztuce. Grał pięknie na wiolonczeli. Z tych rozrywek zrezygnował jednak dla Bożej sprawy, oddany bez reszty zbawieniu powierzonych sobie dusz. Wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do Męki Pańskiej. Dlatego nie rozstawał się z krzyżem. Tkliwą miłością darzył też sanktuaria maryjne. Największą zasługą Karola był jednak Sobór Trydencki. Sobór, rozpoczęty z wieloma nadziejami, wlókł się zbyt długo z powodu złej organizacji. Trwał aż 18 lat (1545-1563). Dopiero kiedy Karol przystąpił do działania, sobór mógł szczęśliwie dokończyć obrady. Dyskutowano na nim o wszystkich prawdach wiary, atakowanych przez protestantów, i gruntownie je wyjaśniono. W dziedzinie karności kościelnej wprowadzono dekrety: nakazujące biskupom i duszpasterzom rezydować stale w diecezjach i parafiach, wprowadzono stałe wizytacje kanoniczne, regularny obowiązek zwoływania synodów, zakazano kumulacji urzędów i godności kościelnych, nakazano zakładanie seminariów duchownych – wyższych i niższych, wprowadzono do pism katolickich cenzurę kościelną, jak też indeks książek zakazanych, wreszcie wprowadzono regularną katechizację. Większość z tych uchwał wyszło z wielkiego serca kapłańskiego Karola Boromeusza. On też był inicjatorem utworzenia osobnej kongregacji kardynałów, która miała za cel przypilnowanie, by uchwały soboru były wszędzie zastosowane. Zmarł w Mediolanie 3 listopada 1584 r. wskutek febry, której nabawił się w czasie odprawiania własnych rekolekcji. Pozostawił po sobie duży dorobek pisarski. Beatyfikowany w 1602 r., kanonizowany przez Pawła V w 1610 r. Jego relikwie spoczywają w krypcie katedry mediolańskiej. Jest patronem boromeuszek, diecezji w Lugano i Bazylei oraz uniwersytetu w Salzburgu; ponadto czczony jest jako opiekun bibliotekarzy, instytutów wiedzy katechetycznej, proboszczów i profesorów seminarium.

 

 

1.czytanie (Rz 14, 7-12)

I w życiu, i w śmierci należymy do Pana

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian

Bracia:

7Nikt z nas nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie.8Bo jeśli żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli umieramy, umieramy dla Pana. Czy więc żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana.9Po to przecież Chrystus umarł i zmartwychwstał, aby się stać Panem tak żywych, jak i umarłych.10A ty dlaczego osądzasz brata albo dlaczego pogardzasz bratem? Przecież wszyscy staniemy przed sądemBoga.11Napisano bowiem: Na moje życie, mówi Pan, przede Mną zegnie się wszelkie kolano i wszelki język będzie wychwalać Boga.12Tak oto każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.

Komentarz

O Księdze:

