19 września 2021 r.

XXV ZWYKŁA W CIĄGU ROKU

 

1.czytanie (Mdr 2, 12. 17-20)

Jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim

Czytanie z Księgi Mądrości

Bezbożni mówili:

«Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa, wypomina nam przekraczanie naszych zasad karności.

Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zgonie. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim i wyrwie go z rąk przeciwników.

Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony».

Komentarz

O Księdze:

  1. Żydzi, a za nimi protestanci, nie zaliczyli Księgi Mądrości do kanonu ksiąg natchnionych przez Boga. Księga Mądrości została napisana po grecku. Powstała w środowisku diaspory (diaspora – Żydzi rozporoszeni, mieszkający w innych krajach, będąc w mniejszości wobec miejscowej ludności), w którym żydowski monoteizm (wiara w jednego Boga) spotykał się z greckim politeizmem (wielobóstwo), a myśl hebrajska z grecką. Grecki tytuł Mądrość Salomona mógłby wskazywać, że dzieło zostało napisane przez słynącego z wielkiej mądrości króla Salomona, jednakże już w epoce ojców Kościoła zakwestionowano jego autorstwo (Ojcowie Kościoła – pisarze i teologowie we wczesnym chrześcijaństwie, w epoce bezpośrednio po czasach apostolskich, aż do czasów średniowiecza. Pierwszymi ojcami Kościoła byli Ojcowie Apostolscy (to najstarsze pokolenie pisarzy chrześcijańskich. Tworzyli bezpośrednio po czasach apostolskich – przełom I i II wieku, pierwsza połowa II wieku – i powoływali się na autorytet apostołów Chrystusa, zwłaszcza na św. Jana, który żył najdłużej, lub ich bezpośrednich uczniów.). Okres Ojców Kościoła trwał aż do VIII wieku. Dział teologii zajmujący się ich nauczaniem, nazywa się patrystyką.) Dziś powszechnie przyjmuje się, że Księga Mądrości powstała mniej więcej w połowie I w. przed Chr. Autor, zhellenizowany Żyd, zgodnie ze starożytną metodą literacką, zwaną pseudoepigrafią (pseudoepigraf – dzieło literackie przypisywane określonej osobie, choć napisane przez kogoś zupełnie innego), podszywa się pod Salomona (Mdr 7 – 9), króla słynącego z mądrości. Z szacunkiem odnosi się do religii żydowskiej i troszczy się o jej losy, miłuje naród izraelski, żywi cześć dla patriarchów, gardzi kultem bożków i jest przekonany o wyjątkowym posłannictwie Izraela, polegającym na wezwaniu do głoszenia prawa Bożego w całym świecie (Mdr 18,4). Anonimowy autor dobrze orientuje się również we współczesnej mu greckiej problematyce filozoficznej (Mdr 13,1-9), zna i wykorzystuje formy piśmiennictwa pogańskiego oraz dorobek filozofów przyrody.
  2. Księga Mądrości jest dziełem poetyckim. Podobnie jak psalmiści i prorocy, odczytuje na nowo dawną historię Izraela, zwłaszcza Wyjście z niewoli egipskiej i dzieje patriarchów. Z przeszłości czerpie wskazówki dla życia każdego prawego człowieka i wychwala postępowanie zgodne z mądrością, które sprowadza się do zachowywania przykazań Boga.
  3. Autor akcentuje postawy wynikające z wiary i przeciwstawia je szerzącemu się wówczas pogańskiemu modelowi życia, nastawionemu na konsumpcję i wygodnictwo. Odwołuje się przy tym do własnej wizji dziejów, zawartej w dwóch syntezach historii. W pierwszej (Mdr 10,1-14) pokazuje zbawienne skutki przyjęcia mądrości Bożej, czyli kierowania się w życiu wiarą, przywołując losy protoplastów ludzkości oraz Izraela. Ta zbawcza moc wiary silnie kontrastuje z karą, jaka spotkała ludzi, którzy pogardzili Bożym darem. Druga synteza (Mdr 10,15 – 11,14 i 16,1 – 19,22) koncentruje się na Bożej pedagogii, nazwanej tu wyraźnie na sposób grecki opatrznością.
  4. Widać wyraźną tendencję do szukania punktów stycznych ze światem pogańskim. Autor natchniony pragnie przede wszystkim uczynić zrozumiałą dla każdego prawdę o Bogu Stwórcy wszechświata, gdyż takie pojęcie było dotąd obce kulturze pogańskiej. W tym celu nawet wynajduje zupełnie nowe terminy (Stwórca początku, Stwórca piękna), które pozwalały mu przemówić do wyobraźni adresatów. Konsekwentnie natomiast unika charakterystycznych dla Biblii hebrajskiej określeń Boga o charakterze antropomorficznym, rażących dla dość wysublimowanego sposobu myślenia filozoficznego, jaki obowiązywał w tamtym czasie. Wprowadza obce mentalności semickiej rozumowanie przyczynowo-skutkowe, kiedy na przykład wskazując na piękno i harmonię istniejące w kosmosie, wnioskuje o ich przyczynie (Mdr 13,1nn). Korzystając z argumentacji zapożyczonej od myślicieli pogańskich, stara się wykazać, że obserwacja świata widzialnego powinna prowadzić do poznania jego Stwórcy. Nie przemilcza jednak faktu, że głoszenie i wyznawanie wiary w jedynego Boga jest życiowym powołaniem Izraelitów, którym dał On niegasnące światło Prawa (Mdr 18,4).

