10 października 2021 r.

XXVIII ZWYKŁA W CIĄGU ROKU

 

1.czytanie (Mdr 7, 7-11)

Mądrość to skarb najcenniejszy

Czytanie z Księgi Mądrości

Modliłem się i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł mi z pomocą duch Mądrości. Oceniłem ją wyżej nad berła i trony i w zestawieniu z nią za nic uznałem bogactwa. Nie zrównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej będzie poczytane za błoto.

Umiłowałem ją nad zdrowie i piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo blask jej nie ustaje. A przybyły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej ręku.

Komentarz

O Księdze:

  1. Żydzi, a za nimi protestanci, nie zaliczyli Księgi Mądrości do kanonu ksiąg natchnionych przez Boga. Księga Mądrości została napisana po grecku. Powstała w środowisku diaspory (diaspora – Żydzi rozporoszeni, mieszkający w innych krajach, będąc w mniejszości wobec miejscowej ludności), w którym żydowski monoteizm (wiara w jednego Boga) spotykał się z greckim politeizmem (wielobóstwo), a myśl hebrajska z grecką. Grecki tytuł Mądrość Salomona mógłby wskazywać, że dzieło zostało napisane przez słynącego z wielkiej mądrości króla Salomona, jednakże już w epoce ojców Kościoła zakwestionowano jego autorstwo (Ojcowie Kościoła – pisarze i teologowie we wczesnym chrześcijaństwie, w epoce bezpośrednio po czasach apostolskich, aż do czasów średniowiecza. Pierwszymi ojcami Kościoła byli Ojcowie Apostolscy (to najstarsze pokolenie pisarzy chrześcijańskich. Tworzyli bezpośrednio po czasach apostolskich – przełom I i II wieku, pierwsza połowa II wieku – i powoływali się na autorytet apostołów Chrystusa, zwłaszcza na św. Jana, który żył najdłużej, lub ich bezpośrednich uczniów.). Okres Ojców Kościoła trwał aż do VIII wieku. Dział teologii zajmujący się ich nauczaniem, nazywa się patrystyką.) Dziś powszechnie przyjmuje się, że Księga Mądrości powstała mniej więcej w połowie I w. przed Chr. Autor, zhellenizowany Żyd, zgodnie ze starożytną metodą literacką, zwaną pseudoepigrafią (pseudoepigraf – dzieło literackie przypisywane określonej osobie, choć napisane przez kogoś zupełnie innego), podszywa się pod Salomona (Mdr 7 – 9), króla słynącego z mądrości. Z szacunkiem odnosi się do religii żydowskiej i troszczy się o jej losy, miłuje naród izraelski, żywi cześć dla patriarchów, gardzi kultem bożków i jest przekonany o wyjątkowym posłannictwie Izraela, polegającym na wezwaniu do głoszenia prawa Bożego w całym świecie (Mdr 18,4). Anonimowy autor dobrze orientuje się również we współczesnej mu greckiej problematyce filozoficznej (Mdr 13,1-9), zna i wykorzystuje formy piśmiennictwa pogańskiego oraz dorobek filozofów przyrody.
  2. Księga Mądrości jest dziełem poetyckim. Podobnie jak psalmiści i prorocy, odczytuje na nowo dawną historię Izraela, zwłaszcza Wyjście z niewoli egipskiej i dzieje patriarchów. Z przeszłości czerpie wskazówki dla życia każdego prawego człowieka i wychwala postępowanie zgodne z mądrością, które sprowadza się do zachowywania przykazań Boga.
  3. Autor akcentuje postawy wynikające z wiary i przeciwstawia je szerzącemu się wówczas pogańskiemu modelowi życia, nastawionemu na konsumpcję i wygodnictwo. Odwołuje się przy tym do własnej wizji dziejów, zawartej w dwóch syntezach historii. W pierwszej (Mdr 10,1-14) pokazuje zbawienne skutki przyjęcia mądrości Bożej, czyli kierowania się w życiu wiarą, przywołując losy protoplastów ludzkości oraz Izraela. Ta zbawcza moc wiary silnie kontrastuje z karą, jaka spotkała ludzi, którzy pogardzili Bożym darem. Druga synteza (Mdr 10,15 – 11,14 i 16,1 – 19,22) koncentruje się na Bożej pedagogii, nazwanej tu wyraźnie na sposób grecki opatrznością.
  4. Widać wyraźną tendencję do szukania punktów stycznych ze światem pogańskim. Autor natchniony pragnie przede wszystkim uczynić zrozumiałą dla każdego prawdę o Bogu Stwórcy wszechświata, gdyż takie pojęcie było dotąd obce kulturze pogańskiej. W tym celu nawet wynajduje zupełnie nowe terminy (Stwórca początku, Stwórca piękna), które pozwalały mu przemówić do wyobraźni adresatów. Konsekwentnie natomiast unika charakterystycznych dla Biblii hebrajskiej określeń Boga o charakterze antropomorficznym, rażących dla dość wysublimowanego sposobu myślenia filozoficznego, jaki obowiązywał w tamtym czasie. Wprowadza obce mentalności semickiej rozumowanie przyczynowo-skutkowe, kiedy na przykład wskazując na piękno i harmonię istniejące w kosmosie, wnioskuje o ich przyczynie (Mdr 13,1nn). Korzystając z argumentacji zapożyczonej od myślicieli pogańskich, stara się wykazać, że obserwacja świata widzialnego powinna prowadzić do poznania jego Stwórcy. Nie przemilcza jednak faktu, że głoszenie i wyznawanie wiary w jedynego Boga jest życiowym powołaniem Izraelitów, którym dał On niegasnące światło Prawa (Mdr 18,4).