  1. Rzym jako stolica Imperium był miejscem, do którego przybywali ludzie ze wszystkich stron cesarstwa. Znaczną część mieszkańców miasta stanowili przybysze ze Wschodu, a wśród nich liczni Żydzi. Zaistniała w ten sposób społeczność żydowska stała się z czasem miejscem narodzin wspólnoty chrześcijańskiej. Fakt ten wywołał jednak gwałtowne spory wśród samych Żydów i w wyniku tych nieporozumień cesarz Klaudiusz wydał w 49  edykt nakazujący Żydom opuszczenie Rzymu. Kościołowi rzymskiemu groził więc rozpad. W mieście pozostali jednak chrześcijanie pogańskiego pochodzenia, niezwiązani z żydowską synagogą. Dzięki nim Kościół w Rzymie nie przestał istnieć. Kiedy 5 lat później pozwolono Żydom wrócić do Rzymu, przybyli wśród nich chrześcijanie żydowskiego pochodzenia. Zastali oni zorganizowaną wspólnotę kościelną, która nawet znacznie się powiększyła. W momencie, gdy Paweł wysyłał list do rzymskiego Kościoła, w skład wspólnoty wchodzili zarówno chrześcijanie wywodzący się spośród pogan, jak i pochodzenia żydowskiego.
  2. List do rzymskiego Kościoła Paweł pisał w Koryncie pod koniec trzeciej podróży misyjnej (lata 52-56), korzystając z gościnności niejakiego Gajusa (Rz 16,23), którego – jak sam mówił – osobiście ochrzcił (1Kor 1,14). Patrząc na swoją dotychczasową działalność, stwierdził, że od Jerozolimy, we wszystkich kierunkach, aż do Ilirii dopełnił głoszenia Ewangelii (Rz 15,19). To skłoniło go do szukania nowego zadania, które byłoby godne otrzymanego powołania. Apostoł postanawia więc udać się najpierw do Rzymu (Rz 1,13; 15,22nn), a stamtąd do Hiszpanii, gdzie jeszcze nikt nie głosił Ewangelii (Rz 15,21.24). Zanim to jednak uczyni, pragnie za pośrednictwem listu nawiązać osobisty kontakt z Rzymianami. Z ich pomocą będzie mu łatwiej zrealizować zamiar ewangelizacji zachodnich krańców Imperium. List do Rzymian, w odróżnieniu od listów napisanych poprzednio przez apostoła, został więc napisany do wspólnoty, której Paweł nie znał osobiście.
  3. Wpływ na decyzję napisania listu miała także wcześniejsza polemika apostoła z jego przeciwnikami, zawarta w Liście do Galatów, Liście do Filipian i w Drugim Liście do Koryntian. Ludzie ci wywodzili się z kręgów żydowskich i robili wszystko, żeby wzbudzić wśród słuchaczy Pawła nieufność do niego i do orędzia, które głosił. Apostoł przedstawia więc w liście również obronę głoszonej Ewangelii. Bardzo wyraźnie podkreśla wolność od Prawa, ukazując zarazem przywileje Izraela i świętość Prawa. Czyni tak, aby przeciwnikom wytrącić argumenty z ręki. W Liście do Rzymian Paweł wypowiada się spokojnie na te same tematy, które w Liście do Galatów, Liście do Filipian i w Drugim Liście do Koryntian zostały przedstawione w nieco gwałtowny, emocjonalny sposób.
  4. W Liście do Rzymian wyróżniamy dwie zasadnicze części. Pierwsza, doktrynalna (Rz 1,16 – 11,36), sprowadza się do obszernego dowodzenia postawionej w wersecie Rz 1,16 tezy o zbawieniu, które Bóg ofiaruje w Jezusie Chrystusie tak Żydom, jak i poganom. Druga część (Rz 12,1 – 15,13) zawiera zachęty i napomnienia dotyczące ogółu wiernych (Rz 12 – 13) oraz bardziej szczegółowe wskazania dotyczące zachowań w ramach chrześcijańskiej wspólnoty (Rz 14 – 15).
  5. W Liście do Rzymian Paweł dzieli całą ludzkość na dwie grupy: Żydów i pogan. Jedni i drudzy sądzili, że usprawiedliwienie przed Bogiem, a w konsekwencji zbawienie, znajduje się w ich zasięgu. W rzeczywistości jedni i drudzy pobłądzili. Błąd Żydów polegał na przekonaniu, że samo posiadanie Prawa uwolni ich od gniewu Boga. Pogan, szczególnie Greków, zgubił ich zachwyt nad własną mądrością, która jednak nie szła w parze z ich postępowaniem. Paweł stwierdza, że zarówno do Żydów, jak i do pogan przychodzi Chrystus, aby wyzwolić ich z zagubienia. Wiara w Ewangelię, którą On ogłosił, jest ocaleniem dla każdego. Wiara sprawia również, że zniesione zostają wcześniejsze różnice i podziały między ludźmi i wszyscy zyskują równość przed Bogiem. Wszyscy wierzący mają więc taki sam udział w łaskach Bożych dających zbawienie.

O czytaniu:

  1. Dzisiejsze czytanie pochodzi z dłuższego fragmentu Rz 14,1-12, w którym Paweł kontynuuje wątek chrześcijańskiego sposobu życia. Dostrzega różnice teologiczne dzieląc słabych i mocnych w wierze, ale ich nie wartościuje – jego pierwszym zadaniem jest pomoc obu stronom nauczyć się wzajemnego szacunku. Gdy ojciec słyszy, jak dzieci się kłócą, jego pierwszą myślą nie jest ustalenie, kto z nich ma rację. Wkracza, aby najpierw uspokoić zwaśnione strony, a dopiero później rozwiązuje spór. Takie jest podejście świętego Pawła w całym rozdziale 14. Najpierw domaga się zawieszenia broni i wzajemnego krytykowania się (Rz 14,1-12: 1Tego, kto jest słaby w wierze, przyjmujcie bez roztrząsania poglądów. 2Jeden jest przekonany, że może jeść wszystko, słaby natomiast spożywa jarzyny.3Ten, kto je wszystko, niech nie lekceważy tego, który czegoś nie je. Ten zaś, kto nie je wszystkiego, niech nie osądza tego, który je. Bóg przecież go przyjął.4Ty natomiast kim jesteś, że osądzasz czyjegoś sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest sprawą jego Pana. Ostoi się jednak, ponieważ Pan ma moc go podtrzymać.5Ktoś znowu wyróżnia jeden dzień spośród innych, dla innego wszystkie są równie ważne. Niech każdy zostanie przy swoim przekonaniu.6Ten, kto dokonuje rozróżnienia, czyni tak ze względu na Pana. Także ten, kto je, czyni to ze względu na Pana, ponieważ składa dzięki Bogu. Kto zaś nie je, ten nie je przez wzgląd na Pana i także dziękuje Bogu.7Nikt z nas nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie.8Bo jeśli żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli umieramy, umieramy dla Pana. Czy więc żyjemy, czy umieramy, należymy do Pana.9Po to przecież Chrystus umarł i zmartwychwstał, aby się stać Panem tak żywych, jak i umarłych.10A ty dlaczego osądzasz brata albo dlaczego pogardzasz bratem? Przecież wszyscy staniemy przed sądemBoga.11Napisano bowiem: Na moje życie, mówi Pan, przede Mną zegnie się wszelkie kolano i wszelki język będzie wychwalać Boga.12Tak oto każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.). Dopiero później zajmuje się przyczyną sporu i przedstawia podstawowe zasady rodzinnej harmonii (Rz 14,13-23: 13Nie osądzajmy się nawzajem, ale raczej zwróćcie uwagę na to, by nie dawać bratu powodu do potknięcia się lub upadku.14Wiem bowiem i jestem przekonany w Panu Jezusie, że nic samo z siebie nie jest nieczyste, ale staje się nieczyste tylko dla kogoś, kto je za takie uważa.15Jeśli więc twój brat z powodu pokarmu doznaje rozterki, nie postępujesz zgodnie z miłością. Spożywaniem pokarmu nie przyczyniaj się do zguby tego, za którego umarł Chrystus.16Wasz skarb niech nie będzie lekceważony.17Bo królestwo Boże to nie jedzenie i picie, ale sprawiedliwość, pokój i łaska w Duchu Świętym. 18Kto tak służy Chrystusowi, jest miły Bogu i ma uznanie u ludzi.19Starajmy się więc o to, co przynosi pokój i co służy wzajemnemu zbudowaniu.20Nie niszcz dzieła Bożego z powodu pokarmu. Chociaż każdy pokarm jest czysty, staje się czymś złym, gdy człowiek, spożywając go, powoduje czyjś upadek.21Lepiej nie jedz mięsa i nie pij wina, ani czegokolwiek innego, jeśli przez to stałbyś się przyczyną upadku swego brata.22Wiarę, którą masz, zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy człowiek, który osądzając, nie wydaje na siebie wyroku.23Ten jednak, kto jedząc, ma wątpliwości, sam siebie potępia, ponieważ nie postępuje zgodnie z przekonaniem wiary. Wszystko, co nie pochodzi z przekonania wiary, jest grzechem.)
  2. Dzisiejszy fragment rozważymy w całości (Rz 12,1-12).
  3. Paweł zachęca mocnych, by przygarniali życzliwie tych, którzy są słabi w wierze i włączyli ich w krąg pełnej rodzinnej jedności. Nawet jeśli ktoś jest słaby w wierze, pozostaje „bratem” w Chrystusie (Rz 14,10.13.15.21). Ponieważ wspólnotę chrześcijańską w Rzymie tworzyła sieć Kościołów domowych (16,1-16), Paweł zachęca mocnych w wierze, by jako pierwsi okazali gościnność słabym. Zachęca ich, by zaprosili osoby słabe w wierze do uczestnictwa w nabożeństwach i do innych form współuczestnictwa, takich jak wspólne posiłki. We wzajemnych kontaktach Kościołów domowych w Rzymie niektóre niechętnie otwierały się na członków innych Kościołów. Osoby „słabe w wierze” to osoby o „niedojrzałej wierze”. Trzeba powiedzieć, że takie osoby wierzą w Jezusa jako Mesjasza i poznały Jego zbawienie (Rz 1,16), jednak najwyraźniej nie zaakceptowały jeszcze wszystkich konsekwencji wolności chrześcijańskiej w odniesieniu do żydowskich praktyk rytualnych. Muszą zatem wzmocnić się w wierze. Paweł doprecyzowuje swój apel, dodając, że mocni muszą otworzyć się na słabych bez spierania się o poglądy. Chce złagodzić, a nie zwiększyć napięcia między chrześcijanami w Rzymie. Spotkania z innymi i przebywanie razem powinny być czasem jedności, a nie rozdźwięku. Nie da się tego osiągnąć, jeśli gościnność będzie prowadzić do sporów z powodu różnic w pojmowaniu niektórych spraw. Chrześcijanin mocny w wierze jest zdania, że można jeść wszystko. W jego przekonaniu w zwyczajnych, codziennych posiłkach nie ma żadnych zabronionych składników diety. Jednak słaby chrześcijanin trzyma się innych standardów i z powodów religijnych jada tylko jarzyny. Ani judaizm biblijny, ani postbiblijny nie opowiadał się za wegetarianizmem i dlatego rodzi się pytanie, dlaczego słabi w wierze nie jadali mięsa. Możliwe, że trudno było w Rzymie o mięso koszerne i dlatego uznawali, że najbezpieczniejsze będą posiłki bezmięsne. Niewykluczone, że rzymscy rzeźnicy nie byli dostatecznie godni zaufania, gdy szło o przygotowanie mięsa zgodnie z wymogami koszerności, przez co wierni mogli nieopatrznie spożywać krew i łamać w ten sposób jedno z przykazań Tory (Rdz 9,4; Kpł 17,10-12).

Koszerność (z hebr.– dosł. „właściwy”) – pojęcie odnoszące się do reguł obowiązujących w prawie żydowskim, określających rodzaje produktów dozwolonych do spożywania (pokarmy, napoje i leki) oraz warunki, w jakich powinny być produkowane oraz spożywane.

Niekiedy pojęcie koszerności rozciągnięte bywa także poza produkty spożywcze i wówczas oznacza spełnienie określonych wymogów religijnych także w odniesieniu do innych produktów i przedmiotów; np. teksty liturgiczne są koszerne jedynie wówczas, gdy nie ma w nich tzw. kleksów.

Zasady koszerności wywodzą się z Tory (Pięcioksięgu Mojżeszowego), zostały uściślone w Torze ustnej (Miszna i Talmud) Są one ściśle przestrzegane przez ortodoksyjnych żydów. Nadzór nad przestrzeganiem koszerności w produkcji żywności jest zadaniem rabinów, którzy jednak często różnią się w interpretacjach albo nawet wydają rozbieżne orzeczenia.