O czytaniu:

  1. Z pesymistycznej wizji życia, gdzie nie ma żadnego celu ani sensu, bezbożni wyprowadzają wnioski, które mędrzec szczegółowo przedstawia we fragmencie , który nie znalazł się w ramach dzisiejszego czytania (Mdr 2, 1-11: 1Oto ich bezsensowne rozumowanie: „Nasze życie jest krótkie i pełne zmartwień, nic nie zdoła zapobiec śmierci człowieka i nie słyszano, aby ktoś powrócił z krainy umarłych. 2Przyszliśmy na świat przypadkiem, a po jakimś czasie przeminiemy, jakby nas nigdy nie było, nasz oddech jak dym jest ulotny, a myśl – jak iskra wykrzesana biciem serca.3Gdy ono ustanie, ciało rozsypie się w popiół, a duch rozpłynie się na wietrze. 4Nasze imię z czasem pójdzie w zapomnienie, nikt nie zachowa w pamięci naszych czynów. Nasze życie zniknie jak ślad po chmurze, rozwieje się jak mgiełka, gdy ją promienie dosięgną i żar słońca rozproszy. 5Nasze życie jak cień przemija, nie ma odwrotu, gdy kres nadchodzi: nieodwołalnie przyłożono pieczęć. 6Naprzód więc! Korzystajmy z doczesnych uciech, ochoczo cieszmy się światem jak młodzi, 7pławmy się w kosztownym winie i w wonnościach. Niech nas nie ominie czas wiosennych kwiatów, 8przystrójmy się pąkami róż, zanim zwiędną. 9Niech nikt nie stroni od naszych zabaw, każde miejsce naznaczmy uciechą, gdyż tylko ona jest naszym bogactwem. 10Zadepczmy uczciwego biedaka, nie oszczędzajmy nawet wdowy! Co nas obchodzi siwizna starca!11Według naszych zasad liczy się silniejszy, a słabi są nam niepotrzebni.). Jeśli śmierć wszystko kończy, nie pozostaje nic innego, jak tylko w najbardziej intensywny sposób zakosztować tego, co oferuje świat. Myśl o pewnej i nieodwracalnej śmierci wręcz przynagla człowieka do zażywania przyjemności. Hedonistycznej postawy życiowej bezbożni nie ograniczają do siebie, pragną do niej zachęcić innych. Nie mają żadnych zahamowań i ograniczeń moralnych. W swej zaborczości i agresji zwracają się przede wszystkim przeciw ludziom poszkodowanym przez los. Siła i przemoc jest dla bezbożnych prawem.
  2. We fragmencie z dzisiejszego czytania (2, 12-20) przedmiotem uwagi i krytyki staje się sprawiedliwy. Można go traktować zarówno jako jednostkę, jak i zbiorowość. Kreśląc postawę bezbożnych wobec sprawiedliwego, mędrzec sięga do starszych wzorców biblijnych. Jak wcześniejsze pokolenia, tak i oni teraz też czynią zasadzki na sprawiedliwych (por. Ps 10, 8; 37, 12; 119, 61; Prz 1, 11). Jeremiasz przestrzegał, że „bezbożni chcą sprawiedliwego zgładzić z ziemi żyjących” (Jr 11, 19), ale sytuacja zawsze się odwraca, bo przez swoje postępowanie oni sami gotują zasadzkę na swoje życie (Prz 1, 18). Ostrze nienawiści bezbożnych kierowane jest przeciw sprawiedliwym, ponieważ oni drażnią ich swoim stylem życia, denerwują, są wyrzutem sumienia, widocznym znakiem, że błądzą. Bezbożni z fałszywej drogi zejść nie chcą. Jednak jakoś cierpią z tego powodu, więc zazdroszczą sprawiedliwemu, że ma wiarę, cieszy się przyjaźnią Boga i nazywa Go swoim Ojcem. Postawa sprawiedliwego oskarża nie tylko czyny, ale i przekonania bezbożnych. Jest to „niemy protest” (por. Prz 29, 27). Życie sprawiedliwego jest inne (por. Ps 1; Prz 16, 17), sposób postępowania – niezwykły. Z jego zachowania bezbożni wnioskują, że sprawiedliwy uważa ich za bezwartościowych jak sfałszowany pieniądz i dlatego unika ich dróg (por. Ps 1, 1), tak odmiennych od dróg jego Boga. Dla bezbożnych śmierć jest nieszczęściem, które na zawsze kończy życie każdego człowieka, bo z otchłani nikt nie powraca. A sprawiedliwy błogosławi rzeczy ostateczne sprawiedliwych, dzień śmierci będzie dla niego czasem chwały. Bezbożni zarzucają mu kłamstwo i zamierzają to sprawdzić.
  3. Sprawiedliwy jest wystawiony na okrutne prześladowania, które mają być dla niego czasem próby. Kto chce służyć Panu, musi być gotowy na doświadczenia – ten motyw niejeden raz pojawia się we wcześniejszych księgach Biblii (por. Prz 3, 12; Syr 2, 1-6; Mdr 3, 2-6). Ingerencja Boga uwalniającego człowieka, który sam siebie nazywa „synem Bożym” i „sprawiedliwym”, byłaby poświadczeniem jego prawdomówności. Dla sprawiedliwych będzie to wybawienie, a dla bezbożnych kara. Podczas gdy sprawiedliwi uczestniczą w życiu samego Boga i On jest ich dziedzictwem, bezbożni weszli w przymierze z diabłem i czeka ich jedynie wieczne potępienie. Swoim postepowaniem zdają się ustawicznie zapraszać śmierć ku sobie. Interesują ich tylko doczesne przyjemności.