O czytaniu:

  1. Duch Mądrości pojawiający się w dzisiejszym czytaniu pojawia się w mesjańskiej zapowiedzi głoszonej przez Izajasza jako wyrażenie duch Boży. Oznacza więc obdarowanie łaską przez samego Boga. Z tej łaski płyną wszystkie wymienione przez proroka cnoty: mądrość, rozum, rada, męstwo, znajomość Boga i bojaźń Boża (Iz 11, 2). Tak więc użyte tutaj przez autora określenie wskazuje na Boże działanie i na duchowy charakter daru Pańskiego, i jest opozycją do dóbr czysto doczesnych, z którymi mądrość będzie zestawiana w następnych wersetach. Sytuacja tutaj zarysowana, a chodzi tu o spełnienie prośby, jest nawiązaniem do epizodu z biografii Salomona, znanej z kronik (1 Krl 3, 6-9. 12; 5, 9-14). Berła i trony stanowią określenie wysokiej godności króla, ukazane są jako wielka wartość, ceniona przez czytelników. Ale autor uświadamia przez porównanie, że są wartości niewypowiedzianie od niej większe. Bogactwo będące dla starożytnych uosobieniem ziemskiej potęgi, znaczącej pozycji człowieka, tutaj jest niczym w porównaniu z mądrością, z bogactwem duchowym. To motyw powracający w księgach mądrościowych (Prz 3, 14-15; 8, 11; Hi 28, 18-19). Dalej autor wylicza obiegowe atrybuty materialnej zasobności i zrównuje je z równie wyobrażeniami marności. Według biblijnych przekazów, król Salomon posiadał wielkie skarby (Syr 48, 17). Zdrowie i uroda (niejako zewnętrzny dowód owego zdrowia) stanowiły cechy nie tylko wywołujące podziw, ale czyniły władcę godnym zaufania poddanych. Budowały pewność, że jako wódz podoła on trudom obrony państwa przed wrogami, a także spłodzi właściwych dziedziców tronu. Według tradycji, fizyczną doskonałością był obdarzony sam Salomon (Prz 5, 10). Przeciwstawienie światła gasnącego – jasności niegasnącej odczytujemy co najmniej na dwóch poziomach znaczeń. Na jednym z nich traktujemy pierwsze określenie jako dosłowne. Wtedy chodzi o światło fizyczne, które gaśnie – czy to jest płomień, czy jasność słońca i gwiazd. W przeciwieństwie do nich jasność mądrości jest niewyczerpana. Ale można oba określenia światła uznać też za metafory. Wtedy pierwsza z nich oznaczałaby oświecenie intelektualne, które człowiek osiąga wysiłkiem własnego umysłu. Wiadomo, że z czasem traci ono swoją moc – w odróżnieniu od oświecenia nadprzyrodzonego. Warto tu zauważyć, że w tym wersecie walory mądrości są ukazane za pomocą reprezentujących je subtelnych wrażeń estetycznych, i to wizualnych. Widzenie jako osiągnięcie stanu wiedzy -takie ujęcie jest specyficzne dla greckiej wrażliwości. Dlatego też hagiograf kojarzy je z przymiotami wizualnymi, jako pokrewne zdrowiu i urodzie. Z Ksiąg Królewskich wiemy, że chociaż Salomon prosił o mądrość, to Bóg dał mu także innych dóbr ponad miarę, gdyż spodobała Mu się jego modlitwa (1 Kr1 3, 13).
  2. W czasach autora Księgi Mądrości odbywały się filozoficzne dysputy na temat konieczności posiadania zewnętrznych dóbr, aby być szczęśliwym. Jedni podkreślali, że wystarczy sama cnota, zaś inni uważali, że są potrzebne także inne dobra. Mędrzec zajmuje postawę pośrednią: należy zabiegać przede wszystkim o mądrość, wtedy zaś inne dobra w miarę upływu czasu również trafią do tak postępującego człowieka. Co ciekawe, w Piśmie Świętym zawsze dawcą dóbr jest sam Bóg, tutaj dystrybutorką Jego darów jest upersonifikowana mądrość.
  3. Przesłanie teologiczne tego fragmentu jawi się jako bardzo zbieżne ze znaczeniem myśli, które Jezus wypowie w Ewangeliach. Oto podmiot mądrościowej wypowiedzi prosił o mądrość, nie oczekiwał od Boga darów zaspokajających doraźne potrzeby i ambicje. Chrystus Pan zaś zachęcał: „Szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mt 6, 33). W Księdze Mądrości znaczenia pojęć „sprawiedliwość”, „mądrość” i „królowanie Boga” są ze sobą ściśle wzajemnie powiązane – wskazują na łaski spływające na ludzi w wyniku wypełniania przez nich woli Pana, spełniania Jego przykazań, ale też intelektualnego przylgnięcia do Jego nauk. Podmiot wypowiedzi Księgi Mądrości pragnie na własnym przykładzie prze-konać wiernych, że gdy będą Boga o coś prosić, On przychyli się do ich prośby. Tę prawdę potwierdzają także słowa Jezusa (Mt 7, 7). Na tle biblijnego przesłania o dobrach doczesnych poglądy mędrca są bardzo umiarkowane. Wprawdzie ukazuje ich pozorną, przemijającą wspaniałość, ale nie stroni też od tego, by jak wcześniejsi autorzy uznać, że przypadają one człowiekowi także jako skutek umiłowania przez niego dóbr duchowych i nadprzyrodzonych. Być może to przekonanie, specjalnie zaznaczone w tej perykopie, nie wynika z ogólnej wymowy dzieła, a jest specyfiką literackich uwarunkowań tego tylko fragmentu. W takim razie pojawia się głównie po to, by zharmonizować mocno ugruntowany już w tradycji wizerunek wspaniałości postaci Salomona z całością utworu. Lektura perykopy domaga się od każdego z nas uznania pierwszeństwa darów wewnętrznych. Ujmując to lepiej: głosi w innej formie to, co – według Jezusa -powinno być najważniejsze. Wydarzenie ewangelijne z bogatym młodzieńcem (por. Mk 10, 17-30 i par.) jest chrześcijańskim przejęciem przesłania z Mdr 7, 7-12. Jezus, wypowiadając swe wezwanie: „Chodź i naśladuj Mnie”, proponuje uczniowi zbudowanie życia na porzuceniu wszelkich związków z ziemią (por. Flp 3, 8), aby podjąć wraz z Nim działania, czyli „akcję” w taki sposób, jaki proponuje mądrość. To ona sprowadza wszelkie dobra, jakich człowiek może oczekiwać, a które obiecuje sam Chrystus: „stokroć więcej teraz, w tym czasie (…) wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym” (Mk 10, 30). Niezależnie od motywacji takiego nacechowania perykopy nie ulega wątpliwości, że dla mędrca nawet materialne położenie człowieka nie jest – jak u Greków – wynikiem ślepej, ciemnej gry losu, ale stanowi skutek jasnego rozstrzygnięcia, działania nadprzyrodzonej mądrości.