Ponadto w imperium rzymskim sprzedawane na targu mięso składano wcześniej w ofierze bogom, co rodziło obawę, że jego spożywanie jest formą bałwochwalstwa. Niezależnie od tego, jakimi motywami kierowały się osoby rezygnujące z mięsa, celem Pawła nie jest przygotowywanie dla adresatów jadłospisu dopuszczalnych potraw. Chodzi mu o rozwiązanie znacznie poważniejszego problemu polegającego na tym, że chrześcijanie przestają postępować „zgodnie z miłością” (Rz 14,15) i osądzają współbraci w wierze (Rz 14,4.10.13). Zwracając się do mocnych, Paweł podkreśla, że ten, kto jada [wszystko], niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada. Takie słowa Pawła wskazują, że mocni w wierze traktowali z wyższością i pogardą słabych. Następnie, zwracając się do słabych, Paweł nakazuje, by słaby nie potępiał tego, który je. Niechęć do rezygnacji ze zwyczajów żywieniowych judaizmu głęboko zakorzenionych w przeszłości religijnej Izraela to jedno. Otwarta krytyka mocnych w wierze i twierdzenie, że to dowód na to, iż nie dość żarliwie służą Bogu, to zupełnie coś innego. W swoim apelu skierowanym do każdej ze stron Paweł odwołuje się do działania Boga. Skoro łaskawie przygarnął zarówno mocnych, jak i słabych i włączył ich do mesjańskiej wspólnoty, to jako jej członkowie, powinni uczynić podobnie; naśladując Boga miłosierdzia i miłości, muszą przygarnąć „siebie nawzajem” (Rz 15,7), aby się pojednać i pozostawać we wspólnocie.