 

 

Psalm (Ps 54 (53), 3-4. 5. 6 i 8 (R.: por. 6b))

Bóg podtrzymuje całe moje życie

Wybaw mnie, Boże, w imię Twoje, *
mocą swoją broń mojej sprawy.
Boże, słuchaj mojej modlitwy, *
nakłoń ucha na słowo ust moich.

Bóg podtrzymuje całe moje życie

Bo powstają przeciw mnie pyszni, *
gwałtownicy czyhają na moje życie.
Nie mają oni Boga *
przed swymi oczyma.

Bóg podtrzymuje całe moje życie

Oto mi Bóg dopomaga, *
Pan podtrzymuje me życie.
Będę Ci chętnie składać ofiarę *
i sławić Twe imię, bo jest dobre.

Bóg podtrzymuje całe moje życie

Komentarz

Psalmista modli się o wybawienie od wrogów nastających na jego życie. Wyznaje on głęboką ufność w pomoc Boga i składa ślub, w którym zobowiązuje się do złożenia ofiary dziękczynnej za doznaną łaskę. Ta nagła zmiana nastroju jest charakterystyczna dla lamentacji. Treść psalmu można odnieść do wszelkich konfliktów: narodowych, wyznaniowych czy osobistych.

 

 

2.czytanie (Jk 3, 16 – 4, 3)

Źródłem niepokojów jest nieład wewnętrzny

Czytanie z Listu Świętego Jakuba Apostoła

Najmilsi:

Gdzie zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś zstępująca z góry jest przede wszystkim czysta, dalej – skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój.

Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.

Komentarz

O księdze:

  1. Pozdrowienie zawarte w pierwszym zdaniu Listu św. Jakuba (Jk 1,1) sugeruje, że jego autorem jest Jakub, zgodnie z tradycją utożsamiany z apostołem, synem Alfeusza (Mt 10,3), bratem Pańskim (Mt 13,55; Mk 6,3; Ga 1,19), przełożonym pierwotnego Kościoła w Jerozolimie (Dz 12,17; 15,13; 1Kor 15,7; Ga 2,9.12). Chociaż nie ma zupełnej pewności co do jego autorstwa tego pisma, list jest świadectwem wielkiego autorytetu, jakim Jakub cieszył się w środowisku pierwszych pokoleń chrześcijan. Treść listu wskazuje, że jego redaktorem był ktoś, kto – zanim przyjął wiarę w Chrystusa – był mocno związany z judaizmem i działał na terenie Palestyny. Świadczy o tym bardzo dobra znajomość Starego Testamentu, zwyczajów żydowskich oraz klimatu i przyrody tego kraju (Jk 1,6.11; 3,4.11n; 5,7).
  2. Rozwinięta w liście nauka o odpowiedzialności za swoje postępowanie, sądzie oraz Paruzji, czyli powtórnym przyjściu Chrystusa (Jk 5,9), jak również świadectwa o praktyce udzielania sakramentu namaszczenia chorych i wyznawania grzechów kapłanom (Jk 5,14-16), pozwalają przypuszczać, że pismo to powstało w ostatnich latach I w. Jeśli przyjąć autorstwo Jakuba, byłoby to ok. 60 r.
  3. Autor zwraca się do chrześcijan wywodzących się z judaizmu, żyjących w różnych częściach ówczesnego świata (Jk 1,1). Adresaci Listu św. Jakuba z pewnością znali wymagania moralne stawiane przez Jezusa. We wspólnotach chrześcijan widoczne były zaniedbania miłości braterskiej i brak zgodności postępowania z zasadami wyznawanej wiary. Dlatego należało w zdecydowany sposób przypomnieć im zasady moralne podane przez Jezusa.
  4. List św. Jakuba ma charakter pouczenia i odnosi się przede wszystkim do spraw moralnych. Autor uczy, jak chrześcijanie powinni wcielać w życie zasady przyjętej wiary. Jego pouczenia dotyczą cierpliwości w doświadczeniach, modlitwy, pobożności, ubóstwa i bogactwa, wiary i uczynków, troski o potrzebujących i chorych, stronniczości, przestrzegania przykazań, prawdziwej mądrości, przyjaźni z Bogiem, zawodności ludzkich planów, chciwości, pychy oraz grzechów języka. Autor daje również wskazówki duszpasterskie dotyczące upominania grzeszników, cierpliwego oczekiwania powrotu Chrystusa, namaszczania chorych i wyznawania grzechów. Odwołując się do nauki głoszonej przez Jezusa, szczególnie do Kazania na Górze (Mt 5 – 7), Jakub wyjaśnia ją i ukazuje jej związki z życiem adresatów. Wyznawana wiara musi wyrażać się w dziełach miłości (Jk 2,24). Jakubowe rozumienie wiary w niczym nie sprzeciwia się nauce Pawła Apostoła o usprawiedliwieniu otrzymywanym dzięki wierze (List do Rzymian i List do Galatów), lecz poprawia błędne rozumienie nauki Jezusa.