 

 

Psalm (Ps 90 (89), 12-13. 14-15. 16-17 (R.: por. 14a))

Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem

Naucz nas liczyć dni nasze, *
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał? *
Bądź litościwy dla sług Twoich!

Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem

Nasyć nas o świcie swoją łaską, *
abyśmy przez wszystkie dni nasze
mogli się radować i cieszyć.
Daj radość w zamian za dni Twego ucisku, *
za lata, w których zaznaliśmy niedoli.

Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem

Niech sługom Twoim ukaże się Twe dzieło, *
a Twoja chwała nad ich synami.
Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami †
i wspieraj pracę rąk naszych, *
dzieło rąk naszych wspieraj!

Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem

Komentarz

Cały Psalm 89. stanowi długi tekst. Do liturgii wybrano tylko kilkanaście wersetów, ale one charakteryzują atmosferę w całym Psalmie zawartą.

Psalm 89 przeniknięty jest myślą o przymierzu między Bogiem, a królem – pomazańcem z dynastii Dawida. Na początku psalmista przypomina obietnicę daną przez Boga Dawidowi. Jest ona niezmienna, tak, jak trwałe jest dzieło stworzenia. Obietnica jest niezmienna, bo opiera się na zbawczej mocy Boga. To wszystko pobudza wspólnotę Narodu Wybranego do ufności. Dalej autor rozwija treści wyroczni dotykając problemu przymierza z Dawidem i z całym jego rodem. W psalmie ukazana jest egzystencjalna sytuację narodu, w której psalm powstał: królestwo Judy (ze stolicą w Jerozolimie) jest zagrożone, a miasta zburzone. Całość kończy się skargą, ale i pewnością wysłuchania prośby za ród Dawida.

Od czasów przesiedlenia babilońskiego Izraelici odczytywali ten psalm jako zapowiedź Mesjasza. Przyjmując taką interpretację, Kościół starożytny odniósł utwór do Jezusa. Obecnymi w psalmie tytułami określał królewską i boską godność Chrystusa. Dramat i upadek królestwa Judy stał się proroczą zapowiedzią poniżenia Chrystusa na krzyżu a także cierpienia Kościoła.

Słowa psalmu przestrzegają przed niewiernością Przymierzu i przed porzuceniem ewangelicznego radykalizmu, a wskazując.

 

 

2.czytanie (Hbr 4, 12-13)

Skuteczność słowa Bożego

Czytanie z Listu do Hebrajczyków

Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by dla Niego było niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.

Komentarz

O księdze:

  1. List do Hebrajczyków należy do najbardziej tajemniczym pismem Nowego Testamentu. Nieznane jest imię autora, niełatwo podać dokładne okoliczności napisania go, nieznani są bezpośredni odbiorcy pisma. Jednak pomimo niepewności nie umniejsza to wartości Listy do Hebrajczyków. Kościół niemal od początku uważał go za test natchniony i włączył do kanonu Nowego Testamentu.

Kanon (od greckiego słowa oznaczającego „regułę postępowania”) jest to zbiór lub spis ksiąg uznanych za autentyczne i natchnione, jako Pismo Święte. Ustalenie kanonu jest ściśle związane z uznaniem Biblii i jej poszczególnych części za dzieło powstałe z inspiracji samego Boga. Ostateczną swoją formę w Kościele katolickim kanon przyjął na Soborze trydenckim w 1546 roku. Kanon Biblii katolickiej składa się z 73 ksiąg Starego i Nowego Testamentu (w Starym Testamencie – 46; w Nowym Testamencie – 27).

  1. Doniosłość Listu do Hebrajczyków polega głównie na ukazaniu kapłańskiego wymiaru tajemnicy Chrystusa. Jest to jedyne pismo Nowego Testamentu, które wprost odnosi do Chrystusa tytuł najwyższego kapłana. Wyraża w ten sposób istotne powiązanie między wiarą chrześcijańską, a dawnym kultem rytualnym. List, akcentując doskonałą skuteczność jedynej ofiary Jezusa Chrystusa, przedstawia zarazem życie chrześcijan jako składanie codziennych ofiar. Zachęca wiernych, aby zanosili do Boga przez Jezusa Chrystusa ustawiczną ofiarę uchwały przez życie w braterski służbie i miłości. Za przykładem swego Pana, chrześcijanin łączy się z Bogiem w trudzie codzienności, nie rozdzielając kultu czyli pobożności od życia. Ważne jest także pilnowanie wspólnoty wiary, ściślej ścisłej łączności między chrześcijanami. Służy temu wzajemna troska, regularny udział w zgromadzeniach liturgicznych, posłuszeństwo przełożonym. Autor przypomina o znaczeniu liturgii w podwójnym wymiarze: słowa i ofiary. Byłoby złudnym dążyć do Boga bez zjednoczenia z Chrystusem i braćmi. List do Hebrajczyków bardziej niż inne pisma Nowego Testamentu ukazuje wypełnienie obietnic Bożych w Chrystusie. Akcentuje w ten sposób łączność obu testamentów.
  2. Misterium Męki Jezusa Chrystusa, według autora Listu do Hebrajczyków, jest kontynuacją tradycji żydowskiej związanej z ofiarą baranka, który uchronił Izraelitów przed śmiercią pierworodnych w Egipcie przed wyjściem do Ziemi Obiecanej. Jezus zmienił jednak sens ofiary przez swoją śmierć na krzyżu. Dlatego zamiast rytualnego uboju zwierząt mamy osobisty dar życia Chrystusa, w pełnym posłuszeństwie Bogu i solidarności z ludźmi.