  1. W wersecie 4. Paweł wraca do dobrze nam znanego sposobu argumentacji w formie dialogu z wyimaginowanym rozmówcą. W otwierającym ten dialog pytaniu słychać oskarżający ton: Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? W świecie starożytnym słudzy z tego samego domu byli sobie równi i za swoje postępowanie odpowiadali wyłącznie przed panem domu. I dlatego w ostatecznym rachunku liczy się tylko aprobata lub dezaprobata czyjegoś postępowania wyrażona przez pana. Gdy w wyniku oceny postępowania ze strony pana okaże się, że sługa stoi, otrzyma pochwałę; kiedy upada, otrzyma naganę i zostanie prawdopodobnie ukarany. Nauka płynąca z tego zarówno dla słabych, jak i dla mocnych w wierze jest jasna: sługa nie ma żadnej władzy, by osądzać innego sługę. Tylko Pan ma taką władzę. Paweł wyraża pewność, że zarówno słabi, jak i mocni w wierze nie przewrócą się, ponieważ Pan ma moc utrzymać ich na nogach, gdy przyjdzie pora oceny ich postępowania. Ta nadzieja Pawła bierze się stąd, że jest świadom, iż obie strony pragną z wdzięcznością służyć Panu (Rz 14,6). Widzimy tu, przynajmniej pośrednio, nawiązanie do powszechnego zmartwychwstania zmarłych, gdyż greckie „zmartwychwstać” to „powstać”. I dlatego możemy powiedzieć, że słowa Pawła, iż sługa się ostoi, przywołują to dotyczące przyszłości oczekiwanie.
  2. Paweł podejmuje też drugą, dzielącą adresatów kwestię. Słaby w wierze czyni różnicę między poszczególnymi dniami, natomiast mocny w wierze uważa wszystkie za równe. Podobnie jak wcześniej, mamy tu przedstawienie wynikającej z tradycji judaizmu przyczyny podziału. Nie wchodząc w szczegóły, Paweł daje do zrozumienia, że słabi trzymają się żydowskiego kalendarza liturgicznego, zgodnie z którym szabat jest dniem odpoczynku i oddawania chwały i czci Bogu, podobnie jak rytm roku wyznaczają w judaizmie święta upamiętniające wspaniałe wydarzenia historii zbawienia (Kpł 23,1-44). Osoby mocne w wierze traktują wszystkie dni bez różnicy, co oznacza, że nie trzymają się kalendarza świąt zapisanych w Torze. Ktoś mógłby oczekiwać, że w tym miejscu Paweł podejmie kwestię świąt, ale podobnie jak w wersetach 2-3 rozdziału czternastego interesuje go przede wszystkim przywrócenie harmonii we wspólnocie, a nie praktyki rytualne. Niech się każdy trzyma swego przekonania – pisze. Najważniejsze, by adresaci nie robili niczego, co budzi ich wątpliwości, „wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem” (Rz 14,23). Niemniej, Paweł jest przekonany, że obie strony sporu mają na względzie to samo. Jeśli słaby brat przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla Pana. Podobnie jeśli nie jada mięsa – nie jada ze względu na Pana i przez to również dzięki składa Bogu za to, że może Mu w ten sposób służyć. Dla Pawła nie różni się to od tego, że mocny w wierze, kto jada wszystko, też czyni tak dla Pana. Pochwala działanie jednych i drugich, ponieważ i jednych, i drugich ożywia to samo religijne pragnienie.
  3. Paweł przedstawia spór adresatów we właściwej perspektywie. Ewangelia nakazuje, by nikt nie żył dla siebie i nikt nie umierał dla siebie. Życie w Panu każe nam wyjść poza ciasny horyzont własnych pragnień i trosk. Paweł już wcześniej wspominał obcowanie świętych, mówiąc, że wszyscy chrześcijanie stanowiący ciało Chrystusa są „nawzajem dla siebie członkami” (Rz 12,5). Teraz wyciąga wnioski z tego nauczania i mówi nam, że obowiązkiem chrześcijan jest wzajemna służba i działanie w jak najlepszym interesie braci i sióstr. Co więcej, naszym zadaniem jako uczniów jest życie dla Pana i umieranie dla Pana. Niezależnie od tego, na jakim etapie naszej pielgrzymiej drogi się znajdujemy, niezależnie od tego, czy żyjemy, czy umieramy należymy do Pana. Dlatego Paweł zachęca wierzących, by byli sługami posłusznymi woli Pana, a nie sługami samych siebie. Następnie Paweł wyjaśnia, dlaczego należymy do Pana: Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. Jego upokorzenie na krzyżu było wstępem do Jego wywyższenia jako wcielonego Pana wszystkich rzeczy (Flp 2,6-11). Dlatego w innym miejscu Paweł stwierdza, że Chrystus umarł za wszystkich „po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał” (2 Kor 5,15). Ponadto ostatecznym punktem odniesienia moralności chrześcijańskiej jest postępowanie Chrystusa. To antycypacja argumentacji Pawła w rozdziale piętnastym, gdzie dowodzi, że skoro Jezus nie żył i nie umarł, szukając „tego, co było dogodne dla Niego” (Rz 15,3), także i wierzący w Niego winni zachęceni tym przykładem żyć bezinteresownie w tym świecie i nie szukać tego, co dla nich dogodne (RZ 15,1).
  4. Paweł przypomina adresatom o sądzie ostatecznym, by skłonić zarówno słabych, jak i mocnych do tego, by pamiętając o ostatecznym wyroku Bożym, odłożyli na bok dzielące ich różnice. Gdyż z perspektywy dnia ostatniego, kwestia tych albo innych pokarmów lub tych albo innych dni przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Daleko ważniejsze jest niebezpieczeństwo, na jakie wystawiają się chrześcijanie osądzający jeden drugiego. Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Te pytania – pierwsze kierowane do słabych, a drugie do mocnych w wierze – to echo słów z wersetu 3., zakazujących osądzania współbraci i pogardzania nimi. Każdy wierzący powinien powstrzymać się od krytykowania współbraci i patrzenia na nich z góry. Paweł trzeźwo przypomina, że wszyscy staniemy przed trybunałem Boga. Każdy zostanie przez Niego bezstronnie osądzony i usłyszy wyrok: nagrodę w postaci „chwały, czci i nieśmiertelności” (Rz 2,7) lub karę, którą będą „gniew i oburzenie” ostatecznego potępienia (Rz 2,8). Poważna refleksja nad tym czekającym nas w przyszłości wydarzeniem może natchnąć nas mądrością w naszych teraźniejszych roztrząsaniach moralnych. Sąd, o którym pisze Paweł, został przepowiedziany w Piśmie i dlatego posługuje się on w tym miejscu standardową formułą napisane jest bowiem, po której następuje cytat z Księgi Izajasza. Pierwsze słowa proroctwa – Na moje życie – mówi Pan -wskazują zawsze w Starym Testamencie na to, że Bóg osobiście składa przysięgę (zob. Iz 49,18). Reszta cytatu podana jest za Księgą Izajasza 45,23, gdzie Pan przysięga, że przede Mną zegnie się wszelkie kolano, a każdy język wielbić będzie Boga. Ten cytat ukazuje nam dzień sądu, gdy Bóg Izraela objawi się jako Bóg wszystkich narodów. Tego dnia, który zadecyduje o wszystkim, każdy odda w pokłonie cześć Boskiemu Sędziemu i uzna Jego majestat. Nieprawi dyszący z gniewu przeciw Panu zostaną „zawstydzeni”, natomiast wybrani z Izraela uzyskają swe „prawo” i dostąpią „chwały” (Iz 45,24-25). To wszystko jest oczywiste. Jednak Paweł wykonuje w tym miejscu zaskakujący ruch, który mówi nam bardzo dużo o tym, jak pojmuje Jezusa. Przypomnijmy sobie, jak w wersetach 3-9 nazwał Ojca „Bogiem”, a Jezusa „Panem”. Teraz powołuje się na proroctwo Izajasza rozróżniające między „Panem”, który mówi w pierwszej osobie, a „Bogiem”, o którym tekst mówi w trzeciej osobie. Pod wpływem łaski Bożej Paweł słyszy w proroctwie głos Chrystusa. Widzi w nim Mesjasza, który w imieniu Boga odbywa powszechny sąd nad światem.
  5. Wierni muszą pamiętać, że każdy z nas o sobie samym zda sprawę przed trybunałem Boga. Powinni się zatem dobrze zastanowić, nim zaczną potępiać siostry i braci w wierze.

 

 

Psalm (Ps 27 (26), 1bcde. 4. 13-14 (R.: por. 13))

W krainie życia ujrzę dobroć Boga

Pan moim światłem i zbawieniem moim, *
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia, *
przed kim miałbym czuć trwogę?