O czytaniu:

  1. Nawiązując do czytania z poprzedniej niedzieli, autor przypomina, że wiara domaga się czynów. Czyny te zaś musi charakteryzować mądrość. Chrześcijanin powinien mądrze żyć, kierując się Bożą mądrością. Realnym dowodem jej posiadania jest postępowanie zgodne z Bożymi nakazami. Czyny dowodzące posiadania Bożej mądrości muszą być dobre i szlachetne. Jeśli ktoś nie potrafi udowodnić swojej mądrości życiowej dobrymi czynami, ten trwa w iluzji i oszukuje samego siebie. Rozróżniając pomiędzy mądrością prawdziwą i fałszywą, Jakub podaje ich zasadnicze cechy. Mądrość prawdziwą cechują przede wszystkim takie cnoty, jak: unikanie grzechu i moralna czystość. Wprowadzanie nauki Jezusa w życie po-twierdza szlachetne postępowanie. Człowiek żyjący według Bożej mądrości rozsiewa wokół siebie pokój, drugich traktuje pokojowo i łagodnie, dbając o właściwe relacje międzyludzkie. Dlatego mądrość prawdziwa jest pełna dobrych czynów, charakteryzując się życzliwością, łaskawością i uległością. Jest nieobłudna i nie czyni różnic między ludźmi. Takie postępowanie zgodne z wolą Bożą jest sprawiedliwe i przynosi pokój, będący w tekstach biblijnych synonimem zbawienia. O mądrości fałszywej mówi Jakub, wskazując na złe postępowanie. Mądrość fałszywa to wady, takie jak: zazdrość, niepokój, intrygi i niezgoda, wynoszenie się nad drugich oraz kłamstwo. Taka fałszywa mądrość nie pochodzi od Boga („z góry”, z nieba), lecz jest zmysłowa, cielesna, pochodzi od demonów i jest im uległa. Wymienione przez autora Listu Jakuba cnoty i wady dotyczą życia społecznego. Dlatego kategorycznie przestrzega przed wadami, domagając się postępowania cnotliwego. Tylko takie bowiem życie jest mądre.
  2. Z tonu fragmentu Jk 3,13-18 (13Jeśli ktoś z was jest mądry i rozsądny, niech tego dowiedzie swoim nienagannym postępowaniem, czynami pełnymi delikatności i mądrości. 14Jeśli natomiast wasze serce napełnione jest rozgoryczoną zazdrością i chorobliwą ambicją, to nie wywyższajcie się nad innych i nie kłamcie wbrew prawdzie.15Taka mądrość nie pochodzi z nieba, ale jest przyziemna; kieruje się tylko zmysłami i jest diabelska.16Gdzie bowiem panuje zazdrość i chorobliwa ambicja, tam jest niepokój i wszelkie przewrotne działanie. 17Mądrość natomiast, która pochodzi od Boga, jest przede wszystkim nieskazitelnie czysta, przynosi pokój, jest życzliwa i wyrozumiała, uległa, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, jest bezstronna i bez obłudy.18A ci, którzy wprowadzają pokój, zasiewają w pokoju owoc sprawiedliwości.) wynika, że chrześcijańscy adresaci Listu, niestety, nie żyją po chrześcijańsku. Nie postępują szlachetnie. Zamiast życzliwości żywią zazdrość. Zamiast życia w prawdzie podjudzają przeciw drugim siejąc niezgodę i niepokój. Jednak tylko „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje” – jak głosi przysłowie. Nie licząc się z prawdą, okłamują siebie i innych. Zamiast się wstydzić takich czynów, jeszcze się tym szczycą. Zaś przechwalanie się jest wadą. Taka praktyka życiowa wskazuje, że adresaci kierują się mądrością czysto ludzką, ulegając wpływom zmysłów i pokus szatańskich. Zamiast poddać się Duchowi Bożemu, postępują tylko po ludzku, mają na względzie wymiar jedynie doczesny i kierują się niemądrymi propozycjami złego