O czytaniu:

  1. Pieśń o słowie Bożym. Powyższe dwa wiersze określane były niekiedy jako hymn. W rzeczywistości niewiele mają wspólnego z poetyckimi wymogami hymnów starochrześcijańskich. Jest to raczej uroczysta proza. Obydwa wiersze powiązane są z kontekstem poprzednim. Odnosząc się do wypowiedzi Ps 95, dostarczają refleksji na temat mocy Bożego słowa. Obrazy występujące tutaj nie są nowe. W Mdr 18,14-16 słowo Boże przedstawiane jest jako wojownik trzymający w ręku ostry miecz, aby dokonać sądu nad Egipcjanami. Wczesne chrześcijaństwo także personifikuje słowo Boże i posługuje się przy tym w różny sposób obrazem miecza (Ap 2,12; 19,15). Omawiany fragment dzieli się na dwie części: wiersz 12 opowiada o działaniu Bożego słowa, natomiast wiersz 13 przedstawia sytuację ludzi przed Bogiem wychodzącym do nich ze swoim słowem.
  2. Słowo Boże zarówno to, które rozbrzmiewało na pustyni wobec nieposłusznych Izraelitów, jak i to, które zabrzmi w dniu sądu, jest niepodobne do słowa człowieka. Jest żywe i pełne mocy. Ocenia i określa rzeczywistą sytuację ludzkiego serca, przynosi błogosławieństwo tym, którzy przyjmują je w wierze, wyrok natomiast tym, którzy je lekceważą. To, co autor mówi na temat Bożego słowa, mieści się w nurcie starotestamentalnych wypowiedzi (Mdr 18). Z wyrażeniem: żywe słowo możemy porównać wypowiedź Szczepana o „żywych wyroczniach” otrzymanych przez Mojżesza na Górze Synaj (Dz 7,38), oraz Piotrowy opis „słowa Boga, które żyje i trwa” (1 P 1,23). Słowo jest pełne mocy — śpieszy wypełnić to, do czego zostało posłane. Skuteczną moc słowa opisywał Izajasz (55,11): „słowo, które wychodzi z moich ust, nie wraca do Mnie bezowocnie, dopóki nie wypełni tego, czego pragnę i nie spełni tego, do czego zostało posłane”. Personifikacja słowa nie jest tu tak wyraźna, jak w wypadku Mdr 18,15n. Sformułowanie: przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku wskazuje na duchowy charakter słowa. Nie można stąd czerpać informacji na temat pojęć psychologicznych autora ani rozumieć w sensie Pawiowego rozróżnienia pomiędzy duszą i duchem.
  3. Jesteśmy w stanie ukryć swoje wnętrze wobec bliźnich, możemy też zwodzić samych siebie. Nikt jednak nie uniknie sądu Boga. Wobec Niego wszystko jest jawne i odsłonięte. Tak też wobec Niego samego, nie zaś wobec innych czy wobec sumienia będziemy zobowiązani ostatecznie zdać sprawę.

 

 

Aklamacja (Mt 5, 3)

Alleluja, alleluja, alleluja

Błogosławieni ubodzy w duchu,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Alleluja, alleluja, alleluja

 

 

Ewangelia (Mk 10, 17-30)

Rada dobrowolnego ubóstwa

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?»

Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę».

On Mu odpowiedział: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości».

Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną». Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego».

A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może być zbawiony?»

Jezus popatrzył na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».

Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».

Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym».

Komentarz

O księdze:

  1. Już od II w. tradycja jednogłośnie przypisuje drugą w kanonie Ewangelię Markowi, który jest też nazywany imieniem Jan (Dz 12,12.25). Był on z pochodzenia Żydem. Matka jego miała w Jerozolimie dom, w którym pierwsi chrześcijanie zbierali się na modlitwę (Dz 12,12). Gdy Paweł i Barnaba wyruszyli w pierwszą podróż misyjną, Jan Marek dołączył do nich, potem jednak w Perge opuścił ich i wrócił do Jerozolimy (Dz 13,5.13). Na podstawie 2 Tm 4,11 można wnioskować, że w latach sześćdziesiątych był w Rzymie. Tam, zgodnie ze świadectwem tradycji, współpracował przez jakiś czas z apostołem Piotrem (1P 5,13). W swojej Ewangelii znacznie oparł się na osobistych wspomnieniach Piotra. Święty Justyn uważa nawet Ewangelię Marka za „Pamiętniki Piotra”.
  2. Według starożytnej tradycji, Marek napisał swoją Ewangelię „na prośbę braci w Rzymie”, kierując ją szczególnie do chrześcijan nieżydowskiego pochodzenia. Powstała Ona przed zburzeniem przez Rzymian jerozolimskiej świątyni w 70 r.
  3. Zasługą Marka jest stworzenie nowego gatunku literackiego, zwanego ewangelią. Kiedy Marek pisał swoje dzieło, nie istniał jeszcze schemat ciągłego opisu życia i działalności Jezusa. Pierwotna tradycja przekazywała dla potrzeb katechetycznych poszczególne słowa i czyny Jezusa, łączone w tematyczne cykle, pośród których mogły się znajdować: historia Męki, nauczanie w przypowieściach, dyskusje z faryzeuszami i saduceuszami. Nie można wykluczyć, że niektóre  tych zbiorów były już utrwalone na piśmie. Nikt jednak przed Markiem nie podjął się skomponowania z tych elementów ciągłego opisu życia Jezusa.
  4. Marek uporządkował treść Ewangelii w dwojakim spojrzeniu: geograficznym i teologicznym.
  5. Pierwsze spojrzenie ma na względzie miejsca nauczania Jezusa i na ich podstawie ukazuje całą Jego działalność. Można tu wyróżnić następujące etapy: 1) wydarzenia przygotowujące wystąpienie Jezusa (Mk 1,1-13); 2) działalność Jezusa w Galilei (Mk 1,14 – 7,23); 3) działalność Jezusa poza Galileą – na terenie Syrii i Iturei (Mk 7,24 – 9,50); 4) podróż do Jerozolimy (Mk 10); 5) działalność Jezusa w Jerozolimie; mowa o przyszłym ucisku chrześcijan i zburzeniu świątyni (Mk 11 – 13); 6) Ostatnia Wieczerza, proces, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie (Mk 14,1 – 16,8); 7) zakończenie (Mk 16,9-20). Powyższa struktura jest redaktorskim pomysłem Marka. Uporządkował on świadectwa Piotra według ustalonych ram geograficznych. Inni ewangeliści, piszący później, przejęli od niego ten ogólny schemat, choć cały materiał porządkowali według innych założeń teologicznych.
  6. Obok struktury geograficznej w Ewangelii według św. Marka jest jeszcze struktura teologiczna. W oparciu o nią całość dzieli się na dwie części, które w podobny sposób się zaczynają i kończą. Na początku każdej części jest mowa o głosie z nieba, który objawia Jezusa jako Syna Bożego (Mk 1,11; 9,7), na końcu natomiast jest wyznanie wiary w Jezusa jako Chrystusa (Mk 8,29) i Syna Bożego (Mk 15,39). W takim ujęciu każda z części ma za zadanie doprowadzić do odpowiedzi na pytanie: Kim jest Jezus? Pytanie to pojawia się najpierw w ustach apostołów (Mk 4,41), a potem jest postawione przez samego Jezusa (Mk 8,27). Teologiczny układ Ewangelii jest zgodny z jej pierwszym zdaniem (Mk 1,1), które wskazuje na to, że w czasie swojej działalności Jezus objawił się jako Chrystus i jako Syn Boży. Pierwsza część (Mk 1,9 – 8,30) ukazuje więc Jezusa jako Chrystusa, który naucza o królestwie Bożym i oczekuje od ludzi zrozumienia istoty tego królestwa, choć nawet uczniowie i Jego krewni nie pojmują Jego nauki (Mk 3,5.21; 4,13). Jezus mówi tajemniczo w przypowieściach (Mk 4). Cudami i czynami objawia swoją Boską godność, domaga się jednocześnie zachowania tajemnicy (np. Mk 3,12; 5,43; 7,36; 8,30). W drugiej części (Mk 8,31 – 16,8) Jezus objawia się jako Syn Boży. Nadal czyni cuda, ale już nie żąda, aby zachowywano milczenie na temat Jego czynów i ukrywano, kim jest. Nie kładzie również nacisku na rozumienie królestwa Bożego, lecz koncentruje się na wymaganiach, jakie ono stawia, i warunkach wejścia do niego, wśród których istotne jest uczynienie z własnego życia ofiary i wyzbycie się tego wszystkiego, co blokuje duchową wolność człowieka. Ponadto druga część składa się jakby z trzech etapów, poprzedzonych zapowiedzią Męki i Śmierci Jezusa (Mk 8,31-33; 9,30-32; 10,32-34), w których Jezus wyjaśnia uczniom tajemnicę cierpiącego Syna Człowieczego.
  7. Marek w swojej Ewangelii przekazuje niewiele mów Jezusa, obszernie natomiast opisuje dokonywane przez Niego uzdrowienia. Nadprzyrodzone interwencje nadają nauce Jezusa szczególne znaczenie i ukazują Jego Boskie posłannictwo. Wskazują również na to, że wraz z Jezusem nadeszły nowe czasy. Cuda są dowodem tego, że w Nim działa sam Bóg, który przychodzi do człowieka, aby przynieść mu wyzwolenie od wszelkiego zła: zarówno fizycznego, jak i duchowego.

