Nawrócenie duszy ku Bożemu Słowu.
13 maja
Przebudź się, przebudź! Przyodziej moc twą, Syjonie! Oblecz się w szaty najokazalsze, o Święte Miasto, Jeruzalem! Bo już nie wejdzie nigdy do ciebie żaden nieobrzezany ani nieczysty. Otrząśnij się z prochu, powstań, o Branko Jerozolimska! Rozwiąż sobie więzy na szyi, pojmana Córo Syjonu!” (Iz 52,1-3). Pan Bóg wzywa nas do powstania, do otrząśnięcia się z pyłu, zerwania pęd z naszej szyi. To zostaje nam dane przez Jego łaskę. Pan Bóg zna nas lepiej niż my sami, wie jakie są nasze błędy. Wie, żeśmy wezwań Jego wielokrotnie słuchali, ale potem odchodziliśmy, później znów wracali, a może nie całkiem, zostawiając sobie jakąś uchyloną furtkę. Któż z nas może powiedzieć, że był wierny? „Nie wzywałeś Mnie, bo się Mną znudziłeś, Izraelu! Nie przyniosłeś Mi baranka na całopalenie ani Mnie nie uczciłeś krwawymi ofiarami. Nie zmuszałem cię do ofiary niekrwawej ani cię nie trudziłem ofiarą kadzidła. Nie kupiłeś Mi wonnej trzciny za pieniądze ani Mnie nie upoiłeś tłuszczem twoich ofiar; raczej Mi przykrość zadałeś twoimi grzechami, występkami twoimi Mnie zamęczasz. Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa i nie wspominam twych grzechów. Obudź Mą pamięć, rozprawmy się wspólnie, mów ty, ażeby się usprawiedliwić” (Iz 43,22-26). Tak mówi Pan Bóg do człowieka i człowiek wie dobrze, że nie ma się czym usprawiedliwić. Bóg gładzi grzechy dla samego dla niego samego, „Jest taki, jaki jest”, to znaczy jest dobry, gładzi grzechy i już ich nie pamięta. „Nie lękaj się, bo już się nie zawstydzisz, nie wstydź się, bo już nie doznasz pohańbienia. Raczej zapomnisz o wstydzie twej młodości. I nie wspomnisz już hańby twego wdowieństwa. Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel, któremu na imię – Pan Zastępów; Odkupicielem twoim – Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi. Zaiste, jak niewiastę porzuconą i zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg: Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel” (Iż 54,4-8). Pan Bóg zaczyna jakby na nowo, w świeżości pierwszej miłości odnawia swoje przymierze z nami. Wobec tej Jego inicjatywy, Jego miłości, cóż znaczą wszystkie nasze błądzenie, nasze niewierności? Musimy zdać sprawę, że miłość Boga jest bezgraniczna, że oddala od nas nieprawości, zatapia w niej wszystkie błądzenia człowieka. „Jak odległy jest wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze występki” (Ps 102,12). Dlatego życie ucznia Pana to nieustanne nawracanie się i głęboki aktem wiary w łaskę odmawiającą nas do dna duszy. „ Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. ( Ez 36,24-27) oraz „Tak mówi Pan Bóg: W dniu, w którym oczyszczę was ze wszystkich win waszych, zaludnię znowu miasta, ruiny zostaną odbudowane, a spustoszony kraj znowu ma być uprawiany, zamiast odłogiem leżeć przed oczami każdego przechodnia. I będą mówić: „Ten spustoszony kraj stał się jak ogród Eden, a miasta, które były opustoszałe, zniszczone i zburzone, zostały umocnione i ludne”. A narody pogańskie, które wokoło was pozostaną, poznają, że Ja, Pan, to, co zburzone, znowu odbudowałem, a to, co opuszczone, znowu zasadziłem. Ja, Pan, to powiedziałem i to wykonam” (Ez 36,33-36). A więc człowiekowi dana jest łaska bezmierna. Trzeba w nią uwierzyć, przyjąć ją i z nią współdziałać. Pan Bóg nikomu nie odmawia światła, Jego Słowo jest światłem – Jego Słowo jest Duchem, który wskazuje drogę i daje poznać czego od nas chce. Ale tylko wtedy dociera do nas światło, gdy wiernie sięgamy po Słowo. Krok po kroku w tym Słowie, głos Jezusa staje się coraz mocniejszy, aż przyjdzie dzień, że będziemy znali wolę Bożą i widzieli ją dokładnie. Tę łaskę Słowa, czytanego, zapamiętywanego można porównać do fali, która napotykając na przeszkodę w duszy, oświetla ją i mówi: widzisz – to trzeba zmienić, wyrzucić, usunąć, to źle czynisz”. Gdy zaś to spełnisz, idzie dalej i pokazuje nową przeszkodę” „to się Bogu nie podoba, to trzeba poświęcić”. Dopóki jest przeszkoda, to łaska się zatrzymuje. Obcowanie ze Słowem jest jak wędrówka człowieka, który wchodzi na górę. Co pewien czas, zatrzymuje się i ogląda widok. Na niższym poziomie zobaczy mniej, wyżej widzi szerszy horyzont. Jeżeli będziemy w życiu wewnętrznym stać, to Słowo nie ukaże nam niczego. Człowiek widzi w miarę, jak idzie – w trudzie i znoju, zmęczony, czasem rozczarowany i niezadowolony, ale idzie. Jeżeli zaś idzie to Pan Bóg pokazuje coraz więcej. Idź od zakrętu do zakrętu i nie wysilaj się, żeby widzieć od razu wszystko. W stosownym czasie zobaczysz. Ale idź w głąb Słowa.
Oświecenie umysłu w dziedzinie poznania następuje w człowieku we współdziałaniu intelektu i woli – jest ono dane człowiekowi w miarę, jak zagłębia się w Słowie. Czasem ludzie czekają na zupełną pewność, aby pewności nabywa się tylko przy współdziałaniu z łaską, tylko przez wysiłek połączony z łaską Słowa.