ducha. Autor Listu radzi posiąść prawdziwą mądrość życiową pochodzącą od Boga, którą charakteryzują cnoty społeczne. Postępowanie chrześcijan musi odznaczać się szlachetnością i delikatnością. Pokojowe współżycie możliwe jest tylko wśród ludzi wprowadzających pokój. W stosunkach międzyludzkich trzeba często być wspaniałomyślnym, umiejącym przebaczać, być ustępliwym, licząc się z innymi. Działanie chrześcijańskie musi być szczere, a nie obłudne. Należy wszystkich równo traktować z miłością i nie czynić różnic między ludźmi. Wszystkie złe czyny muszą zostać zastąpione dobrem. A to jest możliwe jedynie wtedy, gdy nasze postępowanie będzie nienaganne, nie zezwalające na żadne zło. Taką moralną niewinność można nazwać świętością, która polega na czystości obyczajów. Święte życie wydaje owoc sprawiedliwości, czyli zbawienie wieczne. Jedynie praktykowanie na co dzień dobra według podanej przez Jakuba drogi cnót społecznych upewnia wspólnotę kościelną, że postępuje zgodnie z prawdziwą mądrością pochodzącą „z góry”. Mądrość ta gwarantuje już teraz życie w pokoju społecznym, a w przyszłości życie w pokoju wiecznym.
  3. W tym fragmencie Jakub już wykazał, że postępowanie według mądrości ziemskiej, uleganie namiętnościom i wadom, rodzi niepokój i niesnaski (por. 3, 14-16). Źródłem wewnętrznych rozterek człowieka jest walka „ducha z ciałem” (por. Rz 7, 14-25; 8, 5nn). Złe skłonności zaś prowadzą do kłótni i rodzą nienawiść. Dlatego poucza o niebezpieczeństwach żądzy posiadania. Pożądliwość, jako niepohamowana żądza zdobywania, chęć posiadania, powoduje stały niedosyt dóbr i rodzi zazdrość. Mordercza zazdrość zaś prowadzi do wojen i bezustannych walk. Mimo ciągłego staczania bojów, człowiek kierujący się żądzą posiadania jest stale niezadowolony z tego, co ma, i nadal walczy, aby posiąść jeszcze więcej. Zaspokajanie zachcianek i chęć doznawania uciech cielesnych, praktyczny materializm i hedonizm wyznaczają mu drogę do światowego szczęścia. Jest to jednak droga fałszywa. Szczęścia się nie osiągnie, idąc do niego „po trupach”. Cel bowiem nie uświęca środków. Tym bardziej nie wolno wykorzystywać modlitwy do złych celów. Modlić się trzeba o to, co jest zgodne z wolą Bożą, a nie o zaspokojenie własnych żądz. Modląc się o dobra doczesne, nie należy zapominać o dobrach wiecznych. Może się bowiem okazać, że ktoś nadużywa modlitwy. Modlitwa wtedy jest zła, gdy ma na celu osiąganie dóbr doczesnych jedynie dla zaspokojenia żądz, a to powoduje jeszcze większe ich pożądanie. Należy się więc zastanawiać w przypadku niewysłuchanych próśb, czy intencje modlitewne są zgodne z wolą Bożą, czy modlitwa jest dobra, czy też może zła? Czy nie chcę podporządkować Boga swoim własnym celom? Czy rzeczywiście modlę się o prawdziwe dobro? Wydźwięk fragmentu jest przestrogą dla wszystkich upatrujących szczęścia w przeżyciach hedonistycznych. Jest przestrogą dla szukających szczęścia za wszelką cenę tylko na tym świecie. Jest przestrogą przed praktycznym materializmem i gonitwą za sukcesem. Jakub przestrzega przed fałszywą konkurencją i chęcią dominowania. Przestrzega przed hołdowaniem własnemu ego-izmowi. Taka droga prowadzi donikąd. Takie wysiłki są daremne, bo nic się nie zyskuje. Takie postępowanie rodzi fiasko i wiedzie do nieszczęścia.