O czytaniu:

  1. Jak na zawołanie pojawia się mężczyzna, uosabiający postawę odwrotną do tej właśnie opisanej przez Jezusa, będący przykładem dążenia do życia wiecznego w oparciu o swe własne wysiłki. Epizod ten rozpoczyna szereg pouczeń dotyczących rzeczy, z których rezygnuje się ze względu na królestwo (Mk 10,17-31), wzmacniających wymowę wcześniejszej nauki Jezusa, zgodnie z którą królestwo jest darem udzielanym ludziom świadomym tego, że go potrzebują (Mk 10,15; zob. Ef 2,8; 2 Tm 1,9). Wzmianka o drodze to subtelne przypomnienie, że Jezus podąża w stronę Jerozolimy (Mk 10,1.32), gdzie spotkają Go cierpienia, stanowiące istotę Jego misji mesjańskiej. Przybiegający doń człowiek, padający przed Nim na kolana i uznający, że Jezus jest w stanie udzielić odpowiedzi na dręczące go w sercu pytanie, cechuje się pewnym niezwykłym zapałem i szczerością. Upadnięcie na kolana jest gestem wyrażającym prośbę oraz pełen czci hołd (Ps 22,30; 95,6). Człowiek ten, zwracając się do Jezusa, tytułuje Go z szacunkiem: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Zadane przezeń pytanie to jedna z możliwych form zagadnienia najgłębiej nurtującego serce każdego człowieka, nawet jeśli sobie tego nie uświadamia: „Jaki jest sens życia? Jaki jest mój ostateczny cel i jak go mogę osiągnąć?”. To inna wersja pytania: „Jak mogę wejść do królestwa Bożego?’ (zob. Mk 10,15). Idea „życia wiecznego” dość późno rozwinęła się w Starym Testamencie, który stopniowo dochodził do uznania prawdy o życiu po śmierci (zob. Dn 12,2; 2 Mch 7,9). Dla Żyda, jakim był ten mężczyzna, czymś naturalnym byłoby uznanie, że sposobem na osiągnięcie życia wiecznego jest przestrzeganie Prawa. Lecz sam fakt, że ów człowiek zadaje takie pytanie, sugeruje, iż tradycyjna odpowiedź go nie satysfakcjonuje. Wyczuwa, że musi się w tym kryć coś więcej. Pierwsza reakcja Jezusa jest zastanawiająca i była przyczyną wielu spekulacji. Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Błędem byłoby jednak założenie, że Jezus odrzuca tu przypisywanie sobie atrybutu dobra. Nie zaprzecza, że jest dobry; zamiast tego zachęca mężczyznę, by głębiej zastanowił się nad tym, co sam właśnie powiedział (podobne przykłady można znaleźć w Mk 10,3; 12,35; J 2,4). Na jakiej podstawie nazywa Jezusa dobrym? Czy dlatego, że jest On mądrym nauczycielem i potężnym cudotwórcą? Dlatego, że wszystkich traktuje z życzliwością? Czy też może Jezusowa dobroć opiera się na czymś głębszym? Czy mężczyzna ten zdaje sobie sprawę, że w ostatecznym rozrachunku jedynie Bóg jest dobry i że tym, co dostrzega w Jezusie, nie są tylko pewne niezwykłe cechy ludzkie lecz nieskończona dobroć, przynależna jedynie Bogu? Jezus delikatnie kieruje wzrok tego człowieka ku odpowiedziom na tęsknoty jego serca. Jak gdyby chcąc poddać próbie brak satysfakcji tego mężczyzny, Jezus powtarza tę część odpowiedzi, którą ów już zna. Stary Testament jasno naucza, że żył będzie ten kto przestrzega Prawa Bożego (Pwt 30,15-16; Ez 33,14-15). Jezus wymienia niektóre z dziesięciu przykazań (Wj 20,1-17; Pwt 5,6-21), dodając do nich zakaz nie oszukuj (zob. Pwt 24,14). Z okazywaniem szacunku swemu ojcu i matce w szczególny sposób wiązała się obietnica długiego życia (w; Mk 20,12; Pwt 5,16; Syr 3,6). Wszystkie z wymienionych przez Jezusa przykazań dotyczą postępowania względem innych ludzi (druga tablica Dekalogu). Co jednak z pierwszymi trzema przykazaniami (pierwsza tablica), które dotyczą postępowania względem Boga? Jak zobaczymy dalej, Jezus o nich nie zapomina. Mężczyzna ten jest Żydem wiernie przestrzegającym Prawa, który został należycie wyedukowany religijnie; nie przechwalając się, stwierdza po prostu: Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości. Zwrot „od młodości” prawdopodobnie oznacza „odkąd ukończyłem dwanaście lat”, właśnie bowiem wtedy żydowscy chłopcy formalnie przyjmowali na siebie jarzmo przykazań. Żydzi wierzyli, że przestrzeganie wszystkich przykazań jest czymś możliwym (Syr 15,15; Flp 3,6), natomiast Jezus nie kwestionuje zapewnienia tego mężczyzny. Klucz do tej opowieści kryje się w następnym zdaniu: Jezus spojrzał na niego z miłością. To jedyny raz w Ewangelii, gdzie o Jezusie mówi się, że spojrzał z miłością na konkretną osobę. Lecz sam czasownik agapaó (od którego pochodzi rzeczownik agape) leży w samym sercu przekazywanej przez starożytny Kościół nowiny o misji Jezusa: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16); „Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze” (Ef 5,2). To właśnie Jego pełne Bożej miłości spojrzenie poruszyłoby serce tego mężczyzny i nakłoniło go, by porzucił wszystkie doczesne przywiązania – gdyby tylko ów mężczyzna je