W krainie życia ujrzę dobroć Boga

O jedno tylko Pana proszę i o to zabiegam, †
żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu *
po wszystkie dni mego życia,
abym kosztował słodyczy Pana, *
stale się radował Jego świątynią.

W krainie życia ujrzę dobroć Boga

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana *
w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny, *
nabierz odwagi i oczekuj Pana.

W krainie życia ujrzę dobroć Boga

Komentarz

Cały Psalm 27. zawiera w sobie wyznanie ufności psalmisty oraz jego prośbę – lamentację. Jest on mocno przekonany, że zostanie wysłuchany przez Boga (Jk 1,6). Chroni się on u Boga przed wrogami, gdyż zaznał już ocalenia z jego ręki. Chrześcijanin łatwiej pojmuje, że ufność staje się wiarą, ta zaś przechodzi w kontemplację Boga, który zasiada w świątyni nie ręką uczynionej (Hbr 9,11). Bóg, który kocha człowieka wierniej niż naturalni rodzice, jest schronieniem w chwili zagrożenia. Dlatego psalmista zachęca do wytrwałego oczekiwania na interwencję Pana, na doświadczenie Jego zbawczej obecności.

 

 

Aklamacja (Mt 11, 28)

Alleluja, alleluja, alleluja

Przyjdźcie do Mnie wszyscy,
którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Alleluja, alleluja, alleluja

 

 

Ewangelia (Łk 15, 1-10)

Przypowieści o zagubionej owcy i zagubionej drachmie

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

1Schodzili się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.2Faryzeusze jednak i nauczyciele Pisma szemrali: „On przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.3Opowiedział im wtedy tę przypowieść:4„Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie szuka tej zaginionej, aż ją znajdzie?5A kiedy ją znajdzie, bierze ją z radością na ramiona.6Po powrocie do domu, zwołuje przyjaciół i sąsiadów i mówi im: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłem moją zaginioną owcę».7Mówię wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.

8Albo gdy jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czy nie zapala lampy, nie zamiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie?9A kiedy ją znajdzie, zwołuje przyjaciółki i sąsiadki i mówi: «Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam».10Mówię wam: Taka sama jest radość wśród aniołówBożych z jednego grzesznika, który się nawraca”.

Komentarz

O księdze:

  1. Najstarsze świadectwa chrześcijańskie stwierdzają, że autorem trzeciej Ewangelii oraz Dziejów Apostolskich jest Łukasz, lekarz i towarzysz Pawła, pochodzący z Antiochii Syryjskiej. O Łukaszu można też powiedzieć, że był historykiem i teologiem.
  2. Ewangelia według św. Łukasza jest dedykowana Teofilowi (Łk 1,3). Wymienienie go w tytule nie oznacza, że jest on jedynym, do którego skierowane jest to dzieło. Łukasz w osobie Teofila adresuje swoje dzieło do ludzi wywodzących się z kręgu kultury greckiej, którzy przyjęli chrześcijaństwo.
  3. Istotnym celem dzieła Łukasza (Ewangelii i Dziejów Apostolskich) było przygotowanie chrześcijan do podjęcia misji ewangelizacyjnej wśród narodów. Stwierdza się wręcz, że Łukasz napisał tzw. Ewangelię ewangelizatora. Kościół przestawał być małą grupą ludzi, którzy wzajemnie się znają, i przeradzał się w społeczność bardzo zróżnicowaną, wymagającą od jej członków uniwersalizmu i wielkiej otwartości na wszystkie ludy.
  4. Ewangelia według św. Łukasza powstała ona po roku 70 po Chr., czyli po zburzeniu Jerozolimy przez Rzymian.
  5. Wszyscy zgodnie przyjmują, że Ewangelia według św. Łukasza i Dzieje Apostolskie stanowią dwie części jednego dzieła, którego prologiem jest Łk 1,1-4. Łukasz, pisząc Ewangelię, musiał myśleć już o drugiej części. Potwierdzają to zabiegi literackie i ciągłość głównych tematów teologicznych, obecnych w obu tych księgach. Redagując Ewangelię, korzystał z kilku źródeł. Wiele tekstów przejął z materiału zgromadzonego w starszej Ewangelii według św. Marka. Łukasz w swojej Ewangelii zamieścił prolog (Łk 1,1-4), tradycję dotyczącą dzieciństwa Jezusa (Łk 1,5 – 2,52), opisy ukazujące Bóstwo Jezusa (Łk 24,13-53). Szerzej niż Marek opisał działalność Jezusa w Galilei (Łk 6,20 – 8,3) oraz Jego podróż do Jerozolimy (Łk 9,51 – 18,14). Szczególną rolę w kompozycji Ewangelii odgrywa Jerozolima. W tym mieście dokonują się najważniejsze wydarzenia z ziemskiego życia Jezusa. Przygotowanie uczniów dokonuje się w drodze do Jerozolimy. W Jerozolimie – a nie jak u pozostałych ewangelistów w Galilei – zmartwychwstały Chrystus spotyka się ze swoimi uczniami. Ewangelia ma być głoszona, począwszy od Jerozolimy (Łk 24,47), i z tego miejsca Kościół będzie się rozszerzał, aż obejmie swoim zasięgiem cały świat.
  6. Charakterystyczną część Ewangelii według św. Łukasza stanowią przypowieści: o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10,30-37); o bogatym rolniku (Łk 12,16-21); o miłosiernym Ojcu (Łk 15,11-32); o nieuczciwym zarządcy (Łk 16,1-8); o bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19-31); o faryzeuszu i celniku (Łk 18,10-14). Tylko Łukasz opisuje sceny przedstawiające miłość Jezusa do grzeszników, np. nawrócona grzesznica (Łk 7,36-50); Zacheusz (Łk 19,2-10). Odnotowuje też cuda, których nie ma w pozostałych Ewangeliach: wskrzeszenie młodzieńca z Nain (Łk 7,11-17); uzdrowienie kobiety chorej na artretyzm (Łk 13,10-17); uzdrowienie chorego na puchlinę wodną (Łk 14,1-6) oraz oczyszczenie dziesięciu trędowatych (Łk 17,11-19).
  7. Ewangelię według św. Łukasza cechuje atmosfera modlitwy, radości, pokoju, chwały Bożej, łagodności i dobroci. Autor posiada głębokie wyczucie psychiki i wspaniale kreśli portrety swoich bohaterów, zwłaszcza Jezusa. Jest również, bardziej niż inni ewangeliści, wrażliwy na rolę i misję kobiet. Wskazuje, że kobiety na równi z mężczyznami są zobowiązane do przyjęcia Ewangelii i odpowiedzialne za jej głoszenie. Łukasz stara się także dać odpowiedź na pytanie: Jaki jest cel i sens istnienia chrześcijaństwa w świecie? W swoim dziele ukazuje on, że historia Jezusa i dzieje Kościoła, który założył, są wypełnieniem starotestamentowych obietnic danych przez Boga. Historia Jezusa i w konsekwencji historia Kościoła stanowią ostatni etap historii zbawienia. Epoka ta zakończy się powtórnym przyjściem Chrystusa i dokonaniem sądu nad światem. Czas Kościoła zawarty pomiędzy pierwszym i drugim przyjściem Jezusa na ziemię jest czasem ostatecznym. Nie jest to tylko epoka, w której pielęgnuje się pamięć o Jezusie. Zmartwychwstały Chrystus cały czas działa w swoim Kościele i poprzez swój Kościół. Jezus przemierza wraz z Kościołem drogę, która prowadzi do ostatecznego spotkania z Bogiem.
  8. Świadectwa zawarte w Ewangelii jednoznacznie wskazują, że Jezus jest jedynym Zbawicielem świata. W Starym Testamencie tytuł „Zbawca” odnoszony był do Boga i wyrażał dwa aspekty: wybawienie od zła oraz obdarowywanie dobrodziejstwami. W świetle Ewangelii według św. Łukasza Jezus w całej swojej działalności zmierza do uwolnienia człowieka od zła, od grzechów i nieszczęść oraz obdarza go darami Bożymi. Czas działalności Jezusa jest więc czasem zbawienia. Jego Ewangelia jest słowem, które zbawia. Dlatego orędzie o zbawieniu i odpuszczaniu grzechów w imię Jezusa ma być głoszone wszystkim narodom (Łk 24,47).
  9. Szczególną uwagę Łukasz przywiązuje do ukazania roli modlitwy w życiu Jezusa, a także rodzącego się Kościoła. Wszystkie istotne wydarzenia z życia Jezusa poprzedzone są modlitwą. Jezus, modląc się, daje ludziom przykład, w jaki sposób mogą trwać w nieustannej łączności z Bogiem Ojcem. Modlitwa jest też ukazana jako niezawodny środek przeciwko pokusom, przeciwnościom, zniechęceniu, zagubieniu.
  10. Ewangelia według św. Łukasza jest swego rodzaju podręcznikiem, który ma przygotować chrześcijan do dzieła ewangelizacji. Przekazuje słowa i czyny Jezusa w taki sposób, by ewangelizujący mógł być skutecznym świadkiem Chrystusa. Wzorem jest Jezus, który jako „pierwszy ewangelizator” nie tylko sam głosił Ewangelię (Łk 4,16-21), ale stopniowo przygotowywał do tego dzieła swoich uczniów.

O czytaniu:

  1. W świetle wstępu do wszystkich trzech przypowieści (Łk 15, 1-2: 1Schodzili się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać.2Faryzeusze jednak i nauczyciele Pisma szemrali: „On przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.) oraz teologicznego zastosowania tej pierwszej (7Mówię wam: Większa będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.) można stwierdzić, że pasterz jest symbolem Boga, zagubiona owca jest metaforą grzesznika, zaś pozostałe owce – obrazem sprawiedliwych; szukanie zagubionego zwierzęcia wyobraża Boże poszukiwanie zagubionego człowieka, zaś odnalezienie go jest obrazem powrotu grzesznika do grona sprawiedliwych. Wreszcie wszystkie te elementy mają na celu uzasadnić postępowanie Jezusa, który przez całą swą działalność chętnie spotyka się z grzesznikami. Bóg bowiem stworzył człowieka po to, by go uczynić szczęśliwym, a gdy ten przez grzech odwrócił się od Niego, przez całe dzieje ludzkości Bóg czyni wszystko, aby ten cel stworzenia został osiągnięty. Z przypowieści o pasterzu i zagubionej owcy w żadnym wypadku nie należy wyprowadzać wniosku, że liczba grzeszników ma się do liczby sprawiedliwych, czyli ludzi bez grzechu, jak 1 do 99. W gruncie rzeczy bowiem w oczach Bożych nie ma nikogo, kto byłby absolutnie bez grzechu, co tak mocno podkreśla Ps 14, 3. Prawdę tę usiłuje przekazać także Jezus, gdy w Łk 18, 9-14 krytykuje postawę faryzeusza, który uważa, że w całym swym postępowaniu jest prawy i nawet nie potrzebuje prosić Boga o przebaczenie (9Tym natomiast, którzy byli przekonani o swej sprawiedliwości, a innymi gardzili, powiedział taką przypowieść:10„Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić: jeden był faryzeuszem, a drugi celnikiem.11Faryzeusz skupiony na sobie tak się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak ten celnik.12Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam».13Celnik natomiast stał z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, ale bił się w piersi, mówiąc: «Boże, bądź miłosierny dla mnie, grzesznego».14Mówię wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Bo każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony; a kto się uniża, będzie wywyższony”.). Nie ma zatem najmniejszego sensu zastanawiać się, dlaczego Bóg nie cieszy się z prawości sprawiedliwych, ponieważ w rzeczywistości każdy w jakimś momencie swego życia stał się lub może się stać ową zagubioną owcą i każdego Bóg traktuje z taką samą troską jak pasterz zabłąkaną owieczkę lub matka swe chore dziecko.
  2. Przypowieść prowadzi również do wniosku, że inicjatywa odnalezienia grzesznika należy do Boga. W procesie jego nawrócenia ważne jest, że sam Bóg, jak dobry pasterz, wychodzi na poszukiwanie zguby, aby ją z manowców z powrotem sprowadzić do wspólnoty sprawiedliwych. W obrazie tym można dostrzec aluzję do Ez 34, 16, gdzie Bóg sam siebie ukazuje jako troskliwego pasterza, który szuka zagubionych owiec i sprowadza je z powrotem do swego stada. Ten tekst proroka Ezechiela po raz drugi dochodzi do głosu w 19, 10, gdzie Jezus oświadcza, że właśnie On, działając w imieniu Boga, ma za zadanie odnaleźć i zbawić to, co zginęło. Nie oznacza jednak, że grzesznik ze swej strony nie ma żadnego zadania do spełnienia. We wprowadzeniu do przypowieści Łukasz pisze, że celnicy i grzesznicy przychodzili Jezusa, aby Go słuchać. W ich życiu zatem już dokonał się wyraźny przełom, widoczzny w ich otwarciu się na słowo Boże. Podobnie każdy człowiek, aby powrócić łono wspólnoty, musi przede wszystkim pozwolić się odnaleźć, musi uznać swój zagubienia i przyjąć zaproponowaną mu przez Boga pomoc.
  3. Występujący na końcu motyw radości pasterza jest – zgodnie ze słowami Jezusa – obrazem radości samego Boga z nawrócenia grzesznika. Jednakże przywołuje on też na pamięć zdanie z Łk 1, 58, w którym ewangelista pisze, że gdy sąsiedzi i krewni Elżbiety usłyszeli o narodzeniu się jej dziecka, razem z nią cieszyli się, że Bóg okazał jej tak wielkie miłosierdzie. W obu tych scenach Łukasz pragnie przekazać prawdę, że również ludzie powinni cieszyć się ze zbawczego działania Boga. Co więcej, radość z powodu doznanej łaski nie może pozostać doświadczeniem tylko jednej osoby, ale powinna udzielać się wszystkim świadkom wydarzenia. Albowiem podobnie jak wszyscy wierzący powinni się czuć odpowiedzialni za zbawienie swego bliźniego, tak też wszyscy są zaproszeni do radowania się z nawrócenia i wejścia na drogę zbawienia tego, kto do tej pory błądził lub nawet uciekał od Boga.
  4. W przeciwieństwie do pierwszej przypowieści, w drugiej trudno jest doszukiwać się rysów alegorycznych. Dla słuchacza żydowskiego było nawet nie do pomyślenia, aby kobieta symbolizowała Boga, a pieniądz był obrazem osoby. Przypowieść ta zatem, zgodnie ze swą naturą, jest wyłącznie porównaniem dwóch rzeczywistości i na tej płaszczyźnie zawiera bardzo głębokie przesłanie. Pozwala zrozumieć, że w oczach Bożych każdy człowiek przedstawia sobą wielką wartość i gdy się zagubi, Bóg szuka go tak, jakby dla Niego był kimś jedynym i niezastąpionym. Wprawdzie rabini na podstawie wielu tekstów Starego Testamentu sławili miłosierdzie Boga, który przebacza grzesznikowi jego winę (zob. np. Ps 32, 5; 78, 38; 103, 3-4), ale w ich nauczaniu Bóg czekał na niego, aż ten postem i wieloma uczynkami pokutnymi zmaże swój występek. Tymczasem Jezus po raz drugi podkreśla, że Bóg stawia pierwszy krok w kierunku człowieka i na różne sposoby usiłuje sprowadzić go na drogę powrotną do królestwa Bożego. Jest On tak bardzo zaangażowany w zbawienie człowieka, że gdy Jego wysiłek osiąga skutek, cała wspólnota świętych w niebie doświadcza Jego radości.