 

 

Aklamacja (Por. 2 Tes 2, 14)

Alleluja, alleluja, alleluja

Bóg wezwał nas przez Ewangelię,
abyśmy dostąpili chwały Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Alleluja, alleluja, alleluja

 

 

Ewangelia (Mk 9, 30-37)

Druga zapowiedź męki i wezwanie do pokory

Słowa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.

Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.

On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał».

Komentarz

O księdze:

  1. Już od II w. tradycja jednogłośnie przypisuje drugą w kanonie Ewangelię Markowi, który jest też nazywany imieniem Jan (Dz 12,12.25). Był on z pochodzenia Żydem. Matka jego miała w Jerozolimie dom, w którym pierwsi chrześcijanie zbierali się na modlitwę (Dz 12,12). Gdy Paweł i Barnaba wyruszyli w pierwszą podróż misyjną, Jan Marek dołączył do nich, potem jednak w Perge opuścił ich i wrócił do Jerozolimy (Dz 13,5.13). Na podstawie 2 Tm 4,11 można wnioskować, że w latach sześćdziesiątych był w Rzymie. Tam, zgodnie ze świadectwem tradycji, współpracował przez jakiś czas z apostołem Piotrem (1P 5,13). W swojej Ewangelii znacznie oparł się na osobistych wspomnieniach Piotra. Święty Justyn uważa nawet Ewangelię Marka za „Pamiętniki Piotra”.
  2. Według starożytnej tradycji, Marek napisał swoją Ewangelię „na prośbę braci w Rzymie”, kierując ją szczególnie do chrześcijan nieżydowskiego pochodzenia. Powstała Ona przed zburzeniem przez Rzymian jerozolimskiej świątyni w 70 r.
  3. Zasługą Marka jest stworzenie nowego gatunku literackiego, zwanego ewangelią. Kiedy Marek pisał swoje dzieło, nie istniał jeszcze schemat ciągłego opisu życia i działalności Jezusa. Pierwotna tradycja przekazywała dla potrzeb katechetycznych poszczególne słowa i czyny Jezusa, łączone w tematyczne cykle, pośród których mogły się znajdować: historia Męki, nauczanie w przypowieściach, dyskusje z faryzeuszami i saduceuszami. Nie można wykluczyć, że niektóre  tych zbiorów były już utrwalone na piśmie. Nikt jednak przed Markiem nie podjął się skomponowania z tych elementów ciągłego opisu życia Jezusa.
  4. Marek uporządkował treść Ewangelii w dwojakim spojrzeniu: geograficznym i teologicznym.
  5. Pierwsze spojrzenie ma na względzie miejsca nauczania Jezusa i na ich podstawie ukazuje całą Jego działalność. Można tu wyróżnić następujące etapy: 1) wydarzenia przygotowujące wystąpienie Jezusa (Mk 1,1-13); 2) działalność Jezusa w Galilei (Mk 1,14 – 7,23); 3) działalność Jezusa poza Galileą – na terenie Syrii i Iturei (Mk 7,24 – 9,50); 4) podróż do Jerozolimy (Mk 10); 5) działalność Jezusa w Jerozolimie; mowa o przyszłym ucisku chrześcijan i zburzeniu świątyni (Mk 11 – 13); 6) Ostatnia Wieczerza, proces, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie (Mk 14,1 – 16,8); 7) zakończenie (Mk 16,9-20). Powyższa struktura jest redaktorskim pomysłem Marka. Uporządkował on świadectwa Piotra według ustalonych ram geograficznych. Inni ewangeliści, piszący później, przejęli od niego ten ogólny schemat, choć cały materiał porządkowali według innych założeń teologicznych.
  6. Obok struktury geograficznej w Ewangelii według św. Marka jest jeszcze struktura teologiczna. W oparciu o nią całość dzieli się na dwie części, które w podobny sposób się zaczynają i kończą. Na początku każdej części jest mowa o głosie z nieba, który objawia Jezusa jako Syna Bożego (Mk 1,11; 9,7), na końcu natomiast jest wyznanie wiary w Jezusa jako Chrystusa (Mk 8,29) i Syna Bożego (Mk 15,39). W takim ujęciu każda z części ma za zadanie doprowadzić do odpowiedzi na pytanie: Kim jest Jezus? Pytanie to pojawia się najpierw w ustach apostołów (Mk 4,41), a potem jest postawione przez samego Jezusa (Mk 8,27). Teologiczny układ Ewangelii jest zgodny z jej pierwszym zdaniem (Mk 1,1), które wskazuje na to, że w czasie swojej działalności Jezus objawił się jako Chrystus i jako Syn Boży. Pierwsza część (Mk 1,9 – 8,30) ukazuje więc Jezusa jako Chrystusa, który naucza o królestwie Bożym i oczekuje od ludzi zrozumienia istoty tego królestwa, choć nawet uczniowie i Jego krewni nie pojmują Jego nauki (Mk 3,5.21; 4,13). Jezus mówi tajemniczo w przypowieściach (Mk 4). Cudami i czynami objawia swoją Boską godność, domaga się jednocześnie zachowania tajemnicy (np. Mk 3,12; 5,43; 7,36; 8,30). W drugiej części (Mk 8,31 – 16,8) Jezus objawia się jako Syn Boży. Nadal czyni cuda, ale już nie żąda, aby zachowywano milczenie na temat Jego czynów i ukrywano, kim jest. Nie kładzie również nacisku na rozumienie królestwa Bożego, lecz koncentruje się na wymaganiach, jakie ono stawia, i warunkach wejścia do niego, wśród których istotne jest uczynienie z własnego życia ofiary i wyzbycie się tego wszystkiego, co blokuje duchową wolność człowieka. Ponadto druga część składa się jakby z trzech etapów, poprzedzonych zapowiedzią Męki i Śmierci Jezusa (Mk 8,31-33; 9,30-32; 10,32-34), w których Jezus wyjaśnia uczniom tajemnicę cierpiącego Syna Człowieczego.
  7. Marek w swojej Ewangelii przekazuje niewiele mów Jezusa, obszernie natomiast opisuje dokonywane przez Niego uzdrowienia. Nadprzyrodzone interwencje nadają nauce Jezusa szczególne znaczenie i ukazują Jego Boskie posłannictwo. Wskazują również na to, że wraz z Jezusem nadeszły nowe czasy. Cuda są dowodem tego, że w Nim działa sam Bóg, który przychodzi do człowieka, aby przynieść mu wyzwolenie od wszelkiego zła: zarówno fizycznego, jak i duchowego.