dostrzegł. Lecz, niestety, zajęty własnymi myślami wydaje się nie zauważać spojrzenia Jezusa. Jezus dotyka samych korzeni niezadowolenia tego mężczyzny. Choć jest on wierny Prawu, brakuje mu jednej, koniecznej rzeczy. Dlaczego Jezus mówi mu, by sprzedał wszystko, co posiada? Być może dlatego, że mężczyzna ów był bardzo przywiązany do swych posiadłości oraz do niezależności, jaką mu one zapewniały. Stanowiły one jego ziemski skarb, powstrzymujący go przed swobodnym przyjęciem ofiarowywanego mu skarbu niebieskiego. Jezus pragnie wyzwolić tego człowieka, by mógł bez zahamowań podążyć za prawdziwym pragnieniem swego serca. Zrzeczenie się majątku nie ma być jednak jakimś abstrakcyjnym, wyizolowanym aktem: człowiek ten ma stać się solidarny z ubogimi, oddając im zysk ze sprzedaży. Już w Starym Testamencie dostrzeżono, że dawanie jałmużny potrzebującym jest gromadzeniem sobie skarbu w oczach Bożych (Tb 4,7-11; Syr 29,8-12). Jezus prosi tego człowieka, by stał się tak zależnym od Bożej opatrzności, jak dzieci, do których – co przed chwilą potwierdził – należy królestwo (10,14). Następnie kieruje doń takie samo zaproszenie, jakie wcześniej skierował do swych uczniów (Mk 1,17; 2,14): chodź za Mną. To tutaj pojawia się pierwsza tablica Dekalogu: w bezwarunkowym oddaniu swego życia Jezusowi ucieleśnia się wynikające z przymierza zobowiązanie do miłowania Boga. Jezus zajmuje miejsce Boga. Co tragiczne, mężczyzna ten nie potrafi zmusić się do zapłacenia tak wysokiej ceny, nawet jeśli jest ona zapłatą za „życie wieczne”, do którego tak namiętnie dąży. Słowo oznaczające posiadłości można też przetłumaczyć jako „własność” czy „majątek”. Człowiek ten ewidentnie czerpie swe poczucie bezpieczeństwa i otuchy z bogactw doczesnych i nie jest gotowy zdecydować się na zaparcie się siebie, dzięki któremu osiąga się bogactwo prawdziwe. Zakończenie to działa otrzeźwiające – to pierwszy raz, gdy Jezusowe zaproszenie do stania się uczniem zostało wprost odrzucone.
  2. Czy Jezusowe polecenie dla tego bogatego mężczyzny jest wymogiem stawianym wszystkim, którzy chcą odziedziczyć życie wieczne? Inne fragmenty Ewangelii wskazują, że Jezus nie wszystkich swych uczniów prosił o to, by sprzedali swoje posiadłości (zob. 1 Tm 6,17-19). Piotr najwyraźniej zachował swój dom i łódź, przynajmniej na jakiś czas (Mk 1,29; i 21,3); kobiety z Galilei wciąż korzystały ze swych materialnych zasobów (Mk 15,41), podobnie jak Józef z Arymatei (Mk 15,43). Zatem skierowane do tego mężczyzny wezwanie było w pewnym stopniu dopasowane do niego samego. Lecz jak pokaże kolejny fragment, całkowite oderwanie od swych majętności jest wymogiem stawianym każdemu uczniowi. Za szczególnie wspaniały wzór uczniostwa Kościół uznaje tych, którzy w odpowiedzi na Boże wezwanie z własnej woli zdecydowali się na życie w ubóstwie.
  3. Odejście bogatego mężczyzny staje się dla Jezusa okazją do udzielenia swym uczniom pouczeń na temat tego, jak niebezpieczną pułapką mogą się stać ziemskie posiadłości. Jezus spojrzał dookoła, jak gdyby chcąc wejrzeć w serca swych słuchaczy. Jak trudno! Oto trzeźwiące ostrzeżenie przed popadnięciem w duchowe samozadowolenie, które może się zrodzić z materialnych dostatków. Ci, których doczesne potrzeby i pragnienia są zaspokojone zbyt łatwo, mogą poczuć się komfortowo i zacząć polegać tylko na samych sobie, nie poddając się całkowicie Bogu, jak tego wymaga Ewangelia – nie mówiąc już o grożącym im ryzyku popadnięcia w nadmierne dogadzanie sobie oraz stania się aroganckimi i niewrażliwymi na ubogich. Wielką pokusą jest pokładanie ufności we własnej pozycji, majątku i zdolnościach, zastępującej ufność w samego Boga. Zdumienie uczniów jest świadectwem tego, jak radykalne było wygłoszone przez Jezusa stwierdzenie. W Starym Testamencie – zanim w pełni rozwinęła się świadomość, że istnieje życie po śmierci – zamożność uważano za oznakę przychylności Boga (Pwt 28,1-14; Ps 25,12-13; Syr 11,21-22). Lecz wielokrotnie ostrzega on też przed niebezpieczeństwami bogactw (Pwt 32,15; Ps 49; 52,9; Prz 11,28). Mimo wcześniejszego nauczania Jezusa na temat tego, jaką cenę trzeba ponieść za bycie Jego uczniem (Mk 8,34-37), uczniowie wciąż postrzegają ludzi zamożnych jako tych, którzy mają pierwszeństwo w dostępie do królestwa. Lecz ponieważ z majątku i władzy rodzi się fałszywe poczucie bezpieczeństwa, są one całkowicie bezużyteczne, jeśli chodzi o osiąganie królestwa; mogą w tym jedynie przeszkadzać. Jezus odpowiada z czułością, zwracając się do nich jako do dzieci, co mogło być subtelnym przypomnieniem o Jego wcześniejszych słowach na temat przyjmowania królestwa jak dziecko (10,15). W jeszcze bardziej dosadny sposób powtarza swe