Adopcjonizm – kolejna herezja odrzucającą bóstwo Chrystusa
25 maja
Kościół już w II wieku zdecydowanie wykluczył ze swoich szeregów ludzi twierdzących, że Jezus był tylko człowiekiem i nic ponadto. Nie oznaczało to jednak, że świadomość o jego boskości stała się niezaprzeczalna dla wszystkich. Pod koniec tego samego, II wieku, pewien szewc z Bizancjum zaczął głosić teorię, że Jezus był człowiekiem jak każdy inny, tyle że zrodzony z dziewicy, że żył bardzo cnotliwie i w nagrodę za to Bóg usynowił go w momencie, gdy przyjmował chrzest w Jordanie z rąk Jana Chrzciciela, co Ewangeliści opisują na początku jego publicznej działalności. Jaki był w pierwotnym Kościele autorytet tego szewca, zwanego Teodotem nie wiadomo, odnotowano jednak w historii fakt, że niektórzy mu uwierzyli. W ten sposób chcieli porządzić sobie z wyjaśnieniem, dlaczego Jezus jest nazywany Synem Bożym, a równocześnie nie musieli rezygnować z przekonania odziedziczonego po Starym Testamencie, że Bóg jest jeden. Pogląd ten raz po raz, pojawił się w historii, a najbardziej uczoną postać uzyskał w połowie III wieku w Antiochii, w nauczaniu niejakiego biskupa Pawła z Samosaty. Jemu też się wydawało, że nauka chrześcijańskiej jest zbyt skomplikowana, dlatego postawił ją uprościć. Uznawał nominalnie Trójcę Świętą (nominalny – „istniejący tylko z nazwy”) i niby wierzył w Ojca, Syna i Ducha – tyle, że dopiero od urodzenia Jezusa Chrystusa przez Maryję. Ów Paweł pisał pozornie o Bożym Słowie pochodzącym przedwiecznie od Ojca, tak jak mówiono w Kościele, ale według niego Słowo nie było osobą, tylko boską właściwością, porównywalną z mądrością. Swoje myślenie opierał na podobieństwie do człowieka, to znaczy: mądrość, przypisujemy człowiekowi, ale to człowiek jest osobą, a mądrość tylko jego przymiotem. Zdaniem naszego heretyka tak jest w przypadku Boga i jego mądrości. To nie Osoba Boska przyjęła ciało, by stać się człowiekiem, ale osobą jest Jezus, syn Maryi, a mądrość Boża została mu dodana.
Takie myślenie było jednak przeciwne ustalonej już nauce Kościoła, która Słowo Boże traktowała jako Osobę Syna Bożego. Dlatego też Kościół na wielu synodach (synod – zebranie przedstawicieli duchowieństwa i świeckich w kościołach chrześcijańskich) zdecydowanie taką koncepcję odrzucił, gdyż uważał za prawdę podstawową, że Jezus Chrystus jest Osobą Boską, który stał się człowiekiem, aby człowiek mógł zostać przebóstwiony. Potępienie adopcjonizmu i wykluczenie zwolenników tego poglądu z jedności Kościoła było powszechne, dokonane przez cały Kościół trzymający się wiary, że Chrystus jest Osobą Boską, a nie ubóstwianym człowiekiem.
Takie uproszczenie Trójcy Świętej, a właściwie jej likwidacja, była pokusą intelektualną, która ciągle po obrzeża chrześcijaństwa się pojawiała. W dzisiejszych czasach możemy ją spotkać wśród świadków Jehowy, którzy w swoich tłumaczeniach do Ewangelii według świętego Jana piszę za pomocą małej litery, że „Słowo było bogiem”, nie uznają bowiem Trójcy Świętej, rozumieją, że słowo jest „boskie”, od Boga pochodzące, ale nie jest Osobą Boską.