O czytaniu:

  1. Wyruszywszy spod Góry Przemienienia (Mt 9,2-8), Jezus i Jego uczniowie przemierzają Galileę, kierując się ku Jerozolimie. Obecne postępowanie Jezusa znacząco różni się od Jego poprzedniej działalności w Galilei, opisanej wcześniej w Ewangelii. Zamiast nauczać rzesze ludzi nad jeziorem lub być obleganym przez tłumy przyprowadzające doń potrzebujących i chorych, Jezus na osobności udziela pouczeń uczniom w ramach ostatniego i najbardziej intensywnego etapu ich formacji. Jak na razie nie chce, żeby ktoś (…) wiedział o Jego podróży, tak by uwaga Jego uczniów mogła się całkowicie skupić na tym, co ma im On do powiedzenia na temat zbliżających się doświadczeń. Pouczał On ich i mówił im – użyte tu czasowniki świadczą, że chodzi o ciągły proces nauczania, nie zaś jakieś pojedyncze wypowiedzi.
  2. Dziś pojawia się druga formalna zapowiedź męki (na temat pierwszej i trzeciej zob. Mk 8,31; 10,32-34). Teraz Jezus zaczyna ukazywać boski dramat kryjący się za tajemnicą krzyża: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Greckie słowo oznaczające „wydać” było kluczowe dla pojmowania męki w starożytnym Kościele, odnosząc się do całego procesu odrzucenia Jezusa i oddania Go na śmierć przez tych, których kochał: Judasz wydaje Go żydowskim przywódcom (Mk 14,10), którzy wydają Go Piłatowi (Mk 15,1), który z kolei wydaje Go na ukrzyżowanie (Mk 15,15). Motyw ten przywołuje na myśl Izajaszowe proroctwo o cierpiącym Słudze Pańskim, który „siebie ofiarował” na śmierć (Iz 53,12). Jezus nie był bezbronną ofiarą sił pozostających poza Jego kontrolą: samego siebie wydał, w pełnym miłości posłuszeństwie względem planu Ojca. Lecz największą tajemnicą jest fakt, że to sam Ojciec posłał Jezusa, a zatem dał początek wszystkim tym aktom wydawania Go: Bóg „nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32). Wydawanie Jezusa przez ludzi, wynikające z grzechów, zdrad i zatwardziałości serca, staje się narzędziem wydania Syna przez Ojca z miłości i dla zbawienia świata. Jezus jest Synem Człowieczym, jako że w pełni utożsamił się z ludzkością i przyjął na siebie naszą naturę z całą jej słabością. Lecz ze strony Boga zostaje jak gdyby „wydany ludziom” i poddany skutkom ludzkiego buntu przeciwko Bogu w całym ich natężeniu. Jezusowe zapowiedzi męki nigdy nie kończą się w ponurej tonacji, Jego cierpienie stanowi bowiem tylko niezbędny wstęp do chwalebnego triumfu: zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie. Czasowniki „być wydanym” i „być zabitym” podane są w formie biernej, odnosząc się do działań, których Jezus będzie przedmiotem, lecz czasownik „zmartwychwstać” ma znaczenie czynne: Jezus przejmie nad swym losem Bożą władzę i suwerenną kontrolę, z których tymczasowo zrezygnował. Tym razem Piotr i uczniowie nie protestują na głos (zob. Mk 8,32), lecz pozostają w pełnym zdumienia milczeniu. Nie rozumieli tych słów. Wypowiedź Jezusa była wystarczająco jasna już w swym dosłownym brzmieniu. Czytelnicy mogą się zastanawiać, co jest tak trudnego do zrozumienia w zwrocie „być zabitym”? Z perspektywy czasu, po dwóch tysiącach lat chrześcijańskiej katechezy trudno nam docenić, jak bardzo szokująca, nieintuicyjna i burząca cały światopogląd była ta idea cierpiącego Mesjasza. Po prostu nie pasowała do żadnych kategorii myślenia, którymi kierowali się ludzie współcześni Jezusowi. Być może będziemy w stanie doświadczyć w jakimś stopniu takiej konsternacji jak oni, gdy przyjrzymy się własnej reakcji na jakiś ciężki krzyż pojawiający się w naszym życiu. To z pewnością nie może się mieścić w Bożym planie! Jakim sposobem może z tego wyniknąć jakiekolwiek dobro? Nic dziwnego, że uczniowie bali się dalej wypytywać Jezusa. Czy mówił On metaforycznie, czy też może nawiązywał do brutalnej śmierci rozumianej dosłownie? Są przerażeni, że ich najgorsze obawy mogą się potwierdzić. Jezus cierpliwie dalej udziela swych pouczeń, dostrzegając, że potrzeba czasu, by ludzie dostosowali swój sposób myślenia do całkowicie odmiennej Bożej logiki.
  3. Jezus i uczniowie po raz ostatni przybywają do Kafarnaum, udając się do domu Piotra i Andrzeja, który Jezus przyjął za własny (Mk 1,29; 2,1). Znowu będąc na osobności, Jezus wykorzystuje okazję, by zapytać uczniów o dyskusje, jakie prowadzili między sobą podczas podróży. Dwukrotnie pojawiający się tu zwrot: w drodze nawiązuje do Markowego motywu chrześcijańskiego uczniostwa, który odgrywa znaczącą rolę w całej narracji o podróży (Mk 8,31-10,52). Uczniowie milczą zakłopotani, ponieważ posprzeczali się (…) o to, kto z nich jest największy. To drugi raz, gdy Jezusowa zapowiedź męki spotyka się z całkowicie nieodpowiednią reakcją (zob. Mk 8,32). Zaraz po tym, jak Jezus opowiedział im o dobrowolnym przyjmowaniu przez siebie odrzucenia i śmierci, uczniowie nagle angażują się w pełną zazdrości rywalizację o przywileje i prestiż. Żaden temat rozmowy nie mógłby być bardziej sprzeczny z tym, co Jezus starał się im właśnie przekazać. Lecz również w tym wypadku Marek ukazuje słabości uczniów nie po to, by czytelnicy mogli zdumiewać się ich nieudolnością. Chodzi raczej o postawienie nas twarzą w twarz z naszą ludzką skłonnością do szukania własnej chwały w rywalizacji z innymi, przez co nie poddajemy siebie samych cudownym planom Bożym: Jezus zasiada, co w świecie starożytnym było pozycją zwyczajowo zajmowaną przez nauczycieli (zob. Mk 4,1), i zwołuje wokół siebie Dwunastu, by udzielić im dalszych pouczeń na temat uczniostwa. W przypadku osób wyznaczonych do przewodzenia ustanawianej przez Jezusa wspólnocie (Mk 3,13-15), szczególnie niezbędne było zapobieżenie fałszywemu rozumieniu przez nich władzy. Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich. Bycie pierwszym oznacza posiadanie pierwszeństwa przed innymi – na przykład „osobistości w Galilei” (dosłownie „pierwsi z Galilei” z Mk 6,21) były bardziej wpływowe, cieszyły się większym prestiżem i miały większą władzę niż zwykli ludzie. Jezus nie potępia wrodzonego pragnienia wielkości, jakie kryje się w ludzkim sercu. Lecz przewraca ludzkie myślenie do góry nogami: paradoksalnie, jedynym sposobem urzeczywistnienia tych pragnień jest postawienie siebie samego na końcu. I nie chodzi tu tylko o wyrażenie tego jakąś pobożną myślą; musi się to przejawić w konkretnych działaniach, w staniu się sługą (diakonos) wszystkich. Idea ta była skrajnie niekonwencjonalna w starożytnym świecie, gdzie pokorę i cichość uznawano nie za cnoty, lecz za oznaki słabości. Ludzie sprawujący władzę oczekiwali od innych, że będą im służyć i obsypywać ich zaszczytami. Nikt o zdrowych zmysłach nie aspirowałby do bycia sługą. Przyjęcie tej nowej etyki przez wczesny Kościół było jedną z rzeczy, które uczyniły chrześcijaństwo tak nowatorskim i atrakcyjnym dla wielu w starożytnym świecie. Taką samą zasadę przekazuje św. Paweł wiernym z Filippi: „niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie” (Flp 2,3; zob. 1 P 5,3) Jezus, w prorockim stylu, dopełnia swej wypowiedzi czynem o symbolicznym znaczeniu: bierze dziecko i obejmuje je ramionami. Z punktu widzenia słuchaczy gest ten w naturalny sposób wiązał się z Jego wcześniejszym stwierdzeniem, bo słowo na określenie dziecka może również oznaczać „sługę” (zarówno w aramejskim, jak i greckim). Jezus dalej wywraca do góry nogami ludzki światopogląd i system wartości. W społeczeństwie starożytnym dzieci nie uważano za osoby posiadające jakieś prawa czy własny status. Już w Starym Testamencie Bóg objawił swą szczególną miłość ku maluczkim, którzy są często pomijani lub uciskani przez ludzi mających władzę (Pwt 10,18; PS 146,9; Iz 29,19). Poprzez swój gest Jezus okazuje ludzką tkliwość względem tego dziecka (zob. Mk 10,13-16), a zarazem uczy swych uczniów, że powinni nabrać szacunku dla tych, którzy wydają się najbardziej bezradni lub pozbawieni znaczenia, oraz mają czuć się za nich odpowiedzialni. Jezus następnie wyjaśnia swój gest: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje. Przyjęcie kogoś „małego” polega na zaakceptowaniu, służeniu z miłością i dbaniu o tych, którzy najbardziej tego potrzebują i nie mogą się za to odwdzięczyć. Przyjęcie kogoś „w imię Jezusa” oznacza przyjęcie danej osoby ze względu na Jezusa i z szacunku dla Niego. To sugeruje, że Jezus utożsamia się z tymi, którzy są najmniej znaczący w oczach świata – aż do tego stopnia, że sam jest w tajemniczy sposób obecny wszędzie, gdzie osoby te są przyjmowane. Co więcej, przyjęcie ich oznacza przyjęcie Tego, który Mnie posłał. W starożytnym świecie, tak jak dzisiaj, wyznawano zasadę, że wysłannikowi należy się taki sam szacunek i godność jak tej władzy, która go posłała. Jezus stwierdza tu coś zdumiewającego: nasz sposób traktowania ludzi o najniższej pozycji, będących w świecie „nikim”, jest miarą tego, jak traktujemy samego Boga. Wzmianka o Bogu jako o „Tym, który Mnie posłał”, stanowi nawiązanie do wcielenia Jezusa i wykorzystany jest w niej ten sam czasownik oznaczający „posyłać” (apostelló), od którego pochodzi słowo „apostoł”. Jezus jest apostołem Ojca. Zatem to, czym są i co czynią Jego apostołowie, stanowi przedłużenie Jego własnego apostolstwa – misji, z którą został posłany na ten świat.