twierdzenie, tym razem odnosząc się nie tylko do bogatych, lecz także do wszystkich: jakże trudno wejść do królestwa Bożego'”. Objaśnia to za pomocą obrazowego porównania. Wielbłąd był największym zwierzęciem znanym Żydom z i wieku; ucho igielne było najmniejszym otworem, jaki można było sobie wyobrazić. Jezus chce wzbudzić w ich umysłach absurdalny, a wręcz komiczny obraz. Na te słowa szczęki uczniów opadają. Żadna interpretacja Jezusowego stwierdzenia nie będzie właściwa, jeśli nie uwzględni się w niej pełnej osłupienia reakcji uczniów: tym bardziej się dziwili. Skoro okazuje się, że nawet tym najbardziej uprzywilejowanym trudno jest wejść do królestwa, to jaka nadzieja pozostaje całej reszcie? Można sobie wyobrazić, jak uczniowie z konsternacją szepczą między sobą: Któż więc może być zbawiony? „Bycie zbawionym” (zob. Mk 8,35) to synonim „wejścia do królestwa” lub osiągnięcia „życia wiecznego”; zwrot ten podkreśla fakt, że jest się zbawianym o d śmierci wiecznej, czyli oddzielenia od Boga. Jezus ponownie koncentruje na nich swój wzrok, chcąc skupić na sobie całą uwagę ich serc. Jego ostatnie stwierdzenie ma zapobiegać zniechęceniu, jakie mogłoby się zrodzić wskutek Jego wcześniejszych słów, i kryje w sobie klucz do całej tej rozmowy: u Boga wszystko jest możliwe. Królestwo Boże, które Jezus głosi od samego początku swej publicznej działalności (Mk 1,15), jest czymś całkowicie przekraczającym ludzkie możliwości. Nie da się na nie zasłużyć, nie można mieć do niego prawa, nie jest ono nagrodą za dobre zachowanie. Zależy ono wyłącznie od dobroci Boga, który w wolności ofiarowuje je jako dar. Dar ten jest tak wielki, że trzeba mieć świadomość, iż dając go, Bóg dla mnie dokonuje czegoś niemożliwego. Radosne oznajmienie, że nie ma rzeczy przekraczających możliwości Boga, przywołuje na myśl słowa pociechy skierowane przez Jezusa do ojca opętanego chłopca (Mk 9,23) oraz Boże zapewnienie dla Sary, że w wieku dziewięćdziesięciu lat urodzi ona dziecko (Rdz 17,17; 18,14). Również Maryja oznajmiła: „wielkie rzeczy uczynił mi wszechmocny (…), głodnych syci dobrami, a bogaczy odprawia z niczym” (Łk 1,49.53). Choć Jezus nie mówi tu tego wprost, to dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu Bóg dokonuje tego, co niemożliwe, dając udział w królestwie tym, którzy w innym wypadku byliby go całkowicie pozbawieni.
  4. Zgodnie z katolicką nauką społeczną dobra materialne zostały nam powierzone przez Boga nie dla naszej korzyści, lecz byśmy mogli je wykorzystywać dla dobra innych. „Posiadanie jakiegoś dobra czyni jego posiadacza zarządcą Opatrzności; powinien pomnażać i rozdzielać jego owoce innym, a przede wszystkim swoim bliskim. Dobra produkcyjne -materialne lub niematerialne – jak ziemie czy fabryki, wiedza czy zdolności wymagają troski ze strony ich posiadaczy, by przynosiły pożytek jak największej liczbie ludzi. Posiadacze dóbr użytkowych i konsumpcyjnych powinni ich używać z umiarkowaniem, zachowując najlepszą cząstkę dla gościa, chorego, ubogiego”.
  5. Nauczając na temat niebezpieczeństwa bogactw, Jezus nie potępia majątku jako czegoś złego samego w sobie. W rzeczywistości uderzające jest, jak wiele z Jego powiedzeń czy przypowieści pośrednio podkreśla wartości związane z posiadaniem, przedsiębiorczością, handlem i inwestowaniem. To raczej przywiązanie do majątku jest czymś duchowo niebezpiecznym (Mt 6,24; 1 Tm 6,10; Hbr 13,5). Ci spośród nas, którzy żyją w najbogatszej cywilizacji w historii ludzkości, zbyt łatwo mogą przejść do porządku dziennego nad tymi słowami Jezusa. „Inni może i są przywiązani do pieniędzy, lecz ja tylko staram się płacić swe rachunki”. Okrzyk Jezusa: „Jak trudno!” to trzeźwiące ostrzeżenie przed tym, jak ciężko jest posiadać pieniądze i majątek, zarazem nie będąc do nich przywiązanym. Wielu współczesnych katolików na nowo odkrywa korzyści płynące z biblijnej praktyki dziesięciny – oddawania dziesięciu procent (lub więcej) swego dochodu na potrzeby biednych, na misje i na Kościół. Zgodnie ze Starym Testamentem, oddając dziesięcinę ze zbiorów, dawało się wyraz swej świadomości, że wszystko, co się posiada, pochodzi od Boga i ostatecznie do Niego należy (Pwt 14,22). Nowy Testament nie nakłania wprost do dawania dziesięciny, lecz, jeśli już, wzywa chrześcijan do jeszcze bardziej hojnego wykorzystywania swych środków finansowych. Choć oddawanie dziesięciu procent jest dobre jako ogólna zasada, możliwości finansowe niektórych pozwalają im „składać dziesięcinę” – czyli regularnie wspierać bliźnich finansowo – w mniejszej wysokości. Inni zaś są w sytuacji pozwalającej im oddawać więcej. Niektóre samotne osoby, które znam, oddają piętnaście-dwadzieścia procent ze swego całkowitego dochodu; pewna wdowa otrzymująca emeryturę po mężu z radością oddaje trzydzieści procent. Prowadzony w diecezji Wichita (Kansas) program dziesięcin pozwala parafiom utrzymywać szkoły, posługiwać ubogim i przynosić duchową odnowę wielu ludziom, którzy odkryli radość szczodrego oddawania innym swego czasu, talentów i majątku.
  6. Jezusowa deklaracja pobudza do reakcji Piotra, wypowiadającego się w imieniu uczniów: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą. Piotr mówi prawdę (zob. Mk 1,18.20; 2,14), choć być może w jego słowach wybrzmiewa nuta samochwalstwa”. W przeciwieństwie do bogatego mężczyzny z wersetu Mk 10,22, uczniowie zdecydowali się porzucić nie tylko swe majątki, lecz także całe dotychczasowe życie, by pójść za Jezusem. Grecki czasownik przetłumaczony jako „opuścić” może też oznaczać „wypuścić” lub „porzucić”. Patrząc z zewnątrz, faktycznie z wszystkiego zrezygnowali, lecz ich sprzeczki o zaszczytne stanowiska (Mk 9,34; 10,40) oraz ich niechęć względem perspektywy cierpienia (Mk 8,32) świadczą, że wewnętrznie jeszcze nie wszystko porzucili dla Jezusa. Jezus nie przeczy słowom Piotra. Zamiast tego składa wspaniałą obietnicę, skierowaną do wszystkich, którzy poświęcą coś ze swego doczesnego życia dla podążenia za Nim. Lista rzeczy, które mogą być tymi ofiarami – dom, bracia, siostry, matka, ojciec, dzieci lub pola – potwierdza, jak radykalne jest w swej naturze życie chrześcijanina. Prawo, jakie Jezus rości sobie do każdej osoby, o wiele przewyższa wartość domu, krewnych czy majątku. Na pewnym poziomie odwołanie do tych pojęć odzwierciedla niezwykłość stylu życia tych, którzy zostali powołani do wędrownego głoszenia Ewangelii, w całkowitym poddaniu się gościnności innych (Mk 6,8-9). Lecz w szerszym znaczeniu odnoszą się one do oderwania od doczesności, które jest wymagane od wszystkich uczniów Chrystusa. Słowa te odzwierciedlają doświadczenie pierwszych chrześcijan, spośród których wielu oddało swoje majątki Kościołowi, przeznaczając je na pomoc ubogim (Dz 2,45; 4,32-37), podczas gdy inni zostali wydziedziczeni przez rodziny ze względu na swe oddanie Chrystusowi. Stojąca za tym motywacja jest taka sama, jak ta prowadząca do oddania własnego życia (Mk 8,35): z powodu Mnie i z powodu Ewangelii. Tylko u Marka pojawia się zwrot „i z powodu Ewangelii” (zob. Mt 10,39; Łk 9,24), podkreślający bezcenną wartość Dobrej Nowiny, dla której cierpiało tak wielu ludzi. Lecz zgodnie z obietnicą odpłata będzie stokrotna – tak jak stokrotny będzie plon przynoszony przez ziarno (Mk 4,8.20) – i to nie tylko w czasie przyszłym, lecz już teraz. Ci, którzy zostawią wszystko dla Jezusa, nie pozostaną samotni i wy-izolowani: doświadczą ciepła gościnności, z jaką ich współwyznawcy, a nawet niewierzący będą ich przyjmować do swych domów (Dz 16,15; 28,2.7; 2 Kor 8,1-4). Jak wskazał już wcześniej Jezus (Mk 3,34-35), wejdą oni do Jego własnej rodziny. Doświadczą głębokich, braterskich więzi, łączących ich z pozostałymi członkami „rodziny w wierze” (zob. Ga 6,10; Rz 16,13), która z naddatkiem wynagrodzi utratę przez nich rodzonych krewnych. Co znaczące, na liście tej nie pojawia się słowo „ojców” (jak w Mk 3,35), sam bowiem Bóg jest Ojcem tej nowej rodziny Jezusa (zob. Mk 11,25; Mt 23,9). Być może za faktem dopisania do tej listy wzmianki o prześladowaniach – która pojawia się tylko u Marka – kryje się szczypta cierpkiego humoru. Jezus nie chce, by Jego wyznawcy stracili poczucie rzeczywistości: pytanie nie dotyczy tego c z y, ale w jaki sposób jego naśladowcy będą prześladowani. Jeśli nie poprzez formalne represje państwowe, dokona się to choćby przez szyderstwa i społeczny ostracyzm lub doświadczanie utrapień i przeszkód rzucanych nam pod nogi przez siły ciemności. Lecz żadnej z tych rzeczy nie da się porównać z życiem wiecznym, które na końcu osiągniemy – z życiem tak bardzo upragnionym przez bogatego mężczyznę (Mk 10,17), będącym odpowiedzią na tęsknoty każdego ludzkiego serca. Dopiero teraz Jezus udzielił pełnej odpowiedzi na pytanie, z którym przyszedł do Niego człowiek mający wiele posiadłości. Marek kończy tę mowę stwierdzeniem, które w odmiennych kontekstach pojawia się też u Mateusza (20,16; zob. 19,30) oraz Łukasza (13,30). Opisuje ono wielkie odwrócenie porządku, które nastąpi na końcu czasów, gdy Jezus przyjdzie w chwale. Wielu z tych, którzy „teraz” są postrzegani jako ludzie sukcesu, ważni, szacowni i potężni (tak jak „osobistości w Galilei” z Mk 6,21) okaże się najbiedniejszymi w tym, co tak naprawdę się liczy. Wielu z tych, którzy są poniewierani, pomijani, słabi i nieważni w oczach świata, okaże się najbardziej znaczącymi